- Dołączył: 2010-02-23
- Miasto: Międzyrzec Podlaski
- Liczba postów: 4709
12 lipca 2011, 13:01
witam,
tak sie zastanawiam,jak by to było gdybym wpadła,jak to powiedzieć rodzicom. jak wy to przekazałyscie rodzinie??w którym miesiącu?? chodzi mi głównie o osoby które wpadły nie bedą małżenstwem jeszcze.
jak juz sie zdażyła ta wpadka to brałyscie jak ja to mówie,taki szybki ślub żeby być małżenstwem jak dziecko się urodzi???
ciekawa jestem odpowiedzi waszych
Edytowany przez lusia2316 12 lipca 2011, 13:25
- Dołączył: 2010-03-02
- Miasto: Gliwice
- Liczba postów: 9455
12 lipca 2011, 14:27
TEHANEK bardzo przewrotna ta historia;P hehe ja nie wiem czy bede mogla miec dzieci - bedziemy sie starac ale jesli nie bede mogla miec wiem ,ze moj M mnie nie zostawi- wizja adopcji jakos mnei przeraz- a kiedy bym zaszla - to bym sie ucieszyla i oznajmila to rodzicom - chyba bez wiekszego problemu:)
- Dołączył: 2009-10-19
- Miasto: Gdańsk
- Liczba postów: 4384
12 lipca 2011, 14:52
brałam ślub jak synek miał 3,5 miesiąca, na krótko przed porodem załatwialiśmy formalności... myślałam, żeby poczekać do lata, mały by miał prawie rok itd, ale mój małżonek bardzo chciał jak najszybciej sformalizować związek...
- Dołączył: 2011-03-22
- Miasto: Tam
- Liczba postów: 1627
12 lipca 2011, 15:44
ja zaszłam w ciążę, gdy kończyliśmy remont wspólnie kupionego mieszkania, ślub bardzo chcieliśmy mieć ale zawsze myśleliśmy o weselu dla całej rodziny, a to koszty duże... więc odwlekaliśmy
gdy się okazało że jestem w ciąży, zaplanowaliśmy skromny ślub, na 30 osób, najbliższa rodzina, w świątecznej atmosferze 27 grudnia:) praktycznie sami wszystko zorganizowaliśmy - cieszę się że tak wyszło:)
dwa tygodnie przed ślubem wprowadziliśmy się do mieszkania
P.S. to nie była zupełna wpadka - mówiłam co ma być to będzie:) cieszę się że tak się stało:)
12 lipca 2011, 16:44
Nie wiem jak bym powiedziała . Chyba bym nie powiedziała ;p aż się dziecko by nie urodziło ;p Nie żartuję. Póki bym studiowała nie przyjechałabym do domu. Za bardzo się boję pokładanych we mnie nadziei planow;p Kiedys jak się bałam że jestem powiedziałam (do tego tragiiczna historia). Ale jakoś myślę, że wtedy byłoby (mi także) łatwiej to zaakceptować. Nie teraz. Niby śmieszne, jestem dorosła mam 20 lat. Ale wg mnie to jest tragedia, że 20letnia osoba, która niby by chciała tak bardzo się boi tego, że może zajść w ciążę. Ślubu bym nie wzięła. Jestem od dłuższego czasu z facetem, z którym zamierzam być do końca życia i chcę kiedyś wziąć ślub, ale nie wtedy kiedy nagle pojawi się dziecko. Czułabym chyba, że nie bierze ślubu ze mną.
- Dołączył: 2010-01-30
- Miasto: Słupsk
- Liczba postów: 22630
12 lipca 2011, 17:05
heheh jak powiedzialam rodzica? Normalnie ;-)
Po 5 dniach od testu mamie. Ta sie rozplakala ;P zapytalam dlaczego placze? Nie cieszy sie? A mama ,ze wlasnie bardzo sie cieszy! Wczesniej czesto mi mowila ,ze nie moze sie wnuczki (dziewczynki ;p) doczekac.
Mialam 21 lat, prawie 22.
Tata - wygadalam sie ;p jak chcial mi dac w aucie energy drinka :D a ja,ze nie mo..... i sie zacielam. Tata do mnie "A co? w ciazy jestes?" A ja no jestem :P heheheh. Moj tat aogolnie jest nietypowym czlowiekiem, smiesznym i ciezko mi tu opisac jego reakcje ;-))) pamietam cos w stylu,ze on nam mogl powiedziec jak sie zabezpieczyc ;-))) i takie glupoty.
