Pamiętnik odchudzania użytkownika:
ggeisha

kobieta, 54 lat, Kraków

162 cm, 73.20 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

12 czerwca 2025 , Komentarze (4)

Nie umiem edytować wpisów.

Stał się cud i ranki zniknęły. Chciałam pokazać córce, a tu ani śladu po nich. Gdyby nie poprzedni wpis, to bym zwątpiła w swoją pamięć. 
Po przeanalizowaniu tego co się zdarzyło- doszłam do wniosku, że międzyczasie umyłam ręce. 
NAJPRAWDOPODOBNIEJ TO BYŁ SOK Z TRUSKAWKI 😶


12 czerwca 2025 , Komentarze (3)

Chyba jednak mam zmiany w strukturze skóry. Nie zmarszczki czy plamy (plamy mam od zawsze, bo jestem piegus), tylko chyba mi skóra zrobiła się cieńsza i delikatniejsza. Kilka dni temu zauważyłam podłużne ranki na obu rękach. Ale olałam, pomyslałam, że musiałam się gdzieś drapnąć, może w lesie. No ale dzisiaj widzę kilka kolejnych ranek. Jakby zdarty naskórek. Jestem pewna, że nigdzie się nie przedzierałam. Więc wtf?!

 W wrócić do ćwiczenia jogi. Ale to już pisałam. No i nadal chcę. 

Taki fajny podkast ostatnio słucham o różnych takich motywacjach, zmianach nawyków i silnej woli. Zgadzam się z typkiem poza jednym - jego sposobami na sen. Ale ja sposobów na sen nie potrzebuję, więc niech mu tam będzie. Typek się nazywa Antoni Łącki. 

10 czerwca 2025 , Komentarze (12)

Pieczywa też praktycznie nie jadam. Zboża w postaci musli. Kaszy też, ale najczęściej nie chce mi się gotować, więc tylko surowe.


Lekarz mi mówił, że mogę sobie wziąć HTZ, że to niby sprzyja zrzucaniu wagi, ale myślę sobie, że wolę być gruba niż mieć raka. Sprobuję bez chemii. Już bardziej wierzę hipnozie. Ale na pewno nie będę wywalać kasy na żadne pomoce. Mam wszystko czego potrzebuję, tylko muszę zacząć to stosować.

10 czerwca 2025 , Komentarze (3)

Dawno nie pisałam, bo w sumie nie miałam co pisać. Wkurzona jestem na siebie, bo obiecałam sobie ćwiczyć, bo wiem jak bardzo mi są ćwiczenia potrzebne, zwłaszcza rozciąganie, bo jestem sztywna jak pal Azji. Ale nie ćwiczyłam. Ani raz. Nie no, ruchu mam od groma. Głównie marsze i łażenie po górach, co bardzo spala kalorie, ale nie w tym rzecz. Jestem sztywna i nieelastyczna. Czemu nie ćwiczę? Bo nie mogę zacząć. Cholera, wiem, że nie mam żadnych wymówek . Po prostu mi się nie chce. Już sobie kurde wizualizuję jak mi te ćwiczenia pomagają na wszystko. O, najlepiej byłoby porządną jogę uskutecznić, ze staniem na głowie, rozluźnianiem w savasanie, powitaniem słońca, pranajamą i medytacją. No sztosik. Ale problem chyba jest w tym, że wstydzę się przed samą sobą mojego sztywnego nieogarniętego ciała. Wiem doskonale, że to się będzie zmieniać i tak dalej, ale to jest tak jak z ważeniem się - boję się spojrzeć prawdzie w oczy. Koniec spowiedzi.

Teraz sukcesy: nie żrę słodyczy. Napycham się białeczkiem i nie czuję słodyczogłodu. Brawo ja. Nie żebym tak całkiem definitywnie i absolutnie. Czasem coś wpadnie, ale to takie tyci od wielkiego dzwonu. 
Doszłam do etapu, że chcę się ukryć i przeczekać stulecia, a to oznacza, że dotarłam do punktu zero. Podobno człowiek spędza większość swojego życia w punkcie zero. Problem w tym, że mój punkt zero wywindował zdecydowanie za nisko. Zbyt tolerancyjna się stałam dla własnych słabości. Trzeba siłą woli zmienić pozycję akceptowalności. Póki co, nie akceptuję się. Bardzo nie.


