Fish and Chips i tradycyjne, angielskie śniadanie. To pierwsze skojarzenia z brytyjską kuchnią. Tysiące Polaków, którzy w ostatnich latach przenieśli się na Wyspy nierzadko tęskni za polskimi smakami. Jednak wielu twierdzi, że powtarzana często opinia o tym, że kuchnia brytyjska jest bez smaku to niesprawiedliwy mit. Na co więc warto się skusić goszcząc w Wielkiej Brytanii, by móc powiedzieć, że Wyspy poznaliśmy również od kuchni?
Jak przekonać kogoś, kto nigdy nie próbował specjałów brytyjskiej kuchni, że warto się skusić? Jak udowodnić, że powtarzana obiegowo opinia, że to co ląduje na talerzu przeciętnego Brytyjczyka jest ciężkostrawne, tłuste, bez smaku i wyrazu jest nieprawdziwa i krzywdząca? Spróbujmy. Coś jednak musi przecież wychodzić tym Brytyjczykom, skoro to właśnie u nich znajdziemy grubo ponad setkę restauracji z gwiazdkami Michelina (jak twierdzą niektórzy to wyróżnienie, w świecie kulinarnym jest odpowiednikiem filmowego Oskara, Złotej Palmy z Cannes i kilku innych nagród filmowych razem wziętych).
Mało tego – gdyby zrobić przegląd najpopularniejszych na świecie kucharzy kilku z nich na pewno pochodziłoby z Wielkiej Brytanii. Znani i lubiani w Polsce - Jamie Oliver, Gordon Ramsey czy Nigella Lawson z całą pewnością stanowią fantastycznych ambasadorów brytyjskiej kuchni. W jadłospisach diety Smacznie Dopasowanej traficie na wiele przepisów inspirowanych tymi mistrzami kuchni.
To jak, przekonani? Ruszamy w kulinarna podróż po Wyspach?
Tradycyjne angielskie śniadanie na pewno nie jest opcją dla wielbicieli minimalistycznych posiłków z samego rana. Korzenie dania sięgają od XIII do XVII wieku – w zależności od źródła, do którego dotrzemy w poszukiwaniach. Jednak większość owych źródeł jest zgodna, taki zestaw składników wynika z tego, że w pierwotnej formie był to jedyny ciepły posiłek, jaki najczęściej ciężko pracujący chłopi zjadali w ciągu dnia i miał im dostarczyć energii na wyczerpujące godziny fizycznej pracy. W skład Full English Breakfast obowiązkowo wchodzą: fasolka w pomidorach, jajka sadzone, smażone kiełbaski lub kaszanka, pomidory i smażony wędzony boczek.
W wersji dla leniwych (lub jak kto woli – zabieganych) fasolka w pomidorach może pochodzić z puszki. Opcja dla bardziej ambitnych jest oparta na półproduktach (fasolka z puszki gotowana w pomidorach z puszki z dodatkiem cebuli, liści laurowych, ziela angielskiego, majeranku, soli i pieprzu).
Przygotowanie:
Boczek usmaż na chrupko na patelni. Na tłuszczu wytopionym z boczku usmaż pozostałe składniki (jajka, pieczarki, kiełbaski i przekrojone pomidory). Wszystko podaj razem z przygotowaną wcześniej na ciepło fasolką w pomidorach i dopraw solą i pieprzem do smaku. Smacznego!
Definicja encyklopedyczna: Shepherd’s pie, cottage pie to danie mięsne składające się z gotowanego mięsa mielonego zwieńczonego puree ziemniaczanym. W zależności od kucharza i regionu ma wiele wariantów. Czasem do nadzienia dodaje się groszek, kukurydzę, marchew czy seler. Czasem w zapiekance ląduje też tarty, żółty ser. Jednak baza zawsze jest niezmienna – ziemniaki, mięso i cebula. I cóż w tym może być zachwycającego?
