Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

W końcu wzięłam się za siebie! :) Nie ma marudzenia, nie ma wymówek - trzeba działać! Znalazłam prezent od kumpeli z LO. Dostałam tego słonika na dowód, że różowe słonie istnieją, zwłaszcza takie z czerwonymi kokardkami ;D To mój prywatny symbol na to, że nie ma rzeczy nie możliwych ;) W kwestii odchudzania również.

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 171236
Komentarzy: 2560
Założony: 30 października 2012
Ostatni wpis: 4 lipca 2025

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
kawonanit

kobieta, 38 lat, Warszawa

163 cm, 71.70 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

17 kwietnia 2014 , Komentarze (2)

Dzisiaj lekko na wariata ;) Na śniadanie były jajeczka na twardo z majonezem i mixem sałat z pomidorkiem.

Reszta jest jedną wielką niewiadomą.... wybywam na kilka godzin i zapewne skończy się to jakimś dużym jogurtem pitnym w między czasie :) Po powrocie pstrąg pieczony i jakieś surówki. W zależności od tego, o której to będzie kolacja będzie, albo i nie :)

Wyjdzie w praniu :D

16 kwietnia 2014 , Komentarze (5)

Jedzonko:

- owsianka

herbata zielona

- cukinia z ryżem i twarogiem

- omlet z tuńczykiem i camembertem + sałatka z pomidorami i oliwkami <3

- serek wiejski z zieloną soczewicą

Coś mi podrażniło buzię ;( Siedzę z czerwonymi plackami na twarzy (szloch) Lekko swędzi, trochę piecze...:(

Fakt, do wczorajszej wieczornej pielęgnacji użyłam czegoś nowego, ale jakby to było od tego to podrażnienie pojawiłoby się wcześniej niż po 12 godzinach, nie? Jak wstałam też było wszystko w porządku! Dopiero jak umyłam buzię i przejechałam po niej tonikiem, masakra.... Ostatni raz miałam taki cyrk po jakimś specyfiku od dermatologa, to znaczy dawno... i nie pamiętam już jak sobie z tym radziłam ;( 

15 kwietnia 2014 , Komentarze (4)

Jedzonko:

- owsianka

kawa z mlekiem (chociaż wiem, że kawy na MM być nie powinno, niestety przegrałam z dzisiejszą aurą...)

- dzisiaj cukinia z papryką i pęczakiem :D

- kurczak w sosie szpinakowo - czosnkowym, do tego brokuł

- 2 jajka na twardo z sałatką polaną jogurtem naturalnym

Pogoda zdaje się być typowo wiosenna, czyli patrząc za okno zastanawiam się czasem, czy to nie jesień... Dopiero jak przyjrzę się pączkom na drzewach mogę odnaleźć się w czasoprzestrzeni i zauważyć, że ten deszczowo - buro - szary krajobraz, ma gdzieś tam akcenty zieleni.... Znaczy się wiosna 8)

14 kwietnia 2014 , Komentarze (1)

Jedzonko:

- owsianka (jak dotychczas)

  herbata zielona,

- cukinia z kaszą gryczaną i twarogiem

- schaboszczak, a raczej dwa :D (tak, tak... bez panierki ;)) z mizzerią

- serek wiejski, surówka z selera (korzeń) i marchewki

Dobra. Widzę, że robi się monotonnie, ale... cukinia(zakochany) W końcu jest w cenie, która nie rozkłada mnie na łopatki... Będę jadła dopóki się nie znudzi ;)

Pomału robi mi się "schemat", w którym na dobrą sprawę wymienne są obiady i kolacje (no i dodatki do cukinii (smiech)) Nie ukrywam, że mi to pasuje :) Jakby nie patrzeć wcześniej też było monotonnie, tyle, że tamta monotonia opierała się na kanapkach...

