Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Mam sporo zainteresowań między innymi: ezoteryka, reiki, astrologia, anioły, uzdrawianie itp, czytanie, rysowanie, malowanie itp, pisanie/książki,blogi/ poezja w tym haiku a ostatnio przysłowia i aforyzmy, filmy, grafika, joga, układanie krzyzówek. Ogólnie kocham wieś, dom, ciszę, spokój, pozytyne emocje i nie znoszę wysiłku fizycznego... A odchudzam się bo miałam problemy z poruszaniem się i bóle kręgosłupa o zadyszce nie wspomnę a przy stadzie kotów i psie nachodzić się trzeba... Cel na ten rok 79 kg

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 1495709
Komentarzy: 54563
Założony: 12 kwietnia 2011
Ostatni wpis: 20 listopada 2024

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
araksol

kobieta, 60 lat, Będzin

163 cm, 83.00 kg więcej o mnie

Postanowienie noworoczne: do końca XII 2024 - 79kg

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Masa ciała

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

5 lipca 2024 , Komentarze (2)

Dziś trzeba wyjść po warzywa. Jem teraz masę warzyw i owoce też. Do tego dochodzą swojskie jajka. Dziś sałatka, jajecznica z cukinią i marchwią oraz kotlety z kalafiora.

Dziś ostatni dzień w tym tygodniu z pracą koło domu. Jutro i w niedzielę mam do 15 szkołę. Dziś będzie cięcie grubych gałęzi. Tnę od środy i juz tak duzo nie zostalo. Krzysiek na bieżąco znosi. Będzie na opał jak wyschnie. W przyszłym tygodniu chcę naładować 2 worki ubrań u mamy, bo trzeba je wystawić razem z koszem. Trzeba wykosić przed domem i moze Krzysiek zniesie resztę gałęzi z ogrodu, to zacznę cięcie.

U mamy są trzy futra. Jedno krótkie z brązowych baranów, jedno z nutrii z kołnierzem z lisa i jedno sztuczne lis. Nie wiem co sie stalo z kożuszkiem i futerkiem z lisa niebieskiego. Pewnie mole i wyrzuciła. Nie wiem co z tymi futrami zrobić. Ja w futrach nie chodzę, bo bym się czuła jak matrona. Zobaczę czy nie ma śladów moli. Moze spróbuję sprzedać za parę groszy. Trochę ubrań od mamy wzięłam. Trochę pójdzie do PCK, a trochę wyrzuciłam i jeszcze wyrzucę. Bardzo to przykre gdy wyrzuca się rzeczy wartościowe dla bliskich. No ale trzeba... To futerko z brązowych baranów było moje. Nadal pamiętam jak mi mężczyźni drzwi otwierali gdy w nim byłam. :) Nie lubiłam go jednak i dałam mamie. Mialam też futerko z nutrii, ale sprzedalam. Lubilam za to czapki z futra. Miałam kilka...

Ostatnio staram się zżyć z kartami tarota anielskiego. Mam kilka talii kart anielskich, ale tą talię uzywałam mało. Teraz wróżę właśnie nią. Na razie sobie. Karty sa pozytywne i bardzo fajne. Będę używać. Już wystawiłam ofertę.

Wszystkie kwiaty na ten rok do doniczek na dwór juz kupiłam. Do domu moze coś jeszcze kupię, ale mało. Mam trochę miejsca w ogrodzie, ale pieniedzy na razie brak. Nawet nie wiem co chcę poza białymi floksami i różami. Na razie oferty przegladam i wierzę, ze gdy się zdecyduję to pieniadze w cudowny sposób znajdą się na moim koncie.

Wczoraj dotarło do mnie, ze nie potrafię poczuć wdziecznosci. Nie znam tego uczucia i nie rozpoznaję. Praktykuję wdzięczność od dawna ale to myśli nie uczucia, bo nic nie czuję. Przeraziło mnie, a za chwilę dotarło, ze przeciez czuje miłość i takie uczucie moge przesłać komuś komu jestem wdzięczna. To nie zaszkodzi. Co za ulga:) Mogę też zwizualizować, ze przytulam kogoś serdecznie...:) Mogę przesłać ciepłe uczucia, bo przeciez obcych nie zamierzam przytulać i sąsiadów nie kocham :) A jak przekazać sile wyzej wdzięczność?

