Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Mam sporo zainteresowań między innymi: ezoteryka, reiki, astrologia, anioły, uzdrawianie itp, czytanie, rysowanie, malowanie itp, pisanie/książki,blogi/ poezja w tym haiku a ostatnio przysłowia i aforyzmy, filmy, grafika, joga, układanie krzyzówek. Ogólnie kocham wieś, dom, ciszę, spokój, pozytyne emocje i nie znoszę wysiłku fizycznego... A odchudzam się bo miałam problemy z poruszaniem się i bóle kręgosłupa o zadyszce nie wspomnę a przy stadzie kotów i psie nachodzić się trzeba... Cel na ten rok 79 kg

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 1495756
Komentarzy: 54571
Założony: 12 kwietnia 2011
Ostatni wpis: 20 listopada 2024

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
araksol

kobieta, 60 lat, Będzin

163 cm, 83.00 kg więcej o mnie

Postanowienie noworoczne: do końca XII 2024 - 79kg

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Masa ciała

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

25 czerwca 2024 , Komentarze (6)

Wczoraj pocięlam trochę drewna. Dziś moze skończę. Jeśli sie nie uda, to jutro już nic nie zrobię, bo wraca upał. Myśli nie mam pozytywnych z tego powodu. Niby staram się źle nie myśleć, ale samo sie mysli źle. Ech życie... Lęki, że będę sie źle czuć, że będę mniej wydolna, że sie spocę... To są niskie wibracje. Czas zacząć myśleć pozytywnie. Niech to lato sie skończy...:) Niech nadejdzie Mabon... :) No ewentualnie Anny, bo wtedy szansa na rześkie noce... Zawsze wyczekuję na 15 sierpnia... Chłodne poranki, mgły rano. Uwielbiam koniec lata, a w zasadzie późne lato i jesień. To moj ulubiony okres w roku...

Wczoraj był bardzo trudny dzień, bo był natłok zajęć. Dziś nieco luźniej, ale tylko nieco. Odetchnę w środę, bo ma być upał i nic na dworze robić nie będę, ale znowu upał mnie zmęczy. Ech...

Dziś mam napisać kilka tekstów. Chodzi o litoterapię, homeopatię, aromaterapię i ziołolecznictwo. Dość długo tekstów nie pisałam, ale chyba wrócę do tego z powrotem. Myślę też o tekstach z astrologii. Teksty na portalu na którym pracuję drogie nie są, ale pisać lubię i chętnie coś poczynię...

Waga już nie spada, bo kilo na miesiąc to brak efektu. Zdenerwowałam się i już jem wiecej. Z diety wyszlam i już dodaję kalorii. Z postów jednak nie rezygnuję. Ważę teraz około 83-84 kg. Na początku roku było 95. Z wagą teraz już nie panikuję. Mam lekką otyłość i nadwaga tuż tuż. Z wanny wychodzę bez problemu. Zrobiłam się bardziej ruchliwa i zywa. Tyle dobrego... Dziś do zjedzenia jest fishburger domowy i jajka z majonezem z grzybkiem, ogórkiem- sos tatarski. Moze dorzucę serek wiejski.

Sebastian pomaga mi i na odległość. Wczoraj zadzwonił do sąsiada, zeby mi naostrzyl sekator. Ja nie bardzo miałam odwagę. Ostrzył jego pracownik. S jest otwarty i proludzki. Umie z ludźmi gadać. Nie to co ja. Teraz tnie się świetnie.

ZAuważyłam, że ostatnio nie mam entuzjazmu do pracy i działania. Chyba zaraziłam się stanem typu leń i niechęć do pracy od moich bliskich. Od razu to widać u mnie w zarobkach. Jak niby Siła Wyższa ma mi zsyłać klientów gdy mnie sie pracować nie chce. Nie jestem zmęczona. To typowe naśladownictwo, bo kto z kim przestaje takim sie staje. Mamie się pracować nie chciało, Adrianowi, Krzyśkowi i S też nie. Na naukę mam ochotę, ale trzeba na nia zarobić przecież. Za darmo nic nie dostanę... Już nad tym pracuję. Robię Reiki z intencją...Entuzjazm do dzialania wraca...

wczoraj zrobiłam zdjęcia moich roślin. Tu floksy i klematis. Klematis nietypowy ale mi bardzo przypasował i dobrze mu u mnie. Floksy kocham od dziecka. Pamiętam olbrzymie kępy białych i niebieskich. Muszę takie jeszcze kupić. 

