Temat: rozczarowanie ( kulinarne), zeby nie bylo


wlasnie przezylam ogromne rozczarowanie - od dluzszego czasu mam ogromna ochote na placki z jablkami - a poniewaz od kilku miesiecy nie jem pszenicy i wyrobow z niej , wiec plackow tez dawno nie jadlam. 

Postanowilam wyprobowac polecane przez wiele z was placuszki z maki kokosowej z jagodami - dla osob z insulinoopornoscia sa ok, wiec w koncu zrobilam i lipa - problemy juz przy smazeniu - rozwalaly sie przy przewracaniu, zrobilam wiec malutkie, ok wygladaly dobrze ale smakuja - jak jakies surowe twarozki, nie przypomina to w smaku tych pysznych z maki pszennej.

Pytanie - czy przezylyscie tez takie rozczarowania przechodzac na zdrowe odzywianie, czy wszystko co "nowe " naprawde wam smakuje?

Chetnie poczytam wasze doswiadczenia z nowymi potrawami badz jak u mnie nowymi wersjami potraw.

Cyrica napisał(a):

mnie, póki co, rozczarowały wszystkie zamienniki plackowo-ciastowo-naleśnikowe, a próbowałam chyba już dziesiątki razy przez ostatnie osiem lat. Jednak gluten to gluten, nic go w wypiekach nie zastąpi. Efekt taki, że machnełam ręką na wszelkie eksperymenty, oczami to ja nie jem zdecydowanie, więc już sie nie daję "oszukać", ze podobnie wyglądające potrawy bedą podobnie smakowac. Zamienniki mnie frustrują, przypominają tylko jakie fajne są klasyczne racuchy i ciasta, niczego nie rekompensując. Nie robię, nie kombinuję, nie jem, koniec. A jak idę na ciacho to z pełną świadomością, że to potem odchoruję na milion sposobów. 

Cyrica - uratowalas moja "psyche", jak czytam te niektore zachwyty nad smakiem czegos co w zaden sposob nie przypomina jedzenia to juz nie wiem czy to ze mna cos nie tak i taka jestem zatwardziala tradycjonalistka.

mineralka123 napisał(a):

bo mąkę kokosową trzeba wyczuć, jak pierwszy raz jej użyłam to nic mi nie wyszło i się zniechęciłam, a teraz nie wyobrażam sobie życia bez niej. 

fajnie to wyrazilas, moze jeszcze podejde do niej po raz drugi :D, dzieki.

Jedno wielkie rozczarowanie: fasolowe "brownie" - matko, jakie to było okropne :D 

Zawsze zamiennik na poczatku smakuje inaczej i trzeba sie przyzwyczaic. Ja tez jakos naiwnie oczekiwalam, ze moze nie bedzie mi smakowalo tak jak oryginal, ale bedzie mialo inne walory i bede zachwycona. Niestety;-) 

Mialam jak przeszlam z maki bialej na ciemna, to samo z makaronem. Teraz nie zrobie juz nalesnikow czy makaronu z bialej maki, po prostu mi nie smakuje. 

To samo z bezglutenowymi. Z samej kokosowej sie rozwalaja, smak taki sobie, ale jesli pomieszasz maki moga wyjsc fajne placki. Ja dodaje migdalowej, siemie lniane itd. Sa inne, ale na chwile obecna tradycyjne racuchy mi nie smakuja, powaznie. Fajnie sklejaja placki odzywka bialkowa, siemie lniane, chia itd. 

Rozczarowal mnie olej kokosowy, o ile jako dodatek do ciast moze byc, to jesli cos na nim usmaze nie jestem w stanie przelknac. Nieistotne czy rafinowany czy nie. Przy czym wszystko co z kokosem uwielbiam.

Mleka roslinne, zupelnie nie moje klimaty. Do koktajli moga byc, bo i tak inne skladniki dominuja, ale owsianka czy musli na takim mleku, chyba sie nigdy nie przyzwyczaje. Rownie dobrze moge robic na wodzie, rownie obrzydliwe i bez smaku;-) 

Ciasto / chleb bananowy jest super, przypomina mi keks, o ile doda sie mnostwo bakalii. 

Wiesz Berchen, dla mnie to jest takie tabu na miarę nowych szat cesarza. Mamy piękne zdjęcia placuszków, modę na dietę bezglutenową, wszelkie fit zamienniki, ale nie wierzę, po prostu nie wierzę, że jeśli ktoś aż tak bardzo lubi wypieki i placuszki, zeby robić ich erzace, to zaspokoi się smakiem takiego kapcia i w szczególności jego konsystencją. 

Miałam tak samo, byłam na diecie i bardzo tęskniłam za plackami. Stwierdziłam, że zrobię je z mąki kokosowej i tak się na nie nastawiłam, że będą takie dobre, już nie mogłam się doczekać, a tu... smakują, jak smakują. To samo z pizzą na cieście z kalafiora, wyszła mi nie pizza, a jakaś paciaja z serem i warzywami i była ohydna. W dodatku przygotowanie jej było bardzo czasochłonne i męczące, więc rozczarowanie ogromne ;( Nigdy więcej.

Placuszki z jajka, twarogu i siemienia lnianego (slina). Koło placuszków to nie leżało. Kilka razy się tak nacięłam i później mam obawy i dystans w stosunku do takich "zamienników fit". 

Ja myślę, że do niektórych smaków można przywyknąć, szczególnie jak człowiek nie ma wyboru. Ja tak miałam z chlebem z mąki gryczanej. Wszyscy zachwyceni a mnie średnio smakował - ale teraz po trzech miesiącach pieczenia traktuję go już jak normalne pieczywo. 

Cyrica napisał(a):

mnie, póki co, rozczarowały wszystkie zamienniki plackowo-ciastowo-naleśnikowe, a próbowałam chyba już dziesiątki razy przez ostatnie osiem lat. Jednak gluten to gluten, nic go w wypiekach nie zastąpi. Efekt taki, że machnełam ręką na wszelkie eksperymenty, oczami to ja nie jem zdecydowanie, więc już sie nie daję "oszukać", ze podobnie wyglądające potrawy bedą podobnie smakowac. Zamienniki mnie frustrują, przypominają tylko jakie fajne są klasyczne racuchy i ciasta, niczego nie rekompensując. Nie robię, nie kombinuję, nie jem, koniec. A jak idę na ciacho to z pełną świadomością, że to potem odchoruję na milion sposobów. 

Ja miałam bardzo podobnie! Też nie jem pszenicy ale potrafię zrobić z mąki pszennej na prawdę świetne ciasta. Potrafię zrobić blachę lub dwie i wszyscy znajomi i domownicy na mnie patrzą z litością, że tyle się napracowałam i nie mogę zjeść ale to jest tak jak mówisz: pszenicę jest bardzo trudno zastąpić i jej po prostu nie jem. Jest dużo ciast bez mąki (np. https://www.kwestiasmaku.com/desery/czekolada/cias... i te piekę bez opamiętania!

Mnie najbardziej chyba 'bolą' pierogi. Zawsze czekałam cały rok na świąteczne pierogi a teraz zajadam sam farsz...

Z drugiej strony udało mi się znaleźć taką wspaniałą mąkę bezglutenową, że racuchy wychodzą lepsze niż z maki pszennej (albo już nie pamiętam jak smakują) i w każdą niedzielę są na stole. 

W dużej mierze sie pogodzilam z tym że drożdżowki, croissanta, żurku i wszelkiej maści pyz już nie zjem i jakoś zyję (cwaniak)

Mi jakoś nie pod pasowało sushi  i mleko kokosowe ;) Nie moje smaki 

Pasek wagi