Dlaczego święta Bożego Narodzenia w Polsce kojarzą się z cytrusami? Jak kapusta znalazła się wśród wigilijnych potraw? Skąd do Polski przybyły pierogi? Zapraszamy do drugiej części artykułu o polskich tradycjach świątecznych.
W poprzedniej części sprawdziliśmy skąd na polskich stołach wziął się barszcz, dlaczego na Wigilię podajemy karpia, co symbolizuje kompot z suszu i słodkości z makiem. Cały artykuł możecie znaleźć tutaj: https://vitalia.pl/artykul11790_Skad-sie-wziely-wigilijne-potrawy-na-polskich-stolach.html.
Koniecznie zajrzyjcie także do komentarzy, gdzie nawzajem dzieliliście się świątecznymi tradycjami, które są kultywowane w Waszych domach. Dzięki Diamorfinie dowiedzieliśmy się, że:
Tradycyjna kutia wywodzi się z Wiary Rodzimej, robi się ją z ziaren pszenicy, miodu i maku. Kutia swą słodkością i "przepychem" symbolizowała dostatek i szczęście, a już same składniki świadczą o tym, bo nawet słowo "zboże" oznacza etymologicznie dar boży, co świadczy o wielkim znaczeniu, jakie dla Słowian zboże posiadało.
W przypadku pozytywnego odbioru pierwszego artykułu obiecałem Wam drugą część, dlatego dzisiaj "pod nóż" weźmiemy między innymi cytrusy, kapustę z grochem i pierogi. Dlaczego egzotyczne owoce tak bardzo kojarzą nam się ze świętami?
Ta tradycja jest dosyć młoda i wywodzi się z czasów późniejszego PRL-u. Władze, w okolicach świąt Bożego Narodzenia, rzucały na rynek towary, które nie były dostępne na co dzień. Jeżeli sami nie pamiętacie tych czasów (ja nie pamiętam :)), to koniecznie zapytajcie rodziców albo dziadków o skojarzenia związane ze świętami - na pewno wśród głównych znajdą się luksusowe wówczas pomarańcze.
Jak wspominał dr hab. Patryk Pleskot z warszawskiego oddziału Instytutu Pamięci Narodowej w audycji “Polak potrafi”:
...Wtedy, jak przypominam sobie wiadomości w „Dzienniku”, to może już miesiąc wcześniej zaczynały się informacje, że z Kuby albo innych krajów płynie statek z transportem cytrusów. Potem była informacja, do jakiego portu dopłynął (…). Jeżeli dzisiaj od listopada zaczyna się kampania przed Bożym Narodzeniem, to wtedy już na kilka tygodni przed Świętami zaczynało się to podbijanie gorączki i mówienie, że „z bratniej Kuby płyną pomarańcze”...
W dzisiejszych czasach sytuacja gospodarcza na polskim rynku wygląda zupełnie inaczej, ale nieprzypadkowo popularność mandarynek i pomarańczy dodatkowo wzrasta w okresie jesienno-zimowym. To właśnie w listopadzie drzewa cytrusowe wydają najlepsze i najbardziej soczyste owoce, które tonami zalewają lokalne stragany i półki w marketach.
Aromatyczny zapach mandarynek i pomarańczy to nie ich jedyna zaleta. Są niskokaloryczne (jedna mandarynka to raptem około 35 kalorii), bogate w witaminy, mają pozytywny wpływ na nasz układ odpornościowy, wspomagają walkę z otyłością i przyspieszają proces trawienia. Dlatego w święta prosimy sobie nie żałować ani mandarynek, ani pomarańczy.
A tutaj, w ramach ciekawostki, świetny materiał obrazujący przedświąteczne zakupy w 1984 roku:
Kapusta, pod różną postacią, pojawi się zapewne w większości polskich domów - w farszu pierogowym, z grzybami, z grochem lub z samymi przyprawami. Nic dziwnego, ponieważ z uwagi na łatwość uprawy, przechowywania i bogate plony, była powszechnie uprawiana na terenach Polski od stuleci.
Stanowiła podstawę wyżywienia biedniejszej części społeczeństwa, zamożniejsi jadali ją przeważnie z rozmaitymi dodatkami, na przykład ze smalcem lub słoniną. Dużą popularnością cieszyło się połączenie kapusty z grochem, które z kolei ma wywodzić się z terenów Wyżyny Krakowsko-Częstochowskiej, przez stulecia słynących z uprawy tych roślin.
Kapusta z grochem była traktowana jako danie postne i z czasem zaczęła towarzyszyć obchodom weselnym i niektórym świętom, w tym...wielkanocnym. W takiej postaci podawana jest także w moim domu, gotowany groch (przypominający konsystencją puree ziemniaczane) na jednym talerzu i kiszona kapusta z przyprawami na drugim.