24 czerwca 2024 , Komentarze (2)

Ostatni tydzień diety czas zacząć...Tego etapu. Jeszcze w porywach będę jeść mniej, ale już warzywa jem. Byle do 1 lipca. Wtedy dołożę już kalorii. Będę dokładac po mniej wiecej 200 na tydzień i będę się obserwować. Wychodzenie zajmie mi kilka tygodni. Od 1 sierpnia chcę jeść keto warzywa plus ryby, a od 1 IX powrót na dietę typu karniwory czyli białko i tłuszcz ale o obniżonej kaloryczności. No i oby następne 6-8 kg spadło... Teraz spadło prawie 8 kg. Cały czas będą posty raz w tygodniu. To pozwala ogarnąć wagę...

ZAuważyłam, ze od jakiegoś czasu denerwuje mnie starość i niepełnosprawność. Kiedyś jako dziecko ludzie starsi mnie nie denerwowali. Ciocie miały 73 lata gdy odeszły, dziadek osiemdziesiat pare i babcia też. Mialam z nimi styczność i lubiłam te kontakty. Denerwować zaczęła mnie mama no ale ona była specyficzna. Teraz czasem denerwuje mnie nawet Mruczek. On ma 18 lat i zrobił się chwilami wręcz uciążliwy. Powoli chodzi i trzeba na niego zwracać uwagę, zawlniać gdy dostojnie kroczy i to, że mi się spieszy nie ma znaczenia... Trzeba uważać żeby go z ramienia nie zrzucić, a siedzi uparcie cały czas. Trzeba uważać, żeby go nie potracić, nie usiąść na nim. On się zrobił bardziej przylepny i tylko czeka, zebym usiadla i juz jest. Nawet czasem nie zdążę wygodnie usiąść, a on już sie pcha na kolana albo ramię. Muszę chyba nad tym popracować... To nie jest dobre, ze nie mam tyle serca dla potrzebujących ile potrzebują. Chciałbym mieć więcej. Być bardziej wyrozumiała i opiekuńcza, a nie niecierpliwić się i denerwować. Chciałabym cieszyć się z każdego momentu razem... To cudowny kot przecież i bardzo go kocham...

Moj jeden fikus zrzucił kilka liści, ale reszta się trzyma i są ładne. Zaczynam nabierać nadziei, że sie wychoruje i odrodzi. Tylko czasu trzeba. Drugi jest nawet ladny choć też jeszcze nie rośnie. Miejsce gdzie stoją jest trudne, bo nie ma słońca. Jest tylko sporo światła. No i koty je na początku podgryzaly. Teraz juz tego nie robią. Chcę kupić jeszcze jednego fikusa o kolorowych liściach. Moze za kilka dni. Bardzo mi brakowało roślin w tym pokoju. Do tej pory koty niszczyły wszystkie. Ja bardzo lubię kwiaty domowe. Zawsze mam ich sporo i mam do nich rękę. Zwykle ładnie rosną. Tylko zima jest dla nich trudna.

Wczoraj była wigilia Jana. Zebralam galęzie iglakow i dąb do powieszenia w domu. U mnie wiszą pęczki zioł po sufitem. Zimą wykorzystuję je do rytuałów no i wierzę w ich moc. Część zbieram w sabat przesilenia, a część w wigilię Jana.

23 czerwca 2024 , Komentarze (10)

Koniec tygodnia, ale ja nie odpoczywam, bo szkoła. Zajęcia są od 10-15. Będzie ciekawie, bo to poziomy świadomości Hawkinsa. Później mialo być ognisko, ale jest post i ryby mi jeść nie wolno. Jutro będzie na wadze mniej. Dziś będzie praca zawodowa. Dodatkowo chcę wsadzić nasiona palm, które moczyłam w wodzie. Chcę też wysiać owies dla kotów. Czasem w lecie daję im trawę, ale one wolą skubać to co rośnie.