Ot ziemniaki z mięsem. A teraz zamknij oczy i wyobraź sobie: najpierw chrupiący, lekko spieczony wierzch, później kremowe, rozpływające się w ustach ziemniaki i na koniec… soczysty, dobrze doprawiony, mięsny farsz… Może smakować, prawda? W końcu diabeł tkwi w szczegółach. A w tym wypadku te są dobrej jakości składnikami umiejętnie doprawionymi do smaku. A skoro już jesteśmy w Wielkiej Brytanii, a najlepiej w Irlandii, to obok talerza z zapiekanką na pewno stoi pyszne, zimne piwo (przeważnie Ale, warzone lokalnie). Jak ma być szaleństwo w granicach dietetycznego rozsądku, to piwo zamieniamy na lampkę czerwonego wina, a najlepiej na wodę z cytryną albo genialnie podaną, angielską herbatę.
Co nieco o tym, jak ją zaparzyć (niekoniecznie z mlekiem i cukrem, tak całkiem po angielsku), a także o tym, że wbrew pozorom herbata wcale nie jest wynalazkiem Anglików przeczytacie tutaj: https://vitalia.pl/na-rozgrzanie-na-odpornosc-na-poprawe-humoru.
Na moment porzucimy tradycyjną kuchnię angielską, by sięgnąć po danie egzotyką odstające od zapiekanki pasterskiej. Marynowane w specjalnej zalewie, a następnie smażone filety z kurczaka, zanurzone w kremowym, śmietanowo pomidorowym sosie masala, pełnym intensywnych i aromatycznych przypraw to ukochany przysmak nie tylko Anglików. Chicken Tikka Masala, jedno z najbardziej znanych dan kuchni hinduskiej jest namacalnym dowodem na przewrotność historii gastronomii. Potrawa, która została nazwana brytyjską potrawą narodową przez Ministra Spraw Zagranicznych Wielkiej Brytanii (wcześniej była jedynie na liście tych ulubionych 😉), powstała w prawdzie na Wyspach, ale nijak do wyspiarskiej kuchni nie przystaje.
Podobnie jak wiele innych, indyjskich dań, w których lubują się Anglicy i ta miłość trwa ponad 200 lat. W końcu to właśnie Wielkiej Brytanii zawdzięczamy obecność kuchni indyjskiej w Europie. Nikogo więc nie powinno dziwić, że pierwsza indyjska restauracja na starym kontynencie powstała właśnie w Imperium Brytyjskim, w 1806 roku. Nic więc dziwnego, że szafran, kardamon, cynamon, kurkuma oraz mieszanki ziół lub przypraw zwanych masala są dla Brytyjczyków znane i oczywiste w użyciu (źródło: https://www.rp.pl/ekonomia/art6802331-potrawa-hinduska-narodowym-daniem-brytyjczykow).
Tradycyjny niedzielny obiad w Polsce to rosół, schabowy i ziemniaczki. Co do dodatków, już nie ma takiej narodowej zgody i bój toczy się między mizerią, buraczkami i kapustą zasmażaną. I pewnie Polacy mieszkający na Wyspach nie raz zatęsknili za niedzielnym obiadem jak u mamy, ale Brytyjczycy też maja całkiem smaczną, narodową, niedzielną specjalność.
Sunday roast (niedzielna pieczeń) to w zależności od rodzinnego szefa kuchni pieczona wołowina, kurczak lub jagnięcina podawana z pieczonymi ziemniaczkami, nadzieniem stanowiącym rodzinną specjalność, a nierzadko tajemnicę, i warzywami (zazwyczaj w bukiecie warzyw znajdziemy pieczony pasternak, brukselkę, groszek, marchewkę, fasolkę czy kalafiora). Danie dopełnia ciemny sos i jako element obowiązkowy - Yorkshire pudding.
Temu ostatniemu zresztą można by poświęcić kolejne akapity tego wpisu. Starczy powiedzieć, że Yorkshire pudding ma nawet swoje święto, jego dzień przypada na pierwszą niedzielę lutego. Stanowi nie tylko obowiązkowy element niedzielnego obiadu, ale i tradycyjny dodatek do świątecznych dań. Może więc warto spróbować?