Pod poprzednim artykułem pisaliście o łazankach i pierogach z kapustą, dlatego koniecznie dajcie znać w komentarzach czy na Waszym stole, wśród 12 tradycyjnych potraw, znalazło się miejsce dla kapusty, a jeżeli tak to w jakiej postaci! :)
Tutaj mamy bardzo duże pole do popisu, ponieważ pierogi stanowią jeden z fundamentów tradycyjnej kuchni polskiej. Od uszek, przez ruskie, ze wspomnianą wcześniej kapustą i grzybami, po mięsne, z farszem rybnym czy na słodko.
Z początku trudno było mi w to uwierzyć, ale to nie Polacy pierwsi wpadli na pomysł nadziewania kawałków ciasta farszem. Pierogi miały przywędrować do nas, przez Ruś, aż z samego Dalekiego Wschodu, a dokładnie z Chin. Znane są na polskich ziemiach już od XIII wieku, chociaż początkowo przygotowywano je wyłącznie na specjalne okazje.
W ciągu następnych kilkuset lat pieczone i smażone pierogi sukcesywnie podbijały tereny Rzeczypospolitej, a ich popularyzacji z całą pewnością sprzyjał fakt, że za farsz mogło posłużyć praktycznie wszystko, co akurat znalazło się pod ręką. Co ciekawe, gotowane pierogi zyskały popularność znacznie później niż pieczone i smażone, w Wielkopolsce, na Pomorzu i Podlasiu miały pojawić się dopiero w okresie międzywojennym.
Polska, jak długa i szeroka, pierogami stoi! |
---|
W każdym regionie znajdziemy charakterystyczne, niespotykane nigdzie indziej warianty i połączenia smakowe. Na samych kresach znane jest kilka tysięcy przepisów, między innymi na świąteczne pierogi nadziewane śledziami. |
Z czasem pierogi postne, z białym serem oraz kapustą i grzybami, trafiły na stałe do świątecznego menu. Nie trudno się domyślić, że podobnie jak w przypadku maku i suszu, miało to związek ze staropolskimi wierzeniami. Biały ser miał rzekomo odganiać złe moce :) Lepicie jeszcze świąteczne pierogi czy korzystacie z kupnych? Jeżeli wolicie własnej roboty, to koniecznie dajcie znać z jakim farszem!
Osobiście bardzo lubię temat wigilijnych potraw, bo bardzo trudno go wyczerpać. I tak na przykład śledzie podawano kiedyś tylko w domach polskiej arystokracji, z takimi dodatkami jak kawior, jabłko czy rydze. Sernik, znany już w czasach Starożytnej Grecji, najprawdopodobniej pojawił się w Polsce za sprawą Jana III Sobieskiego, a zupa grzybowa miała zostać rozpropagowana przez ludność bardzo zalesionego niegdyś Mazowsza.
Oczywisty dzisiaj zwyczaj podawania dwunastu potraw, które miały symbolizować miesiące, bogactwo oraz 12 Apostołów też nie towarzyszy polskim tradycjom od zawsze. W zależności od statusu społecznego nasi przodkowie spożywali od pięciu do dziewięciu dań, a arystokraci nawet po trzynaście.
Na sam koniec chciałbym życzyć Wam z całego serca spokojnych i zdrowych świąt w gronie najbliższych oraz serdecznie zaprosić do naszego kalendarza adwentowego, w którym do 24 grudnia włącznie pojawiać się będą rozmaite atrakcje i niespodzianki. Link do kalendarza tutaj: https://www.v.smaczniedopasowana.pl/kalendarz :)
Pod dzisiejszym okienkiem kalendarza możecie odebrać darmowy miesiąc Fitatu Premium!
Komentarze
ulaulka
27 grudnia 2020, 08:59
U mnie kapusta wigilijna gotowana jest (bardziej duszona na oleju) z dużą ilością suszonych grzybów - w tym roku były więc dla odmiany tylko pierogi ruskie. Z barszczem na zakwasie. Pierwszy raz też robiłam wigilijną zupę grzybową czystą, smakowała wszystkim.
Ulasia7
21 grudnia 2020, 21:11
Fakt pomarancze to byl towar luksusowy, a jak smakowaly po kilku godzinach stania w kolejce na mrozie i to sie nazywa smak dziecinstwa... Spokojnych Swiat.
flisowna
21 grudnia 2020, 12:38
Ten dziennik telewizyjny och super wspomnienie, też stałam w takich kolejkach jeszcze jako dzieciak. Mama targała mnie po bazarach i uczyła jak i od kogo najlepiej kupować i nie dać się naciągnąć. A pierogi u nas robiło się z białym serem,ziemniakami i cebulką ( Babcia z Ukrainy pochodziła) to i kutia zawsze na święta musiała być :) pozdrawiam serdecznie