Moze dziś po szkolę odpalę sobie kurs malarski, bo chcę namalować  coś tym razem bardziej ambitnego. Do wyboru są dwa obrazy- wiosna i zima. Nie wiem jeszcze co...:)

Dziś zastanawiam się nad energią, werwą. Nigdy jej nie miałam. Już jako dziecko zamiast biegać czy grać w dwa ognie, siedzialam pod płotem. Później też energiczna nie byłam i ruchu miałam bardzo malo. Cwiczę dopiero od kilku lat, ale też tylko jogę. Dobrą stroną tego wszystkiego jest to, ze nie widzę spadku energii z wiekiem. Nie było jej i nie ma. Teraz jestem zadowolona gdy daję radę pracować jakiś czas fizycznie. No i daję radę. Drewno juz prawie pocięte i porządki prawie zrobione. To moje małe sukcesy. Nie porównuję sie z innymi. Są w stanie jeździć po 20 km na rowerze albo chodzić po 10 to ich sprawa. Ja nigdy nie bylam w stanie i teraz nie jestem. Porównuję sie tylko z sobą i uważam to za wlasciwe. Nie ma sensu porownywać się z innymi. Nie tedy droga...

Ramię i kolano mnie przestało boleć/stawy/ale zaczął rwać staw środkowego palca prawej ręki. Pierścionek musiałam zdjąć, bo jest spuchniety. Nie bardzo mam pomysł co z tym zrobić. Reumatyzm mam pozycje w Reiki, ale bardziej działają na nogi. :( Poradzę sobię z tym, ale trzeba czasu...

Chciałabym kupić podobrazia, bo mam pomysły na kolejne obrazy z Vedic art. Kupić nie mogę, bo  chcę poczekać aż coś zarobię. Zelaznej kasy nie ruszę. Kupię przy okazji z 3 podobrazia pod  mandale. Na razie maluję gwaszami na papierze...A moze i mandale zacznę na papierze?

obrazek typu vedic art - Mądrość 

Podczas ostatnich zajęć uświadomiłam sobie, że potrzebuję zmian w zyciu. Pierwsza to potrzeba rozprawienia się ze staroscią i emeryturą. Chcę przemyśleć swoje dalsze projekty, cele, to co dla mnie ważne. Co chcę osiągnąć. Drugi to to, ze faktycznie warto zmienić slowa muszę, powinnam na chcę. Trzecie to większa koncentracja na pracy wtedy gdy jest na nia czas. Widzę konieczność zmian i pracy zawodowej/ezoteryka/ wtedy gdy jestem sama. Widzę konieczność rozwoju w pracy. Wtedy studia pozostaly by marzeniem. Na razie chcę łapać dwie sroki za ogon, bo parapsychologia i psychologia to dwie odrębne scieżki. Nie wiem czy zmiana zawodu w wieku sześcdziesięciu paru lat ma sens no i nie bardzo to chcę zrobić. Czas więc potrzebny na naukę lepiej by było przeznaczyć na rozwój ścieżki zawodowej na której jestem.

22 czerwca 2024 , Komentarze (8)

Kupiłam szeflerę i co prawda była dość droga, ale nie spodziewałam się, że przyjdzie tak duża roslina. Ma prawie metr wysokości i jest szeroka. Jest piękna, ale nie wiem czy zaadoptuje się do warunków w moim domu. Zwykle roslinki kupuję mniejsze. Są bardziej wytrzymałe i łatwiej sie przystosowują.

Chodzą za mną mandale. Trzeba by kupić podobrazia 30x30 i podziałać. Kiedyś już podchody robiłam, ale nie byłam zadowolona. Teraz myślę bardziej poważnie. Znajoma prowadzi warsztaty malowania mandali wstążkowych. Moze kiedyś...:)

Możliwe, że we wrzesniu zrobię kurs II stopnia Vedic art o ile będą jeszcze wtedy online.

Dziś mam szkołę. Jutro też.

Wczoraj była Litha. To powitanie lata. Swiętowalam. Było kadzidełko, świeca, było chodzenie boso po trawie. Zerwałam dwa bukiety i pęczek ziela do powieszenia w domu. W tym roku była paproć i dziurawiec. To rosliny o działaniu ochronnym.

Z diety już wychodzę. Jem różnie i waga skacze miedzy 84, a 83. Wczoraj był fishburger domowy i chleb z rzodkiewka i 2 wafelki i serek wiejski i szprotki. Do tego mniej ćwiczeń, bo było mi za goraco. Jednym slowem stres z powodu upału mnie znokautował. Dziś waga nieco wieksza, ale sie nie przejmuję. Menu na dziś - sałatka i jajka z cukinią oraz pieczarkami. Jutro post całodobowy. 0 jedzenia. Kupiłam już warzywa na kolejny tydzień. Będę jeść warzywa i białko. Z węglowodanow raczej jeszcze zrezygnuję. Te trochę pieczywa to wyjątki. Muszę tą wagę co mam utrzymać do września. WE wrześniu dalsze boje...