4 lipca 2024 , Komentarze (13)

Zolądek mi się skurczył i z trudem zjadam 800 kalorii. Dodaje do 1300 i łatwo nie idzie. Inna sprawa, ze warzyw trzeba zjeść duzo, zeby kalorie byly. Nie powiem bym była zla, że apetytu nie mam. WAgę około 83-84 kg trzymam, ale zwykle 83. Dziś zjem makaron z borówką i serem, bób, sałatkę z papryki, pora, ogórków kiszonych, marchwi z majonezem. Makaron niestety zwykły, ale mało i cukier do borówki. :( Makarony typu zdrowszych kupię za kilka dni.

Udało mi się tym razem przechować przez zimę pelargonie. To pierwszy raz. Teraz pieknie kwitną. Już wiem, ze nie trzeba się przejmować gdy zgubią część liści. Moje były prawie łyse. Wiosną zaczęły rosnąć, ale słabo. Gdy wyniosłam na dwor zaczęły bująć. Stały na oknie w kuchni i podlewałam je czasem. Tak zrobię i w tym roku. W tym roku mam pelargonie fioletowe, rózowe i pomarańczowe.

Zainteresowałam się grzejnikami na podczerwień. Ponoć są wydajne i oszczędne. Wolę takie grzejniki niż pompę ciepła, ale najpierw muszę wypróbować. W tym roku taki grzejnik, ale stojacy kupie na próbę. Taki 1000 w. Ma ponoć ogrzać około 20m2. Chciałabym taki do sypialni i moze do biblioteki w której będę ćwiczyć. Do biblioteki musi być 1200 W. Ja mam kilka grzejników teraz, ale to grzejniki starego typu i żrą prąd. W pokoju dziennym gdy nie ma duzych mrozów używam rano grzejnika. W sypialni grzeję tylko w większe mrozy. W pracowni mam olejak, a kuchni i łazienki nie ogrzewam. Ja jestem raczej zimnolubna i Krzysiek też. Temperatura 20 stopni w pokoju dziennym nam odpowiada. Coś trzeba jednak już pomyśleć, bo niby lato, ale zima nadejdzie...

Ostatnio nie narzekam na kregosłup. Praktycznie mnie nie boli o ile nie przeciążę. Bywało w moim życiu juz tak, że wstawałam rano zgięta w pól i nie bylam w stanie chodzić. Pomogła joga i Reiki. Serwuję sobie to regularnie i jest ok. Nie twierdzę, że zawsze juz będzie ok, ale i leki gwarancji nie dają. Ja powinnam brać wedlug neurologa cały czas baclofen i ketonal forte. Nie chcę się truć. Inna dolegliwość, która mi przeszła to nadciśnienie. Teraz mam cisnienie w normie wedlug starych norm. Na nowe nie patrzę, bo jestem zdania, że normy zostały zanizone, zeby wymusić kupowanie większej ilości lekow. Nie chodzi tu o dobro pacjentów tylko o zyski koncernow farmaceutycznych. Kolejna poprawa to likwidacja cellulitu. Miałam od czasów nastoletnich głownie na nogach/uda/ i był nasilony. Teraz prawie go nie ma. Nic z tym nie robiłam. Poprawa nastapiła samoistnie. Odkąd jem wiecej warzyw mój problem z zaparciami nie jest tak nasilony. Biorę ziola i tabletki, ale co drugi dzień.

