Pamiętnik odchudzania użytkownika:
FreeMilka

kobieta, 41 lat, Warszawa

175 cm, 132.00 kg więcej o mnie

Twój asystent
Świetnie Ci idzie!
Schudłaś 1.3kg

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

10 maja 2022 , Komentarze (24)

Witajcie,

Dzień się kończy więc pora go podsumować ;)

Pobudka o 6stej, 

spacer z psem

praca

siłownia :D 

praca w domu

spacer z psem

wpis na V

praca

kroki: 9647

woda: około 3l

Wnioskuję, że koło 24tej się położę ;)

Dziś nie dałam rady czasowo napisać nawet  kilku zdań do książki, ale grunt że mam luz psychiczny ;)

Uczę się nie mieć ciśnienia na wszystko,

Mam swoje priorytety, a może  być i tak że mogą codziennie ulegać zmianie.

Chciałam Wam jeszcze pochwalić się i opowiedzieć jak to było wspaniale wczoraj wieczorem kłaść się spać z poczuciem dobrze przeżytego dnia, niezwalonego na sam koniec kanapkami z dżemem. Taki luz psychiczny miałam :D

Dziś rano wstałam, zadowolona, może średnio wyspana ale dumna że nic nie zjadłam, że dałam rade wczorajszego wieczora pokonać ogromną ochotę na te słynne kanapki z miodem i mlekiem.

Czułam niedosyt i to duży, nie będe tego ukrywała tego nawet. Jednak mam cele, które mnie mocno motywują do działania.

Dziś co prawda pewien poważny "problem" powrócił :( jednak jakimś cudem udało mi się go ogarnąć aby się nie rozwinął. Było duże niebezpieczeństwo, że rozreguluje cały mój wtorkowy plan po pracy. Jednak pomimo przeciwności, ogromnego zniechęcenia i dużego bólu głowy, wykonałam sumiennie plan.

Drugi dzień - zgodnie z założeniami - kurcze cieszy mnie on bardzo :D 

Znikam Kochani popracować jeszcze - urok księgowości :P 

Poniżej zostawiam Wam rysunek, który wykonała córka <3 Model - nasz Gustaw <3

Buziaki :*

9 maja 2022 , Komentarze (26)

Witajcie,

Wpis wieczorkiem - a może nawet tak już zostanie w zwyczaju - zobaczę jeszcze ;)

Jak wiecie staram się rozwijać, nie tracić czasu i harmonogram dnia w miarę jednolity mieć.

Dziś zgodnie z planem

Pobudka o 6stej i spacer z piesiulkiem <3

Praca, po powrocie nie poszłam na siłkę bo wszedł mi ból w brak, taki wiecie że ruszysz o centymetr nie tak jak trzeba i BARDZO mocno boli.

Opisałam kolejny punkt książki

Byłam z pieskiem wieczorkiem na prawie godzinnym spacerze.

Jest 22:45 - 

Kroki:

8398

Woda:

2,5 litra

plus 2 herbaty duże czyli dodatkowy litr (detoks i puerh)

Będę ze wszystkich sił się zapierała aby nie zjeść kilku kanapek z miodem i mlekiem - bo to moja ulubiona pora na takie frykasy :P

Zawzinam się z aktywnością fizyczną - powiem Wam, że coraz częściej miewam 4 bóle :(

kolan

bioder

kręgosłupa

barków

W pracy na drugie piętro wjeżdżam widną - nie dam rady wejść bo później 2 dni mnie piecze w środku kolan. Serio - nie przesadzam. Schodzić schodzę zawsze schodami

Jak zrobię jednorazowo około 4tys kroków to mnie bolą biodra, tak kłują, dziś jest na oko 5ty dzień większej aktywności (biorąc pod uwagę że moja standardowa liczba kroków to 2-3tyś) i juz jest deko lepiej z biodrami.

Kręgosłup - ostatnio z 1,5 miesiąca temu tak mnie zblokowało, że nie byłam w stanie do WC wstać, diagnoza to nerwoból. Ale nie ukrywajmy, siedzenie non stop w pracy i w domu nie działało dobrze na kręgosłup, siedzenie to zabójstwo dla kręgosłupa. Pomijając tamte zblokowanie bardzo często miewam lżejsze bóle na zasadzie, że jak wstaje w pracy to potrzebuję minutę aby stanąć prosto i się wyprostować. Zwykłe zamiecenie podłóg w domu to kilka sekund prostowania się.

Najczęściej mam nawracające bóle barków, czasem nie mogę ręką ruszyć, czasem nie mogę szyi nawet o pół centymetra odkręcić.