Dziś obraz Bliskość. Też w stylu Vidic art. Kurs Vedic art to nie tylko malowanie ale i rozwój. 1 Stopień porusza bardzo gleboko. Uczy miedzy innymi, ze wszystko zaczyna się od pierwszego kroku. Że można odwrocić sytuację, że z czegoś dobrego można zrobić jeszcze lepsze. Że z trudnej sytuacji można wyjść. Każdy kto znalazl sie pod scianą, jest w depresji i utknął, a lubi lub lubil jako dziecko malować moze sobie pomóc kursem Vedic art. Kurs nie jest tani jak dla mnie, ale warty uwagi... Ten czarny kot mi się nie bardzo podoba. Moze przemaluję na rózowo?

Jeden dach zrobiony. Drugi w poniedziałek.

21 czerwca 2024 , Komentarze (13)

Trwa u mnie remont dachów nad budynkami gospodarczymi. Miał być robiony tylko jeden nad komórką dziadka, ale trzeba też zrobić drugi. Niestety się leje. Na przyszły rok zostana do roboty jeszcze dwa i wszędzie już będzie papa termozgrzewalna. Wytrzyma dłuzej. Gdy to się zrobi to jeszcze chcę teraz zrobić dodatkowy stopień, otynkować miejsca gdzie tynk odpadł, zrobić wentylację do pracowni i może żwirek na cmentarzu. Fundusze na to są i oby sąsiad miał czas.

Ja chcę jeśli wydolę, bo upał pociąć sekatorem resztę gałęzi. Zostały by tylko grube do pilarki łańcuchowej. Tobym ogarnęła od przyszłego tygodnia o ile pogoda pozwoli. Jeśli będzie za gorąco albo deszcz, moze wezmę się za spiżarnię u babci. Tam mi kilka dni zejdzie.

Trzeba by wykosić na podwórku. Na S czekać nie będę i chyba za kilka dni poproszę sąsiada. Najpierw muszę jednak wszystko pociąć, bo teraz w trawie gałęzie leżą...

Uczę się inaczej jeść. Wczoraj mialam chłodnik - ogórki, jajko na twardo, koperek i ziemniak -1, a nie 3. Zalałam kefirem, a nie śmietaną. Wersja odchudzona była smaczna.:) Krzysiek też zjadł i nie narzekał. Zadowolony był, że coś innego zrobiłam... Dziś sałatka z awokado i jajecznica z cukinią.

Chciałam kaczki, a jest problem z lisem. U sąsiadki spod lasu wziął kilka kur. :(

Jestem bliska zmiany podejścia do zycia. Do niedawna twierdzialam, ze praca jest najważniejsza. Teraz się waham. Nie samą pracą czlowiek żyje.

Zastanawiam się czy nie iść dalej w malarstwo. Myślę o arteterapii- kursie i kursie Vedic art. Malowanie na luzie bardzo mnie wycisza i sprawia mi frajdę. Dziś moze bliskość :)

obraz vedic art Mrok. Przesłanie że z każdej mrocznej, trudnej sytuacji można dostrzec światło. Zawsze jest wyjście...

20 czerwca 2024 , Komentarze (12)

Nastrój mam ponury, bo niby dieta trwa, a organizm sie broni. Chciałam dwójkę na drugim miejscu zobaczyć, a nie uda się chyba. Jeszcze trochę ponad tydzień i wychodzenie. Już na pewno, bo walka z wiatrakami nie jest w moim stylu. Nie to nie. Organizm odpocznie i za dwa miesiące waga znowu poleci. No i oby do nadwagi i dalej. Może 76 nawet...:)

Tydzień jest trudny dla mnie jeśli chodzi o pracę. Na dworze mało robię, bo pogoda mi nie odpowiada... Za ciepło dla mnie. Jeszcze trochę cięcia jest. Chciałabym do końca czerwca skończyć. Co trudniejsze zostanie dla S. 

W tym tygodniu mam szkołę. Chcę też w weekend coś namalować. Mam wykupione 3 lekcje i teraz czas na jedną. Wenus już w raku to mi sprzyja.