3 lipca 2024 , Komentarze (8)

Pogoda nadal fajna. Wczoraj skończyłam ciąć drewno sekatorem i dziś zaczynam to co grubsze ciąć pilarką. Zejdzie kilka dni, ale na razie pogody typu patelnia nie widać. Moze uda się skończyć. Jest jeszcze trochę drewna w ogrodzie do przeniesienia i pocięcia. Przenieść musi Krzysiek. Aż mu sie boję mówić, bo znowu będzie sie wydzierał. Gdy to potnę, to już będzie koniec mojego cięcia na ten rok. S jeszcze ma drewno do palenia ale z gwoździami. Do tego trzeba naostrzyć dwa stare łańcuchy od tej mniejszej pilarki. Potnie jak przyjedzie.

Jeśli chodzi o sprzatanie to potrzebuję jeszcze kilku dni na sprzatanie spizarni u babci i kilku na sprzatanie u mamy. No i będzie koniec na ten rok. Budynki gospodarcze chcę zrobić w przyszłym roku. W tym roku jest jeszcze pryskanie randapem. Za około 3 tygodnie mars przejdzie do bliźniąt. To źle dla mnie, bo mogę się czuć gorzej. Zwłaszcza gdy będzie przemierzał pierwsze 10 stopni około. Wtedy niewiele zrobię, ale i tak jest szansa, ze roboty zaplanowane na ten rok skończę. Jeśli chodzi o remonty to raczej sie nie uda zrobić wszystkiego. Sąsiad teraz w wakacje nie ma czasu, bo pracuje, a w pracy sa urlopy. Przyjdzie moze dopiero pod koniec lipca, ale tylko moze. W pierwszej kolejności chyba zrobię pokój Adriana. Tam trzeba pomalować i otynkować kawałek. Reszta pracy moze we wrześniu, październiku. Oby sie udało.

Od jakiegoś czasu próbuję więcej zarobić i znowu kilka dni w tygodniu siedzę na portalu w nocy. Zawsze wtedy gdy mogę sobie pozwolić na dłuzsze spanie. Faktycznie zarabiam lepiej, ale zdaję sobie sprawę, ze siedzenie nocami na dobre mi nie wyjdzie raczej. Ponoć człowiek powinien zasypiać przed pólnocą.

Mam już wszystkie kwiatki w pokoju dziennym. To fikusy. Bardzo mnie one cieszą. Ja lubię gąszcz roślin. Teraz tak mam na szafce w sypialni. Kiedyś bardzo marzyłam o oranżerii.

Kupiłam ostatnio rabarbar i wczoraj ugotowałam kompot. To już drugi raz ostatnio. Ten poprzedni był z jabłkami. Dodaje do kompotu cynamon, goździki. Wychodzi pyszny choć niestety cukier też w nim jest. Krzysiek upomina sie o ciasto i trzeba będzie chyba zrobić. Zawsze robiłam tartę i taką laną babkę. Rabarbar pamietam z domu. Były olbrzymie kepy... Babcia albo mama robiły kompoty. Mama piekła ciasta. Lubię te wspomnienia...

2 lipca 2024 , Komentarze (4)

Wczoraj było chłodniej i od razu mi sie lepiej ćwiczylo. Zrobiłam znowu podejście do szpagatu, bo mata mi się nie kleiła do ciała. Brakuje okolo 20 cm i mniej być nie chce. To frustrujące. Podobnie jak to, ze sama jeszcze o zgrozo nie robię pyska krowy z jednej strony. Gdy Krzysiek mi ręce dociągnie, nakieruje to sie łapię. Sama jakoś trafić nie mogę. Jak tak dalej pójdzie to rok mi zajmie dojście do celu. Pójdzie łatwiej gdy lato sie skończy, bo nie znoszę ćwiczyć w upały. Trąba ze mnie, a nie instruktorka jogi. Ot co...

Dziś ma przyjść dywan. Krzysiek jest wściekły, ze kupiłam i zagroził, ze go nie pomoze mi rozłozyć. To, że stary byl w plamy i utytłany jak nieboskie stworzenie nie jest ważne. Miał byc i koniec. No zobaczymy. Już się wywrzeszczał gdy kupiłam to jest szansa, że mu przeszło. Często tak reaguje. Najpierw wrzeszczy, wyzywa, a później robi co trzeba. Ja na jego wrzaski nie mam wpływu i na klatwy też. Jestem bezsilna i go nie zmienię. Widziałam jego diagnozę ze szpitala  i tam stoi jak byk agresja słowna. Pozostaje mi jego zachowanie zaakceptować albo odejść. Na razie szukam sposobu na ochronę siebie, bo jednak te wrzaski mnie czasem denerwują. Gdy wrzeszczy zakładam słuchawki. Moze wychodzenie z pokoju jest też jakimś wyjściem?