A to jeszcze pokażę portret na zakończenie szkoły dla wychowawczyni, fizyczki: 


6 maja 2025 , Komentarze (10)

Co nie powinno być dziwne, że jak nie jem słodyczy, to mam ochotę na jabłka. To dobrze.

Menopauza daje w doopę - dzisiaj miałam takie zawroty głowy, że myślałam, że się przewrócę. Ale to też może z niewyspania. To znaczy, nie mam problemów ze spaniem, tylko nie mam czasu na spanie i ciagle nie dosypiam. 
Dużo maluję ostatnio. Nie chce mi się wszystkiego wstawiać, dwa moje ostatnie obrazy, akwarele, to te:

Lubię je. Najczęściej nie lubię moich obrazów, ale te mi się cholernie przyjemnie malowało. Ten jeszcze był miły:

Nie wiem, czy go wstawiałam.

Mam fazę na Nową Zelandię. Absolutnie kosmiczną. Wszystko mi się kojarzy a to z wzorami maoryskimi, a to kia przejeżdża i mi się włącza „kia ora”, a to paproć gdzieś rośnie. Może to już nudne, w domu wszystkich katuję muzyką maoryską lub hymnem NZ. Wczoraj był temat namalowania sukulenta, to znalazłam swoje zdjęcie z eonium w Oamaru i namalowałam je:

Mam jeszcze dwa nowozelandzkie obrazki malowane w Nowej Zelandii - kiwi i hatterię. Dwa zwierzaki, które występują tylko tam.

Problem z nimi był taki, że mi płyn maskujący wsiąknął w papier i nie raczył zejść. Więc są z zamalowanym płynem, trudno.

Przeglądam zdjęcia i mnie nosi. Nie ma chyba miejsca na Ziemi z tak turkusową wodą.

Wczoraj zadałam pytanie chatowi GPT, gdzie widzi miejsce na Ziemi dla mnie. Najpierw zapytał, czy ma się ograniczać do Europy, a jak mu napisałam, że nie, to mi odpisał tak:

1. Vancouver Island, Kanada

• Plusy: stare lasy deszczowe, ocean, góry, jeziora, dzikie zwierzęta, miękki klimat (łagodna zima, brak upałów), rozwinięta infrastruktura, otwarte i spokojne społeczności.

• Styl życia: ekologiczny, artystyczny, blisko natury.

• Miejsce: np. okolice Tofino, Ucluelet, Qualicum Beach, Comox.

2. Tasman Peninsula lub okolice Hobart, Tasmania (Australia)

• Plusy: piękne, puste plaże, dzika przyroda (w tym unikalne gatunki zwierząt), łagodny klimat morski (podzwrotnikowy, ale chłodny), malownicze góry, lasy eukaliptusowe, mało ludzi.

• Styl życia: bardzo spokojny, lokalne społeczności, silna obecność sztuki i rzemiosła.

• Miejsce: np. Koonya, Nubeena lub Margate.

3. Nelson / Golden Bay, Nowa Zelandia (południowa część Wyspy Południowej)

• Plusy: zróżnicowany krajobraz – góry, lasy, fiordy, ocean, subtropikalna roślinność, bardzo łagodny klimat morski, dużo słońca, mało przestępczości.

• Styl życia: artystyczny, wolny, zorientowany na przyrodę i jakość życia.

• Miejsce: okolice Abel Tasman National Park, np. Takaka, Motueka lub sama Nelson.

Wszystkie te miejsca to prawdziwe oazy inspiracji — idealne zarówno do życia, jak i malowania.


Byłam na Tasman Peninsula i w Hobart (super miejsca!), resztę zapisuję na listę do zwiedzenia. Z tym, że Nelson to północna część wyspy Południowej, coś się sztucznej inteligencji strony świata poprzestawiały 🤪.