Do ubitych, puszystych jajek dodajemy mleko i przesianą przez sitko mąkę, oraz szczyptę soli. Całość miksujemy, aż ciasto osiągnie konsystencję perfekcyjnie znanego nam ciasta naleśnikowego. Gotową masę najwygodniej do foremek będzie nam się nalewało z dzbanka. Do pieczenia Yorkshire pudding idealna będzie blacha na muffiny. Do każdego zagłębienia w blaszce wylewamy łyżkę oleju i wstawiamy do nagrzanego do 190 stopni Celsjusza piekarnika na 15 minut. Po tym czasie do zagłębień wlewamy przygotowane wcześniej ciasto. Pieczemy 20-25 minut w tej samej temperaturze.
To prawdziwa klasyka – fish&chips. Nie można być na Wyspach i nie spróbować tego dania – porządny kawałek smażonej ryby (dorsza) i grube, chrupiące frytki. Obowiązkowo podane na gazecie i… polane octem.
Nie ma się co oszukiwać. Tym wpisem dopiero odkryliśmy wierzchołek góry lodowej. Brytyjska kuchnia ma w sobie wiele smaków i potrafi zaskoczyć swoim bogactwem i kulinarną fantazją. Malutkie kanapeczki z wędzonym łososiem i ogórkiem, żywcem wyjęte z filmowych scen z herbatką u Królowej, ciepłe scones (ni to ciastko ni bułeczka, a może jedno i drugie), bez których wyjście do kawiarni zwyczajnie się nie liczy – jedno i drugie obowiązkowo należy wpisać na listę „do spróbowania” podczas pobytu na Wyspach.
Wypadałoby sięgnąć także po Marmite, przez wielu uznawane jest za najbardziej brytyjski produkt spożywczy. Ma konsystencję zbliżoną do dżemu i jest produktem ubocznym warzenia piwa. Anglicy Marmite dodają do zup, mięsnych marynat, sosów, a nawet smarują tym chleb. Nie wypada też nie spróbować miętowego sosu serwowanego z mięsem, choć akurat ten przysmak dla wielu stanowi prawdziwe wyzwanie (zdecydowanie nie zasługuje jednak na miejsce na naszej liście najdziwniejszych potraw świata, przekonajcie się sami tutaj:https://vitalia.pl/artykul12640_10-najdziwniejszych-potraw-swiata.html ). Wszystko to jest absolutnym kulinarnym minimum do posmakowania brytyjskiej kuchni. Ponieważ ta ma do zaoferowania znacznie więcej.
Jesteśmy przekonani, że Ci z Was, którzy na co dzień mieszkają na Wyspach do naszej krótkiej listy dorzucić mogą jeszcze kilka interesujących pozycji. Macie swoje ulubione typy? A może jest coś co wyjątkowo odradzacie kulinarnym turystom na Wyspach?
Komentarze
Amy68
9 stycznia 2022, 20:09
Bardzo wciągający artykuł. I to prawda, że ulegamy stereotypom dotyczącym kuchni brytyjskiej, jednocześnie jarając się programami topowych brytyjskich kucharzy.
Maratha
8 stycznia 2022, 22:13
Black pudding to nie do konca kaszanka, chocny dlatego, ze nie ma w nim kaszy. Angielskie kielbaski kolo frankfurterek nawet nie lezaly, blizej im do polskiej bialej surowej niz do frankfurterek. No i w wiekszosci regionow obowiazkowe w sniadaniu jest hash brown, w niektorych regionach tez smazony na glebokim ojeju kawalek chleba. No i zadne sniadanie nie jest serwowane bez tosta o ktorym zapomnieliscie kompletnie. Tost musi byc :) A Fish & Chips nie musi byc z octem, moze byc z sosem curry, ktory tensmak ma wylacznie w restauracjach fish & chips albo z puree z groszku ;) Na wybrzerzu obowiazkowe. Od siebie dodam jeszcze jako cos czego koniecznie trzeba sprobowac cornish pasties. Najlepsze sa w Kornwalii, skad sie wywodza. Powstaly jako danie dla gornikow. Mieso ziemniaki i warzywa zapiekane w ciescie, glowna zaleta bylo to, ze dlugo trzymaly cieplo farszu, wiec gornicy mogli miec cieply posilek bez wychodzenia na powierzchnie.