Ostatnio mało filmów ogladam. Kiedyś byłam maniaczką i ogladałam kasety video całymi godzinami. Potrafiłam załatwić na weekend 10 filmow i patrzeć, patrzeć. Niedługo jednak chyba wykupię znowu Netflixa albo zabiorę się za seriale historyczne. Trochę mi jednak teraz na to szkoda czasu. Za dużo go nie mam... Moze rozsadniej by bylo poczekać z tym do końca sezonu. Sprzatnę juz wtedy wszystko, remonty skończę i prace na dworze. Czasu będzie wiecej.

Ostatnio nie idzie mi też czytanie. Kiedyś byłam zapisana w 4 bibliotekach i dosłownie pochłaniałam książki. Teraz mam napady. Czytam sporo przez jakiś czas, a później przerwa.  Teraz chcę czytać godzinę codziennie. Minimum... Kupiłam książkę o autohipnozie z płytą. Niby miałam hipnozę w szkole, ale nie mam jak nagrać... Chciałam kiedyś pomysleć nad tym...Moze teraz...

Gdy było gorąco strasznie drażnily mnie włosy, bo aż się pociłam. Marzyłam o króciutkim jeżyku. Nie mam jednak odwagi takiej fryzury sobie sprawić, bo pewnie by mi ochota szybko przeszła. Trzeba by poza tym co 3 tygodnie do fryzjera biegać, a nie mam zamiaru. Teraz mam boba. Takiego troszkę dłuższego i chyba przy tej fryzurze jednak zostanę, bo praktyczna jest. Upalów na razie nie zapowiadają, a lato kiedyś minie przecież. W pozostałe pory roku mi nie jest gorąco.

W dwoch poprzednich rywalizacjach tu na Vitalii brałam udział. W ostatniej nie schudłam prawie ale działałam. W tej co jest teraz nie miałam zamiaru brać udziału, bo mam przestój. Jednak wzięlam, ponieważ uznałam, że będę sie bardziej pilnować jeśli wezmę. Motywacja w rywalizacji wzrasta i bardziej sie staram - ćwiczę, dietkuję, chodzę.

1 lipca 2024 , Komentarze (6)

1 lipca powitał mnie miłym chłodem. Dziś ponoć ma być deszcz więc nic na dworze nie zrobię. Jest jeszcze trochę cięcia. Jest koszenie i jest plewienie. Dziś moze przygotuję worki u mamy. Chciałabym znaleźć wahadełko i pierścień atlantów. Mama mi się sni. To dobre sny, spokojne. Po dawnych konfliktach nie ma śladu. Chyba się mną opiekuje na swój sposób. 

Od dziś zaczynam pić wodę z cytryną rano. Woda ma byc ciepła. To dla zdrowia. Słyszałam o tej metodzie, ale jej nie stosowałam. Teraz usłyszałam w szkole i zdecydowałam się zastosować. Nie wiem jak mi pójdzie, bo wody nie lubię. Do tego kwaśnej...

Wyszłam z diety i wcale nie jestem zadowolona, bo mam świadomość, ze juz dawno powinnam być szczupła. Moje odchudzanie trwa coś koło 10 lat i ciągle było kilkukilogramowe jojo. Zawsze coś zmieniałam, ale do tej pory sposobu na siebie nie znalazłam. Moze teraz. Już bym chciała wazyć w normie i tego tłuszczu na sobie nie ogladać. Czuję do tego wręcz wstręt i niech mi nikt nie mówi, ze powinnam sie akceptować. Owszem akceptuję się i kocham, ale szczupła. Nie potrafię pokochać tłuszczu. Dziś do jedzenia mam fasolkę, ziemniak z koperkiem i jajka sadzone. Do tego bób i czereśnie. Po wczorajszym poście waga nieco spadła... Tak skacze... Powrot na dietę we IX, ale już tylko chyba miesiąc. Teraz w miesiąc schudłam 7 kg, a w kolejnym pół. Nie opłacało się diety trzymać. Teraz motywację mam, ale organizm już nie chce wspólpracować.