Chyba mogę zanotować pierwszy plus MM :)

13 kwietnia 2014 , Komentarze (7)

Jedzonko:

- owsianka (to chyba będzie standard - 4 łyżki płatków, jogurt naturalny, owoce z mieszanki kompotowej)

rooibos

- duszona cukinia z papryką, kasza gryczana

- wczorajszy sosik z obiadu wzbogacony zielonym groszkiem, micha sałaty (jeszcze nie wiem co poza sałatą do niej wpadnie ;))

- no i wczorajsza kolacja przeszła na dzisiaj - soczewica z serkiem, sok pomidorowy :)

Wczoraj jeszcze raz rozsiałam ziółka :) 

Posiałam też kaktusy, ciekawe, czy co z nich będzie :? Chociaż jak wyrośnie 1/3 z nasionek  to będę miała "kłopot", a raczej kaktusowy raj (smiech)

12 kwietnia 2014 , Komentarze (2)

Dzisiaj jestem jakaś taka "do tyłu". Leniwe śniadanko, rozciągnięte do granic możliwości... potem szybki prysznic, z którego zrobiło się godzinne spa.... Nie.... to zdecydowanie nie jest mój dzień.....

Jedzonko:

- owsianka (4 łyżki płatków, jogurt naturalny, owoce - w Biedronce jest taka fajna mrożona mieszanka kompotowa, są tam maliny, truskawki, wiśnie, porzeczki, truskawki....)

kakao (2 łyżeczki tego z wiatrakiem :), szklanka mleka)

- 2 jabłka na szybko przed wyjściem do spożywczaka (przez tą "obsuwkę" ze wszystkim pozmieniało mi się zaplanowane wczoraj menu, ale jak się nie chciało z rańca ruszyć z kopyta to się ma....)

- kurczak w sosie z selera korzeniowego, micha sałatki z mixów i pomidorów, skropiona sokiem z cytryny)

- wczorajsza cukinia, z twarogiem i makaronem razowym (tak, to miało być na drugie śniadanie :p)

- teoretycznie serek wiejski z czerwoną soczewicą - ciekawe, czy się wyrobię w dniu dzisiejszym z kolacją.... (smiech)

11 kwietnia 2014 , Komentarze (18)

Postanowiłam zrobić drugie podejście do diety zwanej Metodą Montignaca. Odświeżyłam wiedzę, pogrzebałam w różnych forach i chyba jestem gotowa :D

Dzisiejsze menu i od razu dwie wtopy :PP

Zorientowałam się, że mój ulubiony jogurt naturalny ma 2% (a dopuszczalna norma w MM to 1,5%) i nie wiem co robić.... Lola, może zostać? :? Czy szukać czegoś chudszego??

Wtopa numer dwa - w obiedzie pojawi się duszona marchewka...

Straszne grzechy, nie? (smiech)

Jedzonko:

- owsianka (4 łyżki płatków owsianych, pół twarogu chudego, 250 g jogurtu naturalnego)

- duszona cukinia z cebulką, czosnkiem i pomidorami, do tego pół woreczka ryżu parboiled - jak będzie trzeba zagęścić to pacnę łyżeczkę koncentratu

- indyk co się u mnie w domu nazywa "curry życia" (nazwa zaczerpnięta z jednej z bajek i bardzo przypadła nam do gustu ;)) do drobno pokrojonej i podsmażonej piersi z indyka wrzucam dużo różnych warzyw, zazwyczaj z tak zwanej włoszczyzny, czyli - kilka pietruszek, marchewek, pora, selera... i co tam jeszcze mnie natchnie, albo moja zamrażarka wypluje; przyprawiam na ostro pieprzem, ostrą papryką, cayenne, tabasco... zagęszczam koncentratem; i tak powstaje curry życia, w którym nie ma ni szczypty curry (smiech) mąż dostanie z ryżem (czy z czym tam zechce) a ja zjem z brokułem

- na ewentualną przekąskę przygotowałam sobie selera naciowego do pochrupania plus sok pomidorowy

- kefir 400 g, micha sałatki (mix sałat, rzodkiewki, kiełki, papryka) 

I tak to wygląda :) Zobaczymy w praktyce :)

Ruszam z 70 kg. i 107 cm w brzuchu...;(

5 kwietnia 2014 , Komentarze (9)

Po roku wznowiono emisję mojej ulubionej bajki ;) Mam nadzieję, że szybko ktoś wrzuci napisy :D

Zmykam do sobotnich obowiązków :)

Tak tylko chciałam się podzielić swoim szczęściem :D:p

1 kwietnia 2014 , Komentarze (8)

Odnotowałam minimalny spadek cm w brzuchu... I tyle...