Wypisałam sobie urlop na drugą połowę grudnia. Jeśli nie będę mogła wtedy polecieć do NZ (to polecę w maju’26), to polecę do Tajlandii na tydzień-dwa ze starszą córką, bo ona kocha Tajlandię. 
Plan na NZ jest taki: z Polski (dowolne miasto) do Auckland, potem samochodem przez całą północną wyspę (wioska Hobbitów, gejzery, Maorysi) do Wellington, promem na wyspę południową,ten Nelson, który mi wybrał chat GPT- samochód oddaję w Christchurch (gdzie nie udało nam się dojechać ostatnio) i stamtąd lot do Sydney. A z powrotem to Sydney- Polska. To jest do ogarnięcia, ale trzeba wcześniej. W NZ najchętniej spotkałabym się na miejscu z siostrą (i może tatą). Już dzieci nie zabieram. Kasę zbieram. Na NZ i na macbooka. 


3 maja 2025 , Komentarze (5)

Moje pyszności (część pomroziłam, bo nie przejadłam. Eksperymenty kuchenne.

1. Galaretka warzywna na agarze. Gotowane warzywa - u mnie ze słoika, bo nie chciało mi się gotować, doprawione, dodałam bulionu i agaru - potem do misek i do lodówki. Przed jedzeniem polewam octem jabłkowym.

2. Potrawka z fasoli z miso. Ugotowana fasola. Warzywa - cebula, marchewka, pietruszka i papryka podduszone. Dodaję do fasoli razem z wodą z gotowania, na koniec wielka łyga miso.

3. Sałatka z ogórków. Taka mizeria tylko inaczej. Pokrojone ogórki zielone, koperek, feta i oliwki. Do tego sos z jogurtu naturalnego.

4. Placki warzywne. Utarta marchewka, ziemniaki i cukinia, odciśnięte. Do tego jajko i tarty ser żółty, przyprawy - z tego placuszki - do piekarnika.

5. Odchudzona pascha. Biały ser. U mnie mieszany półtłusty z tłustym (półtłustego więcej) ok 750 g. 3 żółtka (jajka sparzone) ubite ze stewią. Bakalie - rodzynki, skórka pomarańczowa, niesiarkowane morele, orzechy laskowe i migdały, 2 rządki deserowej czekolady, posiekane. Wszystko mieszam i przekładam na szmatkę na sitko. Na to talerzyk i obciążam. Zostawiam na noc. Chciałam polać kremem pistacjowym bezcukrowym, ale nie mam. Zrobię zatem karmel z daktyli i masła nerkowcowego. Bo ta pascha mało słodka wyszła.





30 kwietnia 2025 , Komentarze (6)

Właściwie mam to od zawsze. W dzieciństwie bałam się zasypiać. Nie z powodu koszmarów, ale z powodu samego faktu śnienia. Chodzi o to, że mam bardzo realistyczne sny i bardzo zapadają mi w pamięć. Potem potrafię w dzień rozpamiętywać sny. Nie wiem czy to jest jakieś zaburzenie. W sumie bardzo mi to nie przeszkadza.

Ale na drugim końcu jest rzeczywistość, która u mnie jest też jakby mniej realna. Coś jakby silniejszy sen. Ale nie mam jakiegoś takiego silnego poczucia realności i przywiązania do tego co się rzeczywiście dzieje. 

Skutki są dobre i złe. Dobre jest to, że nie przeżywam stresu (praktycznie nigdy), lęków itp. Minusem jest to poczucie odrealnienia i osłabienia realcji emocjonalnych. 

Mimo wszystko chyba to jest bardziej na plus, więc nic z tym nie robię.

30 kwietnia 2025 , Komentarze (9)

Lubię zdrowe jedzonko, bo mnie odżywia. Na ten długi weekend mam kupione i przygotowane takie pyszności jak:

1. pudding chia z musem mango na mleku migdałowym z odżywką białkową

2. galaretka agarowa z warzyw 

3. wielki gar potrawki z fasoli z warzywami i pastą miso (improwizowałam)

4. mizeria z jogurtem naturalnym (ogórki były w promocji)

5. skyr pitny naturalny - jakbym potrzebowała kopa białkowego (może domieszam odżywkę białkową)

6. Pewnie nie zjem, bo mam za dużo jedzenia, ale - szare renety w cieście z mąki kukurydzianej i mielonych orzechów włoskich (uwielbiam)

7. Przygotowałam, ale pewnie zostawię na przyszły tydzień gotowce - gołąbki roślinne z kaszą jaglaną lub ryżem (mam takie i takie), ale spoko, to w słoikach i może poleżeć.