Kaliaaaaa
8 stycznia 2022, 09:58
Ja z krótkiego pobytu w Londynie najgorzej wspominam chipsy vinegear... Które wszyscy dostawali do lunchu(chyba jako substytut warzyw). No i główny deser u moich gospodarzy(starsi Brytyjczycy wiec zakładam że menu standardowe) to salatka owocowa z puszki. Chleb był też słaby. Ale jestem pewna że wiele zależy po jaka klasę produktów się sięga. Ciekawe że słynna owsianka się nie pojawiła, stereotypowo to główna angielska specjalność.
monireju
8 stycznia 2022, 09:23
Bardzo ciekawy artykuł. Dziękuję.
mania131949
7 stycznia 2022, 14:35
"Zaliczyłam" wszystkie te potrawy. Tęsknota się obudziła i już bym tam leciała :-)
mkuklinski
7 stycznia 2022, 14:51
Która ulubiona? :)
mania131949
7 stycznia 2022, 14:55
Zapiekanka pasterska :-)
izabela19681
7 stycznia 2022, 13:36
Dla mnie to niewyobrażalne jeść takie potrawy z rana. Rewolucja październikowa w żołądku. Jednym słowem paskudztwo.
mkuklinski
7 stycznia 2022, 13:47
Raczej niewielu Brytyjczyków decyduje się na taki posiłek codziennie, między innymi dlatego, że mógłby zrujnować ich budżet :D Jak najbardziej Ciebie rozumiem - osobiście próbowałem kilka razy, ale w porze obiadowej, bo ta porcja jest po prostu ciężka do przejedzenia :)
mkuklinski
7 stycznia 2022, 13:16
To ja jeszcze dodam od siebie kilka moich obserwacji, które poczyniłem w trakcie mojego blisko 3-letniego pobytu na Wyspach. Największym odkryciem była dla mnie sieć Iceland, czyli królestwo mrożonek. Setki propozycji do wyboru, raj dla studenta, wszystko w bardzo przystępnych cenach - np. bardzo smaczny łosoś na patelnię w sosie serowym z ryżem i brokułem za funciaka! Niemały szok kulturowy spotkał mnie jednak kiedy zobaczyłem mrożoną, posiekaną cebulę i…mrożone puree?! :D Nie przekonałem się za to do bardzo tradycyjnego smaku salt&vinegar, nie tylko w kontekście fish&chips, ale także czipsów i przekąsek. Podobnie jak do krewetkowych, nie mój smak. Albo Brown Sauce, którym moi znajomi polewali chyba wszystko, co możliwe :| No i marmite, dziwny wynalazek, naprawdę dziwny, a oni to podają dzieciom do szkoły na kanpkach :D Za to bardzo smakowały mi Meat Pies, czyli takie powiększone paszteciki, ciacho z farszem warzywno-mięsnym, brakuje mi trochę tutaj takich rarytasów. I sery, brytyjskie sery, Red Leicester, Cheddary o różnym stopniu, Blue Stilton, poezja :) Przez te kilka lat miałem okazję pracować w różnych piekarniach, między innymi przy produkcji wspomnianych w tekście sconesów, ale także kruchych ciasteczek (shortbread), czy tradycyjnych mince pies - coś w stylu kompotu z suszu zaklętego w kruchej babeczce. Wiem, ile sypałem cukru do produkcji tych wypieków, masakraaa. Ale Brytyjczycy po prostu lubią takie mega słodkie rzeczy, ta popularna na całym świecie czekolada Cadbury w mojej ocenie jest 2 razy słodsza, niż jakakolwiek mleczna u nas. Koniec końców, pobyt w UK to było bardzo ciekawe doświadczenie kulinarne. Oczywiście, kuchnia brytyjska jest tłusta, ale jak tak weźmiemy naszego schabowego, golonkę, kiełbasę to nie wygląda to moim zdaniem jakoś tragicznie. Widać też dużo pozostałości po kolonializmie, restauracje azjatyckie, głównie indyjskie - pamiętam nawet śmieszną dyskusję w pubie, w której jeden z Anglików próbował mi udowodnić, że Tikka Masala to jest oryginalne danie kuchni brytyjskiej, dorabiając do tego jakąś niemożliwą teorię pochodzenia tej nazwy :D