Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Wieczna optymistka, która ostatnio zaczyna odczuwać pesymizm. Lubiąca się śmiać, bawić, poznawać ludzi... Nie lubiąca siebie... Od czasów liceum nie mogąca pozbyć się nadwagi i z każdą próbą przybierająca na nowo, coraz więcej.

Archiwum

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 6384
Komentarzy: 19
Założony: 21 lutego 2018
Ostatni wpis: 17 czerwca 2025

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
Patience89

kobieta, 35 lat, Świdnica

165 cm, 120.80 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

17 czerwca 2025 , Komentarze (8)

Kochani, 

w 2,5 tygodnia schudłam 0,8kg. Nie jest to może jakiś mega wielki wynik, ale uważam go i tak za sukces. 

Miałam niezłe zamieszanie w pracy, jeden tydzień spędziłam na strasznie złym kontrakcie i musiałam zmienić miejsce pracy. Nie miałam tam żadnego wpływu na posiłki i jedzenie było po prostu paskudne - przetworzone i niezdrowe. To był bardzo nerwowy tydzień i kolejny tydzień czekania na nową sztelę też nie należał do najspokojniejszych. Tak więc, wpadło kilka razy trochę słodyczy, choć muszę się pochwalić, że małe ilości, jak na ilość stresu. Mimo wszystko były. Również nieco koli i jeden mało zdrowy grill. 

Ale teraz jestem w nowym miejscu. Też będzie trochę nerwów, ale przynajmniej nie mam problemów z jedzeniem. Pani, którą się teraz opiekuję je głównie warzywa, więc Alleluja! Mogę jeść sałatek i przekąsek warzywnych do woli. Lodówka mieni mi się kolorami tęczy, tyle tam mam świeżych warzywek. Poza tym mogę gotować co i jak chcę, więc na pewno będzie to odpowiednia ilość chudego białka. Problem leży tylko w tym, że pani ma zaawansowaną demencję i jest psychicznie wyczerpująca. Tak więc zapewne raz na jakiś czas skusi mnie sięgnięcie po kawałek czekolady, czy inną mało zdrową przekąskę. Mimo to, mam nadzieję, że odległość sklepu zrobi swoje i sprawi, że nie będzie mi się chciało jechać po słodycze. 

Plusem jest to, że z panią chodzę 2 razy dziennie na spacery i są to dość długie wędrówki, wolnym tempem, ale zawsze to ruch. Mam też w domu rowerek stacjonarny i ogród, gdzie mogę zarówno poćwiczyć, jak i się zrelaksować. 

Mam nadzieję, że teraz efekty będą lepsze, skoro dieta i poziom ruchu się polepszyły. 

Pozdrawiam Wszystkich serdecznie i życzę samych sukcesów w Waszych postanowieniach! :) 

2 czerwca 2025 , Komentarze (11)

Mam na imię Pati i po raz chyba setny zaczynam wszystko od nowa. Nie zliczę tak na prawdę ilości razy, kiedy zaczynałam od początku, po poniesieniu kolejnej porażki. Za każdym razem jestem wściekła i zawiedziona tym, że mimo postępów wracam do poprzedniej wagi.

Mimo to, jestem tu, by kolejny raz podjąć wyzwanie. W końcu chodzi o moje zdrowie i dobre samopoczucie. Gdy widzę i czuję efekty, czuję się znacznie lepiej. Jestem jednak leniuchem i ciężko mi się zmotywować do działania. Należę do tak zwanych kanapowców, a tryb pracy nie ułatwia schudnięcia, bo jest to praca bardziej męcząca psychicznie niż fizycznie.

Wczoraj był Dzień Dziecka. Chociaż mam już 35 lat, nadal drzemie we mnie coś z dzieciaka. Tak też postanowiłam, że tym razem nie zacznę od poniedziałku, czy od nowego miesiąca (jakiegokolwiek). Zaczynam od Dnia dziecka. Co prawda wpis dodaję dzisiaj, ale to wczoraj się zważyłam.

Ważę 121,6kg.

Nie jest to moja największa życiowa waga, gdyż ważyłam już 130 kg. Mimo to, było też lepiej. Moją najlepszą wagą od czasów szkoły było 83kg, jakie ważyłam jakieś 4 lata temu. Niestety leniwy tryb życia i złe nawyki żywieniowe sprawiły, że znów jestem zbyt pulchna, by czuć się z sobą dobrze. Ponownie zaczynam czuć się ciągle ociężała, zmęczona po niewielkim wysiłku fizycznym i patrząc w lustro, nie podobam się sobie. Oczywiście szukam pozytywów, żeby mieć jakiś punkt zaczepienia, jakiś promyczek nadziei, że nie jest ze mną tak beznadziejnie. Więc, plusem są moje usta i oczy. Lubię ich wielkość (dość wąskie, ale ponętne wargi) i kolor (zielono-niebieskie, zależy od kąta padania światła). O, jeszcze łydki. Brzuch i tyłek mam duże, ale łydki dość szczupłe (oczywiście porównywalnie do reszty pulchnego ciałka).

Aktualnie jestem w pracy za granicą. Moja dieta w dużej mierze jest zależna od miejsca w którym pracuję. Jestem opiekunką osób starszych i mieszkam z podopiecznymi. Pomagam im w codziennym życiu, dbam o ich higienę, o przyjmowanie leków, sprzątam dom, gotuję, piorę itd, itp. Ale jak o zakupy chodzi, to nie mam większego wpływu na to, co znajdzie się w lodówce. Staram się, jak mogę, by moje posiłki nie były zbyt kaloryczne. Piję głównie niesłodzoną kawę i herbartę, oraz wodę. Od czasu do czasu pozwalam sobie na wypicie koli zero, jeśli czuję potrzebę odstresowania się. Ta praca jest serio stresująca, a nie ma wiele sposobów na odreagowanie. Zamierzam wprowadzić ćwiczenia do swojego tygodniowego trybu. Zacznę od 2 razy w tygodniu, bo będę ze sobą szczera, nie zmotywuję się do częstszych ćwiczeń. Jednak chyba lepsze to niż nic.

Zastanawiam się, jak często powinnam sprawdzać postępy. Wiem, że zbyt częste ważenie potrafi zniechęcić, bo organizm w różnym stopniu reaguje na dietę i ćwiczenia. Również okres ma znaczenie, bo waga lubi podskoczyć, mimo diety. Ale myślę, że raz na tydzień lub dwa powinno być dobrze.

No, to chyba tyle, jak o nowy początek chodzi.

Oby tym razem się udało!