Miałam dwa clematisy biały i fioletowy. Został tylko fioletowy, taki nietypowy bo dzwonki. Ten drugi zarósł. Muszę go przesadzić jeśli trwa albo kupić. Bardzo lubię clematisy i ładnie u mnie rosną. Tylko miejsca brak. Chciałam jeszcze rózowy. Pomyślę...:)

W domu mimo lata mam roje myszy. Nie przeszkadzały mi, bo do tej pory nie szkodziły. Nawet je dokarmiam. Niestety teraz dostały sie do skladziku z rzeczami ogrodniczymi i albo zjadły albo zanieczyściły mi całe opakowanie trawy. Narobiły bałaganu i teraz muszę to sprzatnąć. Chyba je trzeba wyłapać i wynieść gdzieś z daleka od domu. Niech sobie radzą... Lato jest...

Chyba już nie można kupować kwiatków w tej chwili, bo za gorąco. Kupiłam begonie i listki przyszły podniszczone jakby przypieczone. Teraz nie wiem czy odzyje...

Wczoraj miałam zły humor od rana. Byłam ponura i zamknięta w sobie. Nastrój mi się poprawił gdy zaczęłam malować, ale nie realistycznie. Potrzebowalam przyjemności i luzu, a nie kolejnej oceny - satysfakcji lub nie. Nie chcialam się stresować i sprawdzać. Potrzebowałam radosnej twórczości dziecka albo duszy zależy jak na to spojrzeć. Miało mnie nic nie krępować ani gusta ani kanony, zasady. Czas się nie liczył, ale sam proces. Efekt też nie... Wylączylam ambicję :) Malowałam trochę według zasad Vidic art. Jestem po 1 stopniu. Przez kilka dni będę tak malować. Chcę wydobyć się z mroku. Tytuły - motywy przewodnie, slowa klucze kolejnych obrazów to miłość, bliskość, delikatność, mrok. Dziś miłość :) Malować będę mrok :)

19 czerwca 2024 , Komentarze (8)

Dziś chciałabym zrobić dzień postu. Czekam na dwójkę na drugim miejscu, ale nie bardzo jest szansa. Miałam wyjść z diety i trochę zmian juz wprowadziłam. Jem czasem warzywa, a wczoraj była prawdziwa bomba, bo i węglowodany były - domowy fishburger na bułce pełnozarnistej... Nie przytyłam zastraszająco. Dietę chcę trzymać do końca VI. Później wychodzenie, bo dodawanie kalorii do 1300. 1200-1300 to moja norma na normalne jedzenie. Teraz waga spada opornie, a ja sie denerwuję... Lubię widzieć efekty...

Krzysiek już od poniedziałku wrócił do pracy. Wraca w stanie srednim. Dziś wróci zły, bo pracy będzie wiecej. Wczoraj po powrocie  z pracy pomógł mi zadbać o warzywa. Trzeba było uszczyknąć czubki przy pomidorach, wysypać truciznę na ślimaki do donic, podlać. Moje pomidory już mają zielone pomidorki. Są jeszcze też kwiatki. Papryki też ok. Sałaty Krzysiek kończy jeść. Ładne były w tym roku.

Nie wiem co z moim wygladem gdy schudnę tyle ile chcę. Jeśli 1kg to 1 cm mniej to moje wymiary będą 105/77/105 około. Dużo jeszcze. Nie dam rady ważyć mniej i swiadomość, że moje ciało nie będzie ok nie jest przyjemna. Walka jednak jest konieczna. Chcę ważyć w normie. To ważne dla zdrowia, a one jest najważniejsze. No i mogę zobaczyć co wtedy. Czy będą kolejne kroki. Nie wiem ile tłuszczu jeszcze zostanie i jak się będę czuć. Chcę jeść na co dzień około 1200 kalorii i wagę utrzymywać. Czy to sie uda? Przy 77 kg tyle jadłam i nie tyłam. Gdy wazyłam kiedyś około 66 kg nie wygladałam dobrze, ale teraz jestem starsza i ćwiczę. Moze będzie lepiej. Mam sukienkę. Nową i za małą na mnie. Jest całkiem seksowana, obcisła. Kupiłam ją jako motywację. Teraz nie wiem czy jest sens ją trzymać. Jeśli mam być i tak otłuszczona to moze nie warto? Na razie wymiary to: 120/94/120 i 30 cm ramię, 35 łydka, 53 udo. 

