Tydzień zapowiada się objecująco , moja waga poranna 79,3 kg bardzo poprawiła mi humor , biorąc pod uwagę fakt , że raczej jestem "siedząco-leżąca " !! To napewno nie sprzyja w gubieniu wagi , ale bardzo pilnuję miski , tzn.wróciłam do diety MŻ1 kromka chleba na śniadanie z różnymi dodatkami , ale najczęściej jest to biały serek , w południe kawa i mini "coś nieco "słodkiego , a obiadokolacja 16-17 - ta i na tym koniec rozpusty . Jest to moja , "autorska " dość trudna dieta , ale dla mnie jedyna skuteczna , nawet jeśli od czasu po drodze zdąży się jakaś " wpadka" to wiele krzywdy mi nie wyrządzi . Poza tym nic szczególnego się nie dzieje , poza zwiększającym się zniecierpliwieniem z powodu mojej niepełnosprawności , ale mam świadomość, że to dopiero 17 dni po zabiegu i znowu ta szczęśliwa liczba 7 !!!! Gdybym miała taka możliwość i rehabilitowała się w Rehasport , to jestem pewna , że dziś poruszyłabym się bez kul , ale każdy następny dzien pobytu kosztowałby mnie 650 zł , co przy mojej emeryturce jest niemożliwe . Tak rehabilitują się wszyscy sportowcy , ludzie na "świecznikach " tzw. celebryci , ale ja też nie mogę narzekać , bo z każdym dniem czuję coraz lepiej i z powodzeniem mogłabym swobodnie chodzić o kulach poza domem!!! W tym tygodniu jeszcze takich " spacerów" nie przewiduję , będę kontynuować rehabilitację w domu i chyba nie będzie konieczna pomoc zawodowego rehabilitanta , którą na wszelki wypadek sugerowano mi w klinice , gdybym sobie nie radziła. Widać , źe mnie jeszcze nie poznali pani Krysia - lat 68 i z tym sobie poradzi , wystarczy włączyć trzeci - najsilniejszy bieg i wszystko ruszy do przodu !!! Tym w miarę optymistycznym akcentem , żegnam się z Wami , życząc udanego tygodnia