No i mam jeszcze kalarepki, marchewki, pomarańcze. I martini extra dry :P 

Nadal mam fazę nowozelandzką. Nie wytrzymam, jak tam nie polecę. Rozważam, jeśli nie wyjdzie grudzień, koniec maja 2026. Ale wolę lato, chociaż taka późna jesień jest tam ciepła.

30 kwietnia 2025 , Skomentuj

Odcięcie od cukru i pieczywa zaowocowało bólem głowy. Wieczorem musiałam łyknąć excedrin. Ale dzisiaj już ok. Jem dużo. Dużo więcej niż wcześniej, ale to warzywa. Potrzebuję tego zielska.

Mam fazę na Nową Zelandię. Dzisiaj cały dzień słuchałam naprzemiennie hymnu narodowego NZ i muzyki maoryskiej. 
Chciałabym pojechać tam w grudniu, potem do AU, składam sobie kasę do skarbonki. Ale niestety mogą mi w tym terminie dowalić kolokwium. Ech

28 kwietnia 2025 , Komentarze (12)

Dobra, czas na zmianę trybu życia, bo mi przybyło tłuszczu. Menopauza to jednak zwodnicze ścierwo. Mam sporą aktywność fizyczną, ale nie tak dużą jak kiedyś ze względów czasowych - no niestety, sytuacja zawodowa ograniczyła mi ilość wolnego czasu. Ale! Nie jeżdżę na razie niczym. Do pracy chodzę - dziennie około 7,5 km mi schodzi. 2-3 razy w tygodniu biegam. Niestety nie dużo (4-7 km), ze względów czasowych i kondycyjnych. Odżywiam się zmiennie. Niestety, z uwagi na taki a nie inny harmonogram, zdarza mi się jeść g..no - i tu właśnie mam zamiar zainterweniować.

Co zamierzam?

  • wdrożyć ćwiczenia całego ciała - trening obwodowy i najchętniej joga. 2- 3 razy w tygodniu. Na razie
  • wyeliminować (mocno ograniczyć) z diety cukier i pieczywo. 
  • WARZYWA!  dużo warzyw. I owoce. 
  • Robić sobie smaczne jedzonko. Nie kupować śmieci.
  • dla wygospodarowania większej ilości czasu - marsze do pracy częściowo zamienić z jazdą rowerem.
  • zacząć intensywnie dbać o skórę - masaże, balsamy itp (mam bardzo suchą skórę, a na twarzy początki trądziku - podziękować hormonom, które poszły na drzewo :/ )
  • wrócić do suplementacji siarki organicznej i vit.C.

Czego nie zamierzam

  • przechodzić na DIETĘ.
  • ważyć się, mierzyć czy zapisywać co jem i ile spalam.
  • robić afery z powodu zjedzenia czegoś "niedozwolonego" lub ominięcia zaplanowanego treningu.
  • eliminować węglowodanów. Ooooo, nie. Mąka mi nie służy, ale ziarna, płatki, kasze - są jak najbardziej okej.
  • rezygnować z chodzenia i biegania (it's my life!)
  • dążyć do jakiejś wagi czy rozmiaru - to akurat jest dla mnie nieistotne.


CHCĘ czuć się sprawna, wrócić do gibkości, szybkości i przyjemności z życia. Bo na razie moje "bieganie" to nie bieganie, tylko jakieś marszobiegi, bo się męczę. Ciężko mi się schylać. Skóra przesuszona. Za stara jestem na jakieś restrykcje. Chcę po prostu wrócić do zdrowego trybu życia z radością i miłością. Zaczynam od tego  momentu. AMEN.