Wszystkie te bóle występują na zmianę z ledwo kilkudniowymi przerwami.

Jestem "młoda" - dla jednych tak, a dla inny nie :P

Mam 38 lat a dolegliwości staruszki - choć nie jedna też ich nie ma :P

Nie raz i nie czterdzieści siedem razy mówiłam że tak, teraz już się biorę za siebie na poważnie.

No i się biorę

40-stka za rogiem, a ja jak nigdy mam wizję siebie w tym dniu zarówno zdrowotnie/ruchowo, wyglądowo i może nie tyle zawodowo co w kwestii spełnienia swoich marzeń w tym jednego głównego.

Wiem, że czeka mnie sporo pracy w tych kierunkach, ale mam już sporo narzędzi w zanadrzu do osiągnięcia tych celów :D

Dziś np nie bardzo chciało mi się rano iść z psem - wieczorem zresztą również, ale potrafiłam się zebrać.

Książkę tez nie wiedziałam jak ruszyć dalej, ale ruszyłam.

Obym tylko NIE RUSZYŁA w stronę kuchni 🤪

Wszystko to sprawia, że jest szansa na pierwsze idealne zamknięcie dnia od pewnie 3 miesięcy - SZOK nie?

Wrzucam fotkę mojego "okna na świat" z pracy i zmykam ogarniać się do spania co by nie uruchamiać paszczy w innym celu niż szczotkowania na noc ;)

Buziaki :*

9 maja 2022 , Komentarze (32)

Witajcie,
Jak minął Wam weekend?
Mi ciepło ;) I wyjazdowo ;)
Jedzeniowo było średnio
Za to moge pochwalić sie krokami :D
Piatek - 6044
Sobota - 7509
Niedziela - 10498
Nie ważyłam się po weekendzie - umknęło mi ponieważ dzień zaczęłam inaczej niż zwykle,
Męża już nie podrzucam na przystanek, zaczął jeździć rowerem.
Ja do pracy jeżdżę autem, choć mam blisko ale nigdy nie wiem czy nie będę musiała wziąć pracy do domu a segregatorów nie chce mi się dygać pieszo :P
Zależy mi też na tym, aby usystematyzować dzień i wprowadzić stały rozkład zajęć ;)
Rano 6sta pobudka i półgodzinny spacer z psem.
Śniadanko, ogarnięcie sie i do pracy.
Powrót z pracy 16:20 - wtedy córka wychodzi z psem i po Jej powrocie idziemy na siłkę.
Wieczorami chcę pisać książkę, ewentualnie robić to co wzięłam z pracy.
Jeśli czas pozwoli  a to będę musiała jeszcze dopracować jakoś 22 lub 22:30 jeszcze spacer z psem.

Mąż stwierdził że zdecydowanie za długo zwlekam z napisaniem tej książki.

Wiecie ja to dość źle znoszę krytykę, biorę za mocno do siebie.

Muszę to zwalczyć i po prostu robić swoje.

Buziaki

Wasza Emi

5 maja 2022 , Komentarze (57)

Witajcie,

Obiecałam wrzucić zdjęcia chusty kalinda

Przejrzałam jednak telefon i pamiętnik i widzę, że mam spore zaległości w prezentacji swoich malutkich dzieł ;)

Ostatnio wrzucałam Wam zdjęcie kocyka jaki zaczęłam robić dla swojego przyszłego (wtedy jeszcze nie wiedziałam o tym) chrześniaka.

Maluszka obdarowałam kocykiem, na który poświęciłam 70h pracy a wymiary miał 90x75 cm

Wzór starstich czy po prostu gwiazdkowy jest niesamowicie czasochłonny i włóczko-żerny

Na chrzcinach był nim przykryty - jak uda mi sie zdobyć zdjęcie to tez wstawię ;)

Prezentował się tak ;)

Później tak nasilił mi sie nerwoból w kręgosłupie, że nie byłam w stanie nawet do WC iść, w przerwach gdy leki działały a ja siedziałam na L4 powstała poniższa chusta granny z takiego motka - pokochałam ten wzór, ale nikt nie chce kupować za cenę rękodzieła tylko za cenę chińskiego badziewia (rozumiem, że kogoś nie stać i tego nie neguję, ale jak widać że kogoś stać bo np do fryzjera lata co miesiąc i zostawia 300zł, a chusty która posłuży rok, 2, 3 czy nawet 4 żal kupić bo drogo to zniesmaczenie bierze) ale wróćmy do dzieł rąk moich ;)

Kolorki najlepiej oddaje 2gie zdjęcie poniżej


Również tym samym wzorem powstała chusta z motka o poniższych kolorkach

Robić 2 razy pod rząd chustę tym samym wzorem to przynajmniej mi się już odechciało i potrzebowałam odmiany. Od dawna podoba mi się chusta kalinda ale nie w oryginalnej wersji tylko nieco zmodyfikowanej ;)

Chusta ukończona, ale niestety zdjęcie mam tylko w pewnym momencie pracy.