Z moimi rodzicami poszlo fajnie. Bez stresowo.
Z tesciami bylo gorzej.... tesciowa sie obrazila ;P na mojego. W polowie ciazy jej przeszlo ;) jak sie zaczely przygotowania.
Tesc od poczatku happy.
Moj byl szczesliwy, ja nie odrazu ;) Mimo,ze bylam po szkole, po maturze itd. Ale jak mi zaczal mowic takie slodkie rzeczy to odrazu mi sie humor poprawil i jak glupia wszystko przezywalam ;-)
Slubu nie wzielismy i nie mamy go do tej pory, a mamy po 23 lata skonczone.
Przyjdzie czas na slub - to duzy wydatek,a mamy teraz inne wydatki duzo wieksze niz slub. Ale oczywiscie planujemy.
Corka ma 20 miesiecy i nazwisko po 2 tygodnia przepisane na taty. Nigdy nie mialam watpliwosci.
A o dzieciach gadalismy jakos od ok 20 roku zycia ;-)
12 lipca 2011, 17:29
zależy ile masz lat, ale co do małżeństwa to bym się nie martwiła, przecież żyjemy w XXI wieku, branie ślubu w ciąży lub z powodu dziecka jest bardziej żałosne niż życie bez ślubu, a więc jeśli jesteś SAMODZIELNA (nie na utrzymaniu rodziców) to bym się nie obawiała wcale, ale jeśli nie jesteś to możesz mieć problem
- Dołączył: 2009-11-15
- Miasto: Madrid
- Liczba postów: 2546
12 lipca 2011, 17:45
niewiem czy o taką rade ci chodziło -w moim przypadku żyjemy na kocią łape od kilku lat i to rodzice namawiają nas na dziecko:D na slub juz przestali bo nic nie mogą wskórać:x jesli wpadniemy to wszyscy pewnie oszaleją ze szczęscia a przyszła tesciowa pewnie na tace da pol emerytury bo jest z tych co latają co drugi dzien do kosciola hehe
12 lipca 2011, 18:01
Ja powiedziałam rodzicom odrazu jak się dowiedziałam o ciąży.
- Dołączył: 2009-07-20
- Miasto: Kwidzyn
- Liczba postów: 404
12 lipca 2011, 19:11
Jeżeli nie ma sądowego orzeczenia o separacji to
sprawa jest trudniejsza, gdyż w prawie istnieje domniemanie prawne,
zgodnie z którym uznaje się że jeżeli dziecko
urodziło się w czasie
trwania małżeństwa, to
ojcem dziecka jest mąż matki.W takim przypadku, gdy inny mężczyzna
niebędący mężem matki chce uznać ojcostwo dziecka, konieczne jest
obalenie sądowne domniemania, że ojcem dziecka jest mąż matki.
Domniemanie obala się tylko poprzez wytoczenie powództwa o zaprzeczenie
ojcostwa.
Matka dziecka może wytoczyć powództwo p-ko swojemu mężowi i dziecku o zaprzeczenie
ojcostwa w przeciągu 6 miesięcy od dnia urodzenia dziecka.
Obalenie
domniemania ojcostwa może nastąpić tylko przez wykazanie
niepodobieństwa, żeby mąż mógł być ojcem dziecka (art. 69 Kodeksu Rodzinnego i Opiekuńczego).
Po obaleniu domniemania na skutek orzeczenia sądu mężczyzna niebędący mężem matki może dziecko uznać albo przed sądem opiekuńczym albo przed kierownikiem stanu cywilnego.
Edytowany przez fiona.smutna 12 lipca 2011, 19:11
12 lipca 2011, 19:19
na szczęście mam normalnych rodziców. szczególnie z mamą rozmawiam swobodnie. myślę, że nie byłaby zła. że od razu planowałaby, jak to ogarnąć finansowo, mieszkaniowo itp. wiem, że by nie krytykowała, najwyżej martwiłaby się, gdyby był to owoc głupoty, a nie miłości i przyszłościowego związku.
najlepiej to pytać o to rodziców. ja wiele razy pytam 'co by było, gdyby'. wiem już, jak by zareagowała na bycie homo, na tatuaż (który zresztą później zrobiłam), na starszego faceta itp. rozmowa to podstawa. wzmacnia nie tylko zaufanie, więzi, ale i po prostu pozwala spojrzeć na rodzica nie jak na starszego z wielką księgą zakazów w jednej ręce i z zeszycikiem wydatków w drugiej, a jak na człowieka.