Nie czuję się jeszcze w pełni zdrowa, ale takie siedzenie w domu też mi nie służy. Obawiam się tego, że znowu mi się coś przypląta, ale przecież nie zamknę się w samotni do lata 😅 Ciągle mam katar (to jest dziwne), kaszel (pocieszono mnie, że może się utrzymać do trzech miesięcy) i jestem osłabiona (a to pewnie przez nic nie robienie. Mam nadzieję, że jak wrócę do żywych to i energii zacznie przybywać).
Tym razem biorę się za odporność od razu. Domowe miksturki poszły w ruch. Jelitka będą dostawały dużo kiszonek i kefiru. A ja stanę na rzęsach i znajdę czas i ochotę na spacery!
Tylko niech na mnie nikt nie nakicha w autobusie w najbliższym czasie, plisss...
W związku ze słabym apetytem i jedzeniem tylko z rozsądku, waga ładnie zjechała. Sprawdzę za tydzień, czy jej nie przeszło 😂 i dopiero wtedy zaktualizuję.