Ostatnio moje zycie jest drogą. No ok, ale brak mi sukcesów. Lubię od czas do czasu coś zakończyć, zobaczyć efekt i poczuć zadowolenie, ze cel osiagnełam. Teraz moje wszystkie cele sa daleko. Remonty w trakcie, nauka w trakcie, sprzatanie w trakcie, odchudzanie w trakcie. Końca niczego nie widać. To mnie frustruje, bo nie jestem dlugodystansowcem. Moze powinnam się skupić na tych mniejszych celach. Nie bardzo jednak tak umiem. No i chciałabym pokończy to co zaczęłam, a to sie ślimaczy. Przyspieszyć się jednak nie da...

Ostatnio zainteresowała mnie joga hormonalna. To spokojna praktyka dla kobiet. Miałam książkę ale coś mi nie podeszła. Dziś moze zrobię sobie dodatkową sesję właśnie jogi hormonalnej. Moze na tarczycę. :) Ma być chłodno to to będzie przyjemność

Na wadze trochę mniej. Minęło 20 kg..

Tak mniej więcej mogę wyglądać pod koniec września. Biodra jeszcze okropne. To 11 kg nadwagi...Wymiary około 113/88/113

30 czerwca 2024 , Komentarze (6)

Znowu wydłuzyłam ćwiczenia i wróciłam do bardziej wymagających asan... Teraz ćwiczę od 20 do 25 minut dziennie. Joga jest dla mnie bardzo ważna, bo chcę być sprawna i chcę mieć spokojny umysł. Chcę koniecznie schudnąć, bo co to za instruktorka jogi z nadwagą. W zasadzie jeszcze z otyłością, bo 4 kg mi brakuje do nadwagi. Chcę ważyć w normie. Nawet jeśli to będzie górna granica. Dziś post całodobowy. Nic nie będę jeść. Waga teraz skacze w zależności od tego co i ile jem. Jest 83-84 kg. Nadwaga u mnie to 79,8 kg. Waga w normie to 66kg. 

Myślę by wykupić kilka zajęć na Jodze zycia. Chodzi o zajęcia online. Na razie zapisałam się na Newslettera. Chcę się dalej uczyć jeśli chodzi o jogę. Myślę o Yin jodze, jodze kręgosłupa i jodze dla seniorów no moze jeszcze o jodze hormonalnej. Wszystko stopniowo, bo funduszy brak no i muszę mieć czas na przyswojenie wiedzy. 

Na razie widzę, ze około 15 VII będzie mi zbywać w granicach minimum 200 zl. Na cos je mogę przeznaczyć albo na warsztaty malowania mandali albo na warsztat wdzięcznosci albo medytacji albo jogę. Jeśli zarobię coś wcześniej dodatkowo tym lepiej...

Pozycja deska, którą ostatnio wprowadziłam to pozycja miedzy innymi wyrabiajaca siłę. Wzmacnia mięśnie pleców, brzucha, ramion, barków, nóg, pośladków. Do tego poprawia równowagą i koordynację. Ja wytrzymuję teraz około  30 - 40 sekund. Nie wiem dokładnie ile, ale 10 wolnych oddechów....Chcę dojść do 2,3 minut.