Tym z Was, które mają chrapkę na ten wzór, szczerze polecam ;) Wzór prosty, w sensie efektowny ale początkujący sobie spokojnie poradzi ;) Nie martwcie się że brzegi aniołkują - czyli wywijaja sie w górę (poniżej macie takie zdjęcie te blade) - pod wpływem kolejnych rzędów nabiera idealnie równej góry. Z początku nie wiedziałam o tym i 5 razy prółam wkurzając sie niemiłosiernie że jestem tępa i nawet kalinda mi nie chce wyjść - jak się później okazało za każdym razem robiłam dobrze XD 

Kolorki na żywo jak na pierwszym i trzecim zdjęciu, 

I na początku kwietnia dowiedziałam się, że będę chrzestną bratanka - najsłodszego dzieciątka :D urodził się w 7mym mies, miał już operacyjnie usuwanego wodniaczka, i mase innych szpitalnych przeżyć, chorób i dolegliwości. Jednak najważniejsze jest to, że na chwile obecną jest już wszystko w porządku i uwielbia ze swoją chrzestną gaworzyć gdy Mu opowiadam, że w wakacje zabierzemy kaczuszkę (którą dostał na Wielkanoc) na spacerek :P Nie pytajcie o szczegóły, nasza tajemnica o czym rozmawiamy ;) Brat nawet stwierdził, że bardzo dużo Mały ze mną gaworzy :D No w końcu jestem najlepszą ciocią ;)

Na chrzciny zrobiłam 2 identyczne prezenty, jeden dla Młodego a drugi dla 2-letniej córki Chrzestnego ;) w sumie fioletowy był taki powiedzmy "testowy" ;) wiadomo, że dla Szymka - błękitny - musiał być idealny ;) 

To tyle z moich zaległości szydełkowych - obecnie nie ruszam szydełka, chętnie bym zrobiła cos na zamówienie ale cisza :( a sama mam już 5 chust :P włóczek sporo leży i czeka w szafie :P no cóż niech czekają ... może niedługo tknę coś ;) na prezenty nie robię bo ludzie nie doceniają że spędziłam nad ich prezentem np 40h ale jakbym kupiła coś za 100zł to wtedy ma wartość - przykre ale cóż takie mam hobby a nie każdemu ono musi się podobać :P

Mam nadzieję, że podobają się Wam moje prace

Możecie dać łapkę w górę na znak, że Wam się podoba - będzie mi bardzo miło :)

Buziaki

Wasza FreeMilka

5 maja 2022 , Komentarze (24)

Witajcie,

Wczorajszy dzień zapowiadał się zakończyć miło i sympatycznie, ale tak nie było.
Nasz Kochany Gustawek,
 

miał atak padaczki - więc u weterynarza spędziliśmy calutki wieczór od 21 szej do 23:40.

Plan działania mamy ustalony więc już jesteśmy spokojniejsi.

Ale tak nam szkoda było piesiulka jak miał atak, rzucał się bezwiednie po podłodze, ślina z pyska ciekła, oczy szklane. To był Jego drugi atak, pierwszy wyglądał inaczej: nie mógł utrzymać się na łapach, strasznie drżał - na szczęście te Jego ataki są lekkie, po 5 min przechodzą powoli się wyciszając.

Jeśli nastąpi jeszcze jeden atak - weterynarz wdroży leki, które Gustaw będzie przyjmował do końca swoich dni.

Jestem ziewająca i śpiąca - usnęłam dopiero koło 24:30

Nastawiłam oczywiście sobie budzik, ale na inny dzień 🤪 taka przytomna byłam ;)

Wstałam, spóźniona wszędzie, części rzeczy nie zrobiłam z rana ale trudno ... bywają i takie dni.

Ostatnio staram się ogarnąć swoje życie - w każdej dziedzinie chyba.

Uczę się samodyscypliny i wytrwałości w podjętym działaniu.

Może dla niektórych wyda się to zabawne, ale trenuje to np na podlewaniu kwiatków, truskawek, ogórków i pomidorków, a mam ich cały balkon i np na codziennym zapisaniu choćby jednego zdania z kalendarzu podsumowującego dany dzień, albo opis wydarzeń danego dnia.

Korzystam a to z książki (jak przetestuje to dam znać z jakiej) a to z rad znajomej.

