Mniej maluję, mniej biegam. Nadrobię w wakacje. A póki co takue prace:
a teraz w planie tematyka wiosenno-wielkanocna.
Informacje o pamiętniku:
Odwiedzin: | 119568 |
Komentarzy: | 6026 |
Założony: | 14 marca 2012 |
Ostatni wpis: | 4 lipca 2025 |
Postępy w odchudzaniu
Mniej maluję, mniej biegam. Nadrobię w wakacje. A póki co takue prace:
a teraz w planie tematyka wiosenno-wielkanocna.
Kilka nowych prac.
Pierwsza to była fajna akwarela, ale na samym końcu malowania na niebieściutkie niebo kapnęły mi dwie krople ciemnej farby. Usunęłam je wilgotnym pędzelkiem, ale wytarła się farba tła. No to napuściłam na nowo - i wylazła łata. Próbując więc zrobić z tego chmurę papier zaczął schodzić (to nie był dobrej jakości papier :( ). Więc wycięłam połowę pracy. W zasadzie tak wygląda fajnie i ciekawie. Zastanawiam się nad celowym wycinaniem. No dobra. Oto efekt.
Dwie następne to goździki. Na Dzień Kobiet.
Pastele:
i akwarele
A ostatnia praca z zakresu "tradycje wielkanocne" to pucheroki malowane akwarelami na...
No właśnie. Nowy blok do akwareli. Oklejony, szkic zrobiony. Pomoczyłam i całość mi zaczęła falować. Sprawdzam - nie no, okej, 300 g, bawełna... no to namalowałam. I po odklejeniu okazało się, że to taka karteczka zabezpieczająca blok. 🤦♀️
A pucheroki to sobie wygooglujcie. Ciekawe.
Poza tym, jako że zaczęły się zajęcia, więc jest mniej czasu, a poza tym od jakiegoś czasu czułam, że tego potrzebuję, zmodyfikowałam swoje treningi. Teraz biegać będę 3-4 razy w tygodniu. We wtorki, czwartki i niedziele, jak mi się będzie chciało, to też w soboty, ale bez presji. Za to wprowadzam treningi ogólnorozwojowe - w poniedziałki, środy i soboty. Piątki są wolne. Oczywiście codziennie prócz weekendów chodze do pracy i z powrotem na nogach (ok.7,5 km) Możliwe, ze czasem zamienię to na rower, ale niechętnie. Nie mam dobrej trasy , ścieżek rowerowych, a po ulicach jeździć nie będę.
Już po dwóch treningach czuję większą siłę i ruchomość ciała. No, zakwasy być musiały, ale to mi nie przeszkadza.
1.
2.
3.
Ta ostatnia malowana w pracy. Jak mi stygnie próbka, to mam czas i postanowiłam go wykorzystać. Więc jedno pudełeczko z akwarelami poszło do pracy. I pędzle.
A poza tym zapisałam się na Garmin Ultra Race około 13 km na początku maja. Niby sporo czasu, ale kondycja po zimie słaba. Oczywiście przebędę ten dystans bez problemu, ale trzeba się zmieścić w limicie, a to w końcu góry.
Powyżej "oprawiona" moja akwarela - apką (niestety płatną w wersjo pro, ale fajne ramki można sobie dopasować i tło). Malowana na podstawie zdjęcia Wojtka Kaczówki (za zgodą autora). Poniżej surowa, bez ramki. Format duży - (35×54) cm². Wbrew pozorom dużo łatwiej, szybciej i przyjemniej mi się to malowało niż Monę.
I jeszcze inna ramka i otoczenie.
W moim wykonaniu
Edit. Popraeiłam jej oczy i nos, bo za bardzo była podobna do Putina.
Poprzednią zostawiam dla porównania.
Akwarela, jakby co.
A tu szkice, bo są sugestie, że jakieś numerki miałam.
Z okazji chińskiego nowrgo roku drewnianego smoka - mam drewnianego smoka narysowanego pastelami suchymi.
Takie dwie akwarelki jeszcze wpadły.
I na dokładkę pankejki pastelami. Oj, namordowałam się przy nich i naprzeklinałam.
Aha, jeszcze Hunjin Hwang pastelami
I w zasadzie tyle. Pozamieniałam się z ludźmi na zajęcia. Tylko w piątki będę mieć na rano. Będzie czas na bieganie i wysypianie się po malowaniu w nocy.
Budka londyńska - akwarela ok.A3
Poza tym drugi dzień mam migrenę (pierwszy raz od ok. dwóch lat). Wczoraj wytrzymałam, spałam, na noc zażyłam solpadeinę. Dzisiaj pożarłam excedrin (słabo pomógł), zolmiles (pierwszy raz w życiu). Pomogło, ale jestem tąpnięta. Jeszcze chyba muszę na noc coś wziąć, bo się będę męczyć. Oczywiście dzisiaj nie wychodziłam z domu. Też rzadkość. Dogaduję się z ciałem w różnych sytuacjach, ale migreny nie rozumiem. Nie wystarcza spanie przez całą dobę. To co mam robić?
Mam kolejnego morsa. Akwarela - praktycznie tylko 2 kolory - błękit ftalowy i szarość Payne'a, tylko okolice statku z sieną paloną i żółcią cytrynową.
I druga akwarela - na czrnym papierze (makabryczny!) - interpretacja wiersza Jana Brzechwy "Katar".
Malowanie z wyobraźni to moja pięta Achillesa, ale podoba mi się w mojej kompozycji punkt zbieżny w ustach Katarzyny - w końcu to ona zaraziła całe miasto.