Nie wiem co zrobić z brzuchem. Jest gigantyczny. W talii mi niby wymiar spada, ale tłuszcz na brzuchu jest masakryczny. Gdy zejdę do 66 kg to będzie około 78 cm w talii. To duzo. Brzuch jest wypukly i wszystko sie trzęsie. Nie wygląda to dobrze. Już krótkiej bluzki do ćwiczeń załozyć sie nie da. nigdy. :(

Trzeci fikus jest już u mnie. To odmiana o czarnych liściach. Czuję do niego sympatię. To piękna roślinka z dużą ilością lisci i przyrostem. Dziś chcę go przesadzić i oby mu dobrze było u mnie :)

Wczoraj kilka godzin nie było wody. Później dali, ale leciała maleńkim strumyczkiem. Trzeba było podlać, a Krzysiek wrocił bardzo późno. Bałam sie, ze woda przestanie lecieć całkiem no i zabrałam sie za podlewanie bańką tak z grubsza. Miałam dodatkowy ruch, ale się okropnie spociłam. Złapałam wodę, gdybym sie musiała obmywać szmatką, ale nie musiałam na szczęście, bo woda w nocy leciała. Dziś trzeba podlać solidnie.

29 czerwca 2024 , Komentarze (8)

Kupiłam hosty do donic, niebieskie floksy i przetacznik. Coś jeszcze kupię. Na razie cieszą mnie też warzywa. Co prawda jedna papryka prawie zniszczona przez ślimaki, ale druga bardzo ladna. Ma już owoce i jeszcze kwitnie. POmidory też ładne. Sałata była ładna. Udaly sie warzywa w tym roku, ale wszystkie miałam w donicach. W gruncie już nic nie sadzę, bo slimaki. W donicach wykładam truciznę, ale w gruncie tego nie zrobię, bo ptaki, jeże... Nie chcę stwarzać zagrozenia dla nich.

Kupiłam białą szałwię, bo idzie na nów i trzeba myśleć o oczyszczaniu. Mam palo santo ale i szałwię uzywam czasem. Czasem bylicy, a czasem liść laurowy. Dobra jest moksa.

Szkoły dziś nie mam i chciałabym może coś namalować... Mam kilka podobrazi płóciennych więc chyba pójdą akryle.

Chyba powinnam kupić plastikowy zamykany kompostownik. Odpadki u nas są i marnuje się je, bo wyrzucam do odpadow zmieszanych. W kompostniku by powstała ladna ziemia. O kompostowaniu chcę pomyśleć. Ponoć fajny kompostownik jest z palet. Wszystko chcę przemysleć i obgadać z Krzyśkiem i S.

Mam nowy pomysł na zarabianie pieniędzy, ale muszę schudnąć jeszcze około 20 kg. Mam nadzieję, ze mi sie to uda stosunkowo szybko. Zyskałam nową motywację i do odchudzania i do jogi...

Za kilka dni przyjedzie brat Krzyśka, bo trzeba wywieźć styropian i worki z papą. To odpady budowlane i nie zabiorą ich spod domu. Remont pokoju Adriana jeszcze w tym roku, a teraz styropian tam leży. Nie wiem kiedy ten remont. Moze już w lipcu nawet. Trzeba pomalować i połozyć tynk w jednym miejscu. Podłogę pomaluję sama. Późną jesienią bym kupiła dywan i karnisz, grzejnik na podczerwień i tyle na ten rok. W zimie bym kupiła jakieś regały na książki i bym je przeniosła. Jesienią bym już o ile się uda chciała tam ćwiczyć. Nie wiem co ze światłem. Adrian nie miał, bo nie płacił. Trzeba by założyć.

Nie ma już Megusi i mogłam kupić nowy dywan do pokoju dziennego. Koty juz na dywanie nie brudzą...

28 czerwca 2024 , Komentarze (2)

No i przyszły upalne dni. Ja staram się przetrwać i szukać w tym maksimum korzyści. Wysiaduję do południa na tarasie za domem. Tam mam chłód i cień. Biorę książkę i telefon i siedzę sobie czasem i 2 godziny. Myślę, że to dla mnie dobre. Biorę Mikusia ale na smyczy. Luzem go nie puszczam, bo chcę się zająć czymś innym niż kontrolą gdzie też on myszkuje. No i trwam. Nawet fajnie jest. Słyszę ptaki, czuję lekki wiaterek, chłonę fluidy z drzew iglastych, bo obok rośnie potężna sosna i świerk. To zdrowsze niż siedzenie w 4 ścianach. Staram sie poszerzyć swoją strefę komfortu. Kiedyś całymi dniami w lecie przesiadywałam na dworze. Wynosiłam koc pod jabłonkę i poduszki. Tam siedziałam. Moi bliscy tez byli na dworze. Od pewnego czasu tylko dom i dom. Kiedyś marzyłam o tarasie. Teraz go mam i delektuję się nim.