Koty zaczęły gryźć jednego fikusa. Liście już zniszczone, ale nie wszystkie. Nie wiem co z nim zrobić. Liści niby nie zrzuca, ale brzydki jest. Gryzą tylko nisko. Gdyby zaczął rosnąć toby było dobrze, ale nie próbuje. Niby wcześnie jest. One liści nie jedzą, a tylko wbijają zęby. Nie zatrują się... Tym bardziej, że ostatnio nic już nie robią. Widocznie spróbowały i daly spokój...

tu efekt wczorajszego warsztatu arteterapii. Tematem był gniew. To nie ostatni warsztat tego typu...

18 czerwca 2024 , Komentarze (2)

Za jakieś dwa tygodnie może pójdziemy do Pałacu Mieroszewskich. Za miesiąc moze kolejny zamek. teraz trzeba się zająć prozą zycia. Ostatnio dłuzej pracuję zawodowo, bo potrzebuję trochę pieniędzy zebrać, a i wydatki mam.

Za kilka dni merkury, i slońce,  przejdą do raka, wenus już jest, a to bardzo dobrze dla mnie. To czas na kursy, czytanie madrych książek, malowanie obrazow, pisanie. Trochę się moje zycie ubarwi, bo teraz to tylko praca, sprzatanie, remonty.

Kupiłam begonie coralinę. Roślinka zawsze była u mnie w domu. Na zimę zrzucała liście, a wiosną odrastała. Bardzo moim zdaniem jest wdzieczna. Całe lato przetrzymam ją w sypialni, a na zimę przeniosę na półkę do pokoju dziennego. Moze przetrwa. Kupilam też asparagus pierzasty i kolejny raz bluszcz. Te ostatnie rosliny lubią chlód. Przenioslam bluszcz z dworu no i zobaczymy. Chcę jeszcze kliwię. Nie wiem ile stopni będzie w  sypialni gdy ocieplę scianę północną. Teraz najmniej jest 13. Jesienią kupię jeszcze kwiaty do bardzo chłodnych wnetrz. Adriana pokoj już będzie chyba wysprzatany i pomalowany. Coś na parapecie powinno być :)

Wczoraj przesadziłam kalanchoe, którą ukorzeniłam. Dziś ukorzeniłam trzmielinę japońską. Mam mandarynkę z pestki. Jeszcze jest mała. Dziś chcę zawalczyć o ukorzenienie pomarańczy... Lubię cytrusy. Kupiłam nasiona trzech palm. Mam teraz gdzie je trzymać, zeby koty nie gryzły. Dziś moze Krzysiek kupi awokado. Też będzie pestka i szansa:) Chcę mieć jeszcze raz tyle roślin w domu ile mam teraz.

Dziś może zrobię domowego fishburgera. Będzie ciemna bułka, plaster sera, sałata, pomidor, ogórek kiszony i paluszki rybne. To bomba kaloryczna, ale co tam. Schudłam już bardziej niż planowałam na ten etap. Czasem można. Gdyby za dużo przytyła, to jutro moze być cały dzień post. :) Bardzo mi te posty dodały pewności siebie. Teraz wiem, że schudnę tyle ile chcę, ale to jeszcze potrwa...:) Teraz organizm się broni.

Dziś mam arteterapię. Mam odreagować złość...

17 czerwca 2024 , Komentarze (4)

Tu zdjęcia z zamku w Bobolicach. Niektóre robił brat Krzyśka, bo ja wewnatrz nie byłam... Jeszcze odreagowuję wycieczkę. Jestem z niej bardzo zadowolona. Takie twierdze średniowieczne zawsze działały na moją podświadomość. Są magiczne. Mam jeszcze w tym roku zobaczyć z bliska zamek w Siewierzu i Rabsztynie. jest jeszcze Ogrodzieniec, ale to juz dalej.


Co tego mojego psiaczka tak męczy? Co mu nie pasuje? Czasami gdy śpi, popiskuje. Trzeba go pogłaskać i wtedy sie uspokaja. Piesek jest wrażliwy i rozpieszczony, ale zeby piszczeć... Wczoraj i w sobotę miał chyba zły dzień i popiskiwał kilka razy i w piątek po południu, wieczorem też. Czyżby odreagowywał nasza wycieczkę? Nie było nas dość długo, a on nie jest do tego przyzwyczajony. Gdy wróciliśmy, szalał - lizał, skakał, tulił się, podgryzał.