Fakt, przebimbałam ponad tydzień. Zaczęło się od planowanego lenistwa, a przerodziło w przeczekiwanie "kontuzji" łopatki i średnio przyjemnej @ ... I tak oto wyniki z zeszłego miesiąca nie powalają.

Myślę intensywnie co jeszcze mogę zrobić, co zmienić, aby coś w końcu ruszyło...? Muszę jednak uważać, żeby nie powielać błędów z zeszłego roku...

Najlogiczniejszą i najrozsądniejszą rzeczą wydaje się być zwiększenie aktywności. Pierwsza myśl - siłownia. Miała przejść z fazy planowania do fazy realizowania już w tym miesiącu, ale... dotarło do mnie, że są "święta". I chociaż ich nie obchodzimy, ani nigdzie się nie wybieramy, to całkiem możliwe, że odwiedzą nas teściowie, Z czego bardzo się cieszę, uwielbiam tych ludzi, ich wizyta nie jest "problemem". Jednak chciałabym ugościć ich odpowiednio. Tak zwyczajnie i po prostu ;)Nie zastanawiać się, czy może siedzą "niedojedzeni", albo mają ochotę na kolejne ciasteczko, a tych zostało trzy na krzyż ]:> Pomijają fakt, że chcielibyśmy ich zabrać do muzeum w Otrębusach (koszt niewielki, ale podliczyć trzeba)... Aaaaa, i już mi się humor poprawił, kto by pomyślał, że potencjalna wizyta teściów tak może zadziałać   (smiech)

No, ale wracając do aktywności... Jeśli faktycznie będę musiała przesunąć siłownie o kolejny miesiąc, to co? Spacery? Podobno godzina dziennie pozwala zrzucić kilogram na miesiąc ;) Zawsze coś.

To tyle kombinowania jak na razie, cobym znowu nie przekombinowała....:x

24 marca 2014 , Komentarze (6)

Przez ostatni tydzień leniłam się z mężem ;)Trochę zluzowałam z ćwiczeniami na ten czas, ale to nic. Nie boję się, że po przerwie nie wrócę do tej średnio przyjemnej aktywności :D Wrócę, jak uporam się z opuchniętym ramieniem, ale to inna historia...

Centymetry z brzuszyska ładnie spadają. Powolutku, ale spadają :)

Niestety coraz bardziej dręczą mnie rozstępy na moich nóżkach. Tak je oglądam i już wiem, że będzie wewnętrzna wojna - wyjdę na miasto w szortach, czy nie? Masaże z olejkami średnio pomogły. Niby mogę sobie tłumaczyć, że skóra jest jędrniejsza i pewnie będzie mniej zwracała na siebie uwagę, niż rozdygotana galareta z cellulitem, ale... Tych fioletowych krech nie da się przeoczyć. Nie sądzę żebym czuła się dobrze mając świadomość, że ktoś będzie się gapił. Całkiem możliwe, że będzie to sezon na długie spódnice i lniane spodnie...

I stała się rzecz straszna - musiałam wyrzucić zioła ;(Wszystkie pięknie wykiełkowały, zaczęły żwawo rosnąć i... ziemia spleśniała :| Pewnie przytargałam to ze sklepu, razem z ziemią. Nie ma opcji żebym przelała roślinki, to nie było to... Nie wyobrażacie sobie co czułam opróżniając doniczkę za doniczką nad koszem....(szloch)

Szukam teraz jakiego małego sklepu ogrodniczego. Już nigdy więcej nie kupię ziemi w markecie budowlanym!

To tyle u mnie. Na razie nie ćwiczę, jem grzecznie i opłakuję zioła. 

Idę nadrabiać Wasze pamiętniki ;)