Myślę, że dziś kupię trochę roślin do ogrodu. Chcę je posadzić w poblizu tarasu. Chodzi mi o kwitnące latem. Czeka mnie przyjemność związana z poszukiwaniem. To mają byc roslinki odporne, lubiące suche klimaty, bo nie chcę ich dwa razy dziennie podlewać. Oczywiście byliny.  Mam na to około 200 zl, bo okazało się, ze o tyle Krzysiek ma wyższą rentę niz myslałam. Nawet nie wiedziałam ile ma.

Od jakiegoś czasu praktykuję wdzieczność z Gosią Mostowską. Wcześniej codziennie pisałam. Muszę jednak przyznać, ze praktyka w formie medytacji bardziej do mnie trafia i wiecej mi daje. Zaczęłam sie otwierać i dostrzegać to co juz mam. Dziś bylam wdzięczna Joli, bo kilka dni temu za darmo mi przejrzała moje obrazy. Jola jest nauczycielka malarstwa i twierdzi, że moje obrazy sa całkiem fajne. Powinnam malować, a nawet próbować malować już swoje obrazy, kompozycje. Mozna podobno dostrzec nawet we mnie talent. Jola zajmuje się też rozwojem. Poznałyśmy sie tu na Vitalii kilka lat temu... Tu link do jej strony. Oferuje bardzo fajne usługi i rzeczy... https://www.tulukarte.pl/o-mni...

Jestem też teraz wdzięczna za moją wagę, którą trzymam jak do tej pory. Jestem wdzięczna za Krzyśka, Sebastiana, zwierzęta, za pomocnych sąsiadów, za dom, za pracę, zdrowie itd.

Wykupiłam sobie dostęp do platformy na której są webinary na temat poziomów świadomosci i techniki odpuszczania według Hawkinsa. Niestety dostępu nie uzyskałam, a z panem kontaktu nie było. Musiałam się z umowy wycofać. Będę sie uczyć sama...

Nie wiem co mi sie robi ze skórą na twarzy, ale mam podrażnienia po depilacji. Pojawiły sie czerwone plamy i skóra sie łuszczy. Nigdy tego typu problemow nie miałam. Uzywam maszynki do golenia.

Kupiłam jeszcze jednego fikusa...:) Jeszcze jednego kupię zaraz...

27 czerwca 2024 , Komentarze (26)

Na nowym miejscu w ogrodzie zamiast trawy, którą wysiałam kiełkują ostrężyny albo dzikie maliny. Trzeba by tam wykosić póki są małe. Koszenie wkrótce, bo już prawie wszystko pocięte. na razie cieszę się chwastami. Tymi kwitnącymi. Zdobią moją kuchnię i sypialnię, bo robię z nich bukiety.

Chciałabym kupić trochę kwiatow kwitnących latem. Chcę dać je do skrzynek. Nie mam jeszcze wybranych. Chciałabym też kilka liliowców i floksów, ale nie wiem czy termin na nie. Chcę hostę jedną lub 2. Potrzeba by mi bylo zarobić choć 300 zł tak na już.

Teraz upały i chyba czas na potraktowanie tego co zbędne randapem. Tak używam go czasem, bo nie mam siły targać niczego upartego z korzeniami. Nikt nie ma. Są do spryskania 3 miejsca.

