Temat: rozczarowanie ( kulinarne), zeby nie bylo


wlasnie przezylam ogromne rozczarowanie - od dluzszego czasu mam ogromna ochote na placki z jablkami - a poniewaz od kilku miesiecy nie jem pszenicy i wyrobow z niej , wiec plackow tez dawno nie jadlam. 

Postanowilam wyprobowac polecane przez wiele z was placuszki z maki kokosowej z jagodami - dla osob z insulinoopornoscia sa ok, wiec w koncu zrobilam i lipa - problemy juz przy smazeniu - rozwalaly sie przy przewracaniu, zrobilam wiec malutkie, ok wygladaly dobrze ale smakuja - jak jakies surowe twarozki, nie przypomina to w smaku tych pysznych z maki pszennej.

Pytanie - czy przezylyscie tez takie rozczarowania przechodzac na zdrowe odzywianie, czy wszystko co "nowe " naprawde wam smakuje?

Chetnie poczytam wasze doswiadczenia z nowymi potrawami badz jak u mnie nowymi wersjami potraw.

Nugent, akurat żurek to może by Ci podpasował poznański (podobno) oszukaniec na chrzanie i occie. Ja wolę nawet taki od zwykłego, ale tylko dlatego, że nigdy nie lubiłam zawiesistych zup i sosów na mące, ani mięsa w towarzystwie mąki czy bułki tartej, klasyczny schabowy czy mielony jeszcze na dodatkowym tłuszczu to był dla mnie koszmar dzieciństwa, więc mielone i klopsy z czystego miesa są dla mnie lepsze, po prostu smaczniejsze. Ale wracając do żurku, to gotujesz kiełbe klasycznie z sola, liściem, zielem, majerankiem i czosnkiem, wyciągasz, dodajesz chrzan i ocet powoli żeby wyczuć kiedy to już, gotujesz żeby naciągnął, potem trzeba odcedzić z farfocli (albo i nie, ja nie lubię jak mi chrzęści), wkrajasz kiełbe, możesz podsmażyć jak wolisz podsmażoną, mozna tez dac zrumieniona cebule, i zabielasz śmietaną, ale to lepiej w talerzu. To nie jest żaden zamiennik tworzony na potrzeby fit, tylko oryginalny przepis, sprzedała mi go kumpela, u niej się taki jadało zawsze. 

Nugent napisał(a):

Cyrica napisał(a):

mnie, póki co, rozczarowały wszystkie zamienniki plackowo-ciastowo-naleśnikowe, a próbowałam chyba już dziesiątki razy przez ostatnie osiem lat. Jednak gluten to gluten, nic go w wypiekach nie zastąpi. Efekt taki, że machnełam ręką na wszelkie eksperymenty, oczami to ja nie jem zdecydowanie, więc już sie nie daję "oszukać", ze podobnie wyglądające potrawy bedą podobnie smakowac. Zamienniki mnie frustrują, przypominają tylko jakie fajne są klasyczne racuchy i ciasta, niczego nie rekompensując. Nie robię, nie kombinuję, nie jem, koniec. A jak idę na ciacho to z pełną świadomością, że to potem odchoruję na milion sposobów. 
Ja miałam bardzo podobnie! Też nie jem pszenicy ale potrafię zrobić z mąki pszennej na prawdę świetne ciasta. Potrafię zrobić blachę lub dwie i wszyscy znajomi i domownicy na mnie patrzą z litością, że tyle się napracowałam i nie mogę zjeść ale to jest tak jak mówisz: pszenicę jest bardzo trudno zastąpić i jej po prostu nie jem. Jest dużo ciast bez mąki (np. https://www.kwestiasmaku.com/desery/czekolada/cias... i te piekę bez opamiętania!Mnie najbardziej chyba 'bolą' pierogi. Zawsze czekałam cały rok na świąteczne pierogi a teraz zajadam sam farsz...Z drugiej strony udało mi się znaleźć taką wspaniałą mąkę bezglutenową, że racuchy wychodzą lepsze niż z maki pszennej (albo już nie pamiętam jak smakują) i w każdą niedzielę są na stole. W dużej mierze sie pogodzilam z tym że drożdżowki, croissanta, żurku i wszelkiej maści pyz już nie zjem i jakoś zyję 