Małymi kroczkami i napewno się uda.

Staram się "nie marnować czasu".

Wiadomo, że i czasem odsapnąć trzeba, ale trzeba rozróżnić obejrzenie filmu bo chce obejrzeć a oglądaniem by "zabić czas".

Maj mam ogólnie napakowany różnymi sprawami łącznie z nerwówką, gdyż córka zdaje egzamin 8-klasisty w tym roku i trzymam mocno kciuki aby dostała się do szkoły pierwszego wyboru.

Mam sporo spraw do ogarnięcia i myślałam, że wczoraj sobie rozpiszę i rozplanuję ale plany na wieczór, jak czytałyście wyżej, uległy nagłej zmianie.

Liczę że uda mi się dziś za to wziąć.

Cieszy mnie to, że powoli się wyrywam z myślenia, że jak nie udało się wczoraj to nie ma sensu i olewam. Nie! Po prostu wczoraj nie miałam możliwości, jeden dzień to niewielka strata czy obsuwa, a co by to było za życie bez niespodzianek 😉 tylko takie zaplanowane od a do ź 🤪

Mogłabym pisać bez końca ale księgowanie mnie wzywa ;)

Więc na dziś kończę ;)

Buziaki :*

4 maja 2022 , Komentarze (17)

Witajcie,
Jak majóweczka minęła? U mnie aktywnie i pozytywnie
😉

Wiadomo, że przemyślenia w dziedzinie chudnięcia też były

😉

Za radą pewnej osoby przeliczyłam ile zostało mi tygodni do 40stych urodzin - dobrze że jest ich około 100

😛
😅

Wychodzi na to, że gdybym 0,5kg tygodniowo chudła to spokojnie na 40stkę osiągnę cel

😉

- sukienkę już mam - od 7 lat wisi w szafie

🙈

Jakoś tak mi się lżej zrobiło ze świadomością, że mam tyyyyle tygodni i bez spinki mogę się wyrobić jeśli tylko się przyłożęKalendarz miałam na rok (do uzupełnienia samemu daty), kolejny po prostu sobie długopisem dopisałam - taki mało profesjonalny ale co tam ... i powpisywałam kiedy ile mam ważyć

😉

Będę działać, a w sumie to już działam bo dziś zaliczyłam pierwszy spacer przed pracą z piesiulkiem od niepamiętnych czasów

🙈

W weekend sporo też spacerowałam, czasem i wody się napiłam nawet - kolejna moja zmora

🙊

Powolutku wszystkie sie ogarnie

😉

Buziaki

😘


4 lutego 2022 , Komentarze (42)

Witajcie Moje Drogie,

Minął kolejny dzień diety - 4ty
Zazwyczaj w  piątki kiedyś robiłam podsumowania tygodnia więc wypadło akurat na dziś, po 4 dniach.
W poniedziałek moja waga to 123kg a dziś 119,5 kg - czyli spadek o 3,5 kg 🏆
Zdradze i męża ;) Jemu waga spadła o 5kg  🏆
Ależ się cieszę :D
Catering się sprawdza :D poza tym widzę jeszcze dodatkowe plusy:
* zmywarka od niedzieli tylko w połowie załadowana i ani razu nie włączana
* zero myślenia co by tu zjeść
* zero zakupów spożywczych - na zakupy idziemy tylko w sobotę kupic cos na niedziele bo wtedy nie mamy cateringu (ale już wiemy co zjemy i w jakich ilościach - idiotami nie jesteśmy, szkoda nam zepsuć tak piękne wyniki 😉)
* człowiek już się deko lepiej czuje
* codziennie wychodzę na spacery
* więcej wolnego czasu.
W poniedziałek i wtorek było mi ciężko wytrzymać bez (ujmę to dosłownie) obżerania się na noc, ale środa i wczoraj poszło lepiej. Uznaję, że co miałam zjeść danego dnia to już zjadłam i później ewentualnie zapijam głód, a raczej głód psychiczny.
Pierwsze 2 dni było ciężko przyzwyczaić się do porcji posiłków (jak człowiek przyzwyczajony że opychał się ponad limit to nic dziwnego). Obecnie dane posiłki mi wystarczają.
Kilka dni w tygodniu jest 90g ciasta - uznałam że jem je w pracy czyli do 14stej maks. Z jednej strony fajnie by było zjeść ciasto tak na koniec dnia, ale z drugiej chce się odzwyczaić od słodyczy wieczorem i nocą 🤪.
Uznałam, że jem je dlatego do 14stej, aby później nie drażnić samej siebie. bo jestem święcie przekonana że jeśli bym zjadła wieczorem to jak nie pierwszego to drugiego takiego wieczora powiedziałabym: "pierdzielę, idę po ciacho albo czekoladę, albo chipsy" i wtedy bym znów poleciała 😌
Na szczęście nie mam żadnych zachcianek - w co nie mogę sama uwierzyć 😀
Prędzej marze o jajecznicy 😍 niż o czymś słodkim czy jakimś fastfoodem 🤪
P.S. o siłowni myślę coraz mocniej ;)
znikam pracowac
Buziaki
Wasza Free :*

