Kochani,
w 2,5 tygodnia schudłam 0,8kg. Nie jest to może jakiś mega wielki wynik, ale uważam go i tak za sukces.
Miałam niezłe zamieszanie w pracy, jeden tydzień spędziłam na strasznie złym kontrakcie i musiałam zmienić miejsce pracy. Nie miałam tam żadnego wpływu na posiłki i jedzenie było po prostu paskudne - przetworzone i niezdrowe. To był bardzo nerwowy tydzień i kolejny tydzień czekania na nową sztelę też nie należał do najspokojniejszych. Tak więc, wpadło kilka razy trochę słodyczy, choć muszę się pochwalić, że małe ilości, jak na ilość stresu. Mimo wszystko były. Również nieco koli i jeden mało zdrowy grill.
Ale teraz jestem w nowym miejscu. Też będzie trochę nerwów, ale przynajmniej nie mam problemów z jedzeniem. Pani, którą się teraz opiekuję je głównie warzywa, więc Alleluja! Mogę jeść sałatek i przekąsek warzywnych do woli. Lodówka mieni mi się kolorami tęczy, tyle tam mam świeżych warzywek. Poza tym mogę gotować co i jak chcę, więc na pewno będzie to odpowiednia ilość chudego białka. Problem leży tylko w tym, że pani ma zaawansowaną demencję i jest psychicznie wyczerpująca. Tak więc zapewne raz na jakiś czas skusi mnie sięgnięcie po kawałek czekolady, czy inną mało zdrową przekąskę. Mimo to, mam nadzieję, że odległość sklepu zrobi swoje i sprawi, że nie będzie mi się chciało jechać po słodycze.
Plusem jest to, że z panią chodzę 2 razy dziennie na spacery i są to dość długie wędrówki, wolnym tempem, ale zawsze to ruch. Mam też w domu rowerek stacjonarny i ogród, gdzie mogę zarówno poćwiczyć, jak i się zrelaksować.
Mam nadzieję, że teraz efekty będą lepsze, skoro dieta i poziom ruchu się polepszyły.
Pozdrawiam Wszystkich serdecznie i życzę samych sukcesów w Waszych postanowieniach! :)