ja na szczescie az takiego "ciagu" na ciasta nie mam, wole czasem cos z miesa, ale od czasu do czasu sie chce. Po prostu tak jak piszesz pogodze sie z tym ze tego nie ma - dla mnie i juz. A jak joz od wielkiego dzwonu cos wpadnie - to pewnie juz tez nie bedzie tak smakowalo - tak mam z paczkami - nie mam na nie ochoty chociaz moj partner czesto je je, te ze sklepu nie kusza mnie wogole, gdyby tak ktos mi pod nos swojej roboty postawil, byloby gorzej.

dla mnie najwiekszym rozczarowaniem kulinarnym jest woda ze zmielonym siemiem lnianym, musze to pic codziennie by sie dobrze czuc i codziennie rano mam odruch wymiotny jak to pije, czytalam ze czlowiek sie przyzwyczaja ale pije juz 2-3 miesiace i dalej pije to z bolem

Pasek wagi

gohhai napisał(a):

dla mnie najwiekszym rozczarowaniem kulinarnym jest woda ze zmielonym siemiem lnianym, musze to pic codziennie by sie dobrze czuc i codziennie rano mam odruch wymiotny jak to pije, czytalam ze czlowiek sie przyzwyczaja ale pije juz 2-3 miesiace i dalej pije to z bolem

Ale przecież tego się nie pije dla smaku ani żadnych kulinarnych doznań tylko dla lepszego trawienia ew. na włosy, paznokcie - więc nie rozumiem skąd rozczarowanie? Chyba, że Ci nie pomaga kompletnie na nic, a ty w siebie niepotrzebnie to wciskasz.

bataty i krewetki

Chce sprobowac awokado (tak, jeszcze nigdy nie jadlam :) ), ale jakos nie moge go nigdy do koszyka wlozyc :P 

makarony bez glutenu

gohhai napisał(a):

dla mnie najwiekszym rozczarowaniem kulinarnym jest woda ze zmielonym siemiem lnianym, musze to pic codziennie by sie dobrze czuc i codziennie rano mam odruch wymiotny jak to pije, czytalam ze czlowiek sie przyzwyczaja ale pije juz 2-3 miesiace i dalej pije to z bolem

A jakbys do tego dodala platki owsiane albo jeszcze najlepiej jaglane jakis jogurt grecki na to i np. zblendowane brzoskwinie w syropie. Nie wiem czy to nie zepsuje wlasciwosci zdrowotnych. A jesli nie to masz calkiem dobre sniadanie w pakiecie.

A propo nalesnikow: babka plesznik czy cos w ten desen dobrze skleja ale strasznie drogie to dziadostwo.

Mozna tez zmiksowac siemie lniane.

Z kulinarnych rozczarowan: kotlety warzywne z soczewica, ciecierzyca - nie dosc ze wygladaja jak g.... w moim wykonaniu to jeszcze nasiakaja tluszczem i smakuja analogicznie. Nie umiem tez falafli dobrych zrobic.

Ja bym sie wogole ta maka pszenna tak nie przejmowala, sama mocno ograniczam ale tak raz w tygodniu placki czy pierogii lub cos w ten desen jem spokojnie.

Moje ostatnie rozczarowanie - masło z orzechów laskowych. Uwielbiam orzechy laskowe - to moje ulubione, ale masło mnie zawiodło. Nie było tak dobre jak mój top migdałowe i jak mój second top z nerkowców.

Pasek wagi

Ja akurat wolę naleśniki czy placki z innej mąki niż pszenna. Miksuję jaglaną/kokosową/migdałową/kasztanową, bardzo różnie, ale wszystko wychodzi pyszne. Jedyne rozczarowanie: mąka sezamowa. Nie smakowała mi, nie zużyłam, przeterminowała się i musiałam wyrzucić.

Kolejne rozczarowanie: wszelkie ciasta "fit" z fasoli, ciecierzycy, buraków. Wszyscy zachwalają, ja sama nie piekłam, bardziej próbowałam przygotowanych przez inne osoby (wszyscy się zachwycali) lub z "fit cukierni". Za każdym razem to samo, nie byłam w stanie tego zjeść.