3 lutego 2022 , Komentarze (13)

Witajcie,

Dziś kolejny dzień cateringu, jedzonko smaczne - poza śniadaniami, jak na razie nie były to moje smaki ;)
Podwójny spacerek był
Nie podjadałam wieczorem.
Po zjedzeniu obiadu na kolacje o 18:30 byłam najedzona
Waga spada
Same plusy ;)
No jeszcze jedynie brakuje mi tych ćwiczeń i coraz bardziej myślę o siłowni bo w domu no nie ma takiej siły bym się zmusiła :P

Dziś niestety krótko ;)
Buziaki
Freeeeeeemilka

2 lutego 2022 , Komentarze (38)

Witajcie,
Wczorajsze menu:
* warzywny pasztet z pieczywem - mdły 3-
* kompot z rabarbarem - przepyszny 6+
* pulpeciki z puree i surówka z czerwona kapustą - pyszne 6 jednak wg mnie oszukali i to mocno podając kaloryczność - na bank tamta porcja nie miała 850 kcal
* zupa wiosenna - pyszna
* sałatka jarzynowa ze śledziem i pieczywem - smaczna aczkolwiek słona
Dziś jak zobaczyłam jaki jest kawaloncik malutki ciasta i napisane na nim 450 kcal to az napisałam do nich jak bardzo tną na kaloriach bo 450 to ma kawałek tortu a nie 60g ciasta cytrynowego.
.
Wczorajszy spacer zaliczony :D
Jedzenie cateringowe - bez podjadania :D
.
Wczoraj w końcu ukończyłam chustę na zamówienie dla szefowej - szydełko wciąga ;) - gdyby nie ono to bym zwariowała w tej księgowości a tak to można się pięknie odstresować
zobaczcie te
CZARY MARY


Buziaki
Wasza Freee

1 lutego 2022 , Komentarze (35)

Witajcie,
Minął cały dzień jedzenia na cateringu. Jakie moje wrażenia?
Ogólnie to średnie z przewagą w dobrą stronę
Patrzyliśmy na cenę cateringu aby dostosować go do własnej kieszeni i czasem trzeba iść na ustępstwa zwłaszcza że zależało nam na odzyskaniu czasu z gotowania, robienia zakupów, sprzątania, zmywania i wymyślania co zjeść.
Jestem smakoszem i uwielbiam wyraziste smaki. Dania jak dla mnie średnio doprawione co niektóre, ale dosypać czegoś pikantnego zawsze mogę
Koktajle na bazie kefiru/jogurtu naturalnego (nie lubię ich) uznałam że dokąd nie będę miała odruchu wymiotnego to przeżyję :P
Wczorajsze manu było takie, hmmm jakby na jeden smak, dziś jest już lepsze ;) A jutro będzie fajowe bo jest ciasto :D ale jak będzie tak mały kawałek jak dzis pasztetu warzywnego to obiecałam już mężowi że odbierając jedzenie spod drzwi o 2 giej w nocy, będę wyła z rozpaczy :P
Za to mąż jest bardzo zadowolony z posiłków i smaków
Mi przeszkadza to, że jest MAŁO tego jedzenia - ale tak rozmawialiśmy z mężem i uznaliśmy, że ludzie to chyba normalnie tyle jedzą a my mamy mocno zaburzone PORCJE.
Też nie ma co się dziwić uważam, że mało - bo jak jadło się ile chciało a tu nagle jakieś ograniczenia to brakuje jedzenia.
Pozatym ja najwięcej jadałam wieczorami, a teraz zjedliśmy co było i doooopa zbita :P nie ma nic więcej
U mnie to będzie zacięta walka na pewno ale chcę luty przytrzymać na maksa i zobaczyć jakie będą efekty ;)
z psem byłam wczoraj 3 razy na spacerze, nic nie podjadłam, jakoś dałam radę ;)
Waga z rana się odwdzięczyła - wiem że to pierwszy dzień ale miło było zobaczyć że ta wieczorna męczarnia nie poszła na marne :P
Trzeba wyłapywać małe szczęścia prawda?
Buziaki :*
Wasza Freeeee