Ostatnio nie mam ochoty na ambitne ćwiczenia. Cwiczę o 5 minut krócej i wykonuję tylko łatwiejsze dla mnie asany. Cwiczę 15 minut dziennie. Do tego dochodzą spacery. Myślę, że na ten moment to dość i staram się wyzbyć ambicji i wyrzutów sobie nie robię. Troszkę luzu mi potrzeba. Luzu i miłości do siebie, a nie pruskiego drylu typu muszę... Potrzebuję teraz więcej zaopiekowania. Serwuję sobie przytulanie siebie i zawijanie się w kołdrę. Tego teraz potrzebuję. Chciałabym się przytulać do Krzyśka, ale on nie wspólpracuje i w ten sposób mnie odpycha... Potrzebuję miłości, troski, czulosci, opiekuńczości, ale raczej w tym życiu juz tego nie zaznam... Nie nie płaczę nad swoim losem i nie przeklinam losu. Teraz to już tylko apatia... i pogodzenie się z tym co mi życie dało jeśli chodzi o związki...

Ostatnio pracuję bardziej z ziemią. Medytuję z kamieniami w tym agatem mszystym. On łączy z Matką ziemią. Robię też medytację uziemiającą z wizualizacją korzeni wyrastających z czakr stóp i czakry korzenia. To mi daje spokój.

26 czerwca 2024 , Komentarze (6)

Pracy ubywa. Działam codziennie. Dziś ma być gorąco i zobaczę czy uda sie wyjść na dwór. Ten mój sceptycyzm i ostrożność mnie zastanawiają. Wyjście na dwór do pracy gdy jest cieplo niczym mi nie grozi przecież. Nachodzą mnie negatywne myśli i później sie w nich pogrążam. Do tego jestem wygodna. Trochę dyskomfortu sprawia, ze zaraz rezygnuję. Wycofuję się z aktywności. A gdybym tak pocięła jednak to drewno w cieniu? Później bym mogła wziąć chłodny prysznic. Nic by mi sie nie stało...Zdrowa jestem... Chyba się za bardzo z sobą pieszczę i robię z siebie kalekę... Jest we mnie coś takiego co mnie spowalnia i namawia do złego. Gdy ćwiczę to mi coś szepce zeby juz skończyć. Gdy Krzysiek kupi smaczne bulki to mnie kusi by zjeść. Od pracy mnie odciąga i czasem nawet od nauki. Nie wiem co to za część mnie. To też kusiło mnie do jedzenia. WAżne, że jestem jej świadoma i złe pokusy gonię... Tyle dobrego, ze ta część mnie nie jest zbyt uparta. Raz dwa razy na nia wrzasnę w myslach i rezygnuje. Ciekawi mnie tylko czy inni też takie części posiadają. Czy są popychani tylko do dobrych rzeczy.

Praca przy dachu się odwlekła, bo kazało się, ze w komórce jest olbrzymie gniazdo os. Mieszkańcy wylecieli podczas pracy. Trzeba bylo przerwać, poczekać do wieczora i gnizado zniszczyć. Praca była dopiero na drugi dzień. Wentylację z pracowni już mam. Dach też już gotowy. Remont pracowni dopiero w przyszłym roku raczej. Zapadła się w jednym miejscu podłoga i trzeba zrobić wylewkę. Tynki, stopień moze w przyszłym tygodniu. Problem jest ze żwirkiem na cmentarzu. Usługi okropnie podrożały, a sąsiad nie ma urządzenia do cięcia betonu na akumulator.

Idą upały i nie wiem czy nie będzie w domu za gorąco moim bluszczom. Moze by trzeba się im przyjrzeć i jakby co wynieść je na taras do cienia. Miały by nieco chłodniej. Nie tak duszno.

W tym roku chcę kupić róże. Miałam kilka, ale się zniszczyły. Zostały dwie. Ta żółta jest nowa, bo ma kilka lat. Ta drobna różowa rośnie u mnie z 30 lat. Zdobyłam ja, bo róża od sąsiadki rozsiadła się na pole i mama pomogła mi wyszarpac z korzonkiem. Bardzo o nią dbałam, ale poniszczył ja Pikuś, bo się obok załatwiał i była przenawożenia azotem. Teraz odzywa i kwitnie coraz ładniej. Była kiedyś odmiana biała, ale nie mam jej jak i od kogo zdobyć.