Ten rok minal niesamowicie szybko - nie wiem czemu? Moze po tych wszystkich lockdown'ach i covid'ach czas szybciej lecial, bo mozna bylo wreszcie sie spotkac i podrozowac? W kazdym razie juz jutro nowy roczek - ciekawe co przyniesie? Mam nadzieje ze zdrowie przede wszystkim. Wagowo (i po-swiatecznie) zakonczylam na 68.1 kg. Tragedia. Ale jak pomysle ze przed wyjazem do Polski na Swieta bylo 67.7 kg, to w sumie jest to sukces ze nie przybylo mi az do 72 kg! Wymiary mam koszmarne, i jak tu sie stroic na Sylwestra jak sie czuje jak kartofel...A na dodatek jestem chora 😪. Moze powinnam przyjac postawe bohaterow mojej ulubionej komedii "Kogiel-Mogiel", tzn "mus jest" i dazyc do celu dietowego mimo wszystko w nastepnym roku? Nie moge sobie pozwolic na to zebym znowu wazyla 100 kg (jak wtedy gdy zaczelam moja przygode z Vitalia 10 lat temu). Moze to powinno byc moim postanowieniem? Nie poddawac sie i walczyc? A jakie postanowienia Wy macie?
Tak czy owak, Szczesliwego Nowego Roku Kochane! Spelnienia marzen 😍