Dziś ma być ciepło, ale chyba nie 30 stopniowy upał. To mnie cieszy. W ogóle w prognozach na teraz już nie widać 34 stopniowego upału. Ma być dwadzieścia parę stopni, a to sie da przezyc. Teraz mam mieć remont dachów. Pogoda jest więc ważna dla mnie. Ja jeszcze mam cięcie drewna i to też zalezy od pogody. Dziś moze coś zrobię.

Jeśli chodzi o dietę to jestem już na przerywanej. Zaczęłam powolne wychodzenie. Wczoraj zjadlam kapustę młodą z pieczarkami, ale dziś już znowu jedzenie typu karniwory. Nie nastawiam sie juz teraz na spadki, a raczej na utrzymanie tego co mam. Waga skacze. Chciałabym utrzymać 83 kg i oby sie udało. To moje 20 kg mniej... Dziś jajka i ryba w oleju bez dodatku warzyw. Jutro moze post całodobowy. Wczoraj Krzysiek był w sklepie po wódkę do nalewki z czereśni i kupił mi Góralki. Ugryzłam raz i mu oddalam. Tak teraz będzie. Slodyczy znacznie mniej. Węglowodanów też. Będzie 6 pierogów, a nie 20. Moze sie uda wagę utrzyamć.

Mam mgliste plany na dalsze wycieczki. Mam też marzenia. Ot chociażby Malbork i Biskupin... Nie mam jak dojechać. Jestem w stanie przejść góra 2- 3 km dziennie...

Niestety moje fikusy zrzuciły po 1 lisciu. Ponoć są kaprysne. Nie lubią ani niedostatku ani nadmiaru wody. Nie lubia tez gdy im się zmienia miejsce czy wystawę. Oznaczyłam doniczki. Teraz robię im Reiki, bo chcę by przetrwały. Daję tez do wody kropelki Bacha. Myślę o mierniku wilgotności...

16 czerwca 2024 , Komentarze (11)

Niedziela, ale jakaś aktywność fizyczna będzie, bo ostatnio mam na nia ochotę. Coś moze zrobię i na pewno będzie ruch - joga, spacer. Ostatnio fizyczna aktywność to dla mnie przyjemność. Wręcz mnie coś gna do tego. To pewnie mars w byku tak na mnie działa. Trzeba zrobić co pilne, bo jak przejdzie do bliźniąt stracę pewnie napęd. Myślę o cięciu drewna, ale trzeba by już wziąć pilarkę lańcuchową raczej, a moze wstyd działać nią w niedzielę, bo hałas. Krzysiek moze być zły. Cięcie już się kończy. Moze do końca czerwca skończę. Wcześniej sie raczej nie da, bo upały.

Będzie zaległa lekcja, przygotowanie do jutrzejszego warsztatu i ogarnięcie wyglądu. Moze maseczka, peeling, depilacja, stopy. Będzie praca zawodowa.

Jakiś czas temu znalazłam się w towarzystwie seniorów i towarzystwo mnie szybko znudziło. Tematy powszechne to emerytura, choroby, wnuki. Ewentualnie sanatorium. Ja jeszcze mimo 60 lat myślę o pracy i rozwoju, nauce. Nie po drodze mi z seniorami. Jeszcze nie przyszedł czas. Moze dopiero wraz z emeryturą Krzyska przyjdzie, a moze i nie... To nie jest za dobre podobno, bo każdy wiek ma swoje prawa. Za 5 lat maksymalnie powinnam już czerpać z tego co osiągnęłam i rozwijać pasje ewentualnie. Dla mnie koniec pracy to tragedia. Boję się tego. Boję się odstawienia na boczny tor. To wolniejsze zycie gdy Krzysiek przejdzie na emeryturę jednak nadejdzie. Nawet jeśli będę pracować, to już pracy koło domu będzie mniej i remonty generalne już chyba będą zrobione. Dom i budynki gospodarcze będą wysprzatane. Ogród ogarnięty. To czas gdy będę mogla zwolnić i powinnam sie tym cieszyć, a nie martwić.

Według kalkulatorów mój typ sylwetki to klepsydra, ale jak patrzę na siebie to mam za szerokie ramiona. Jak tak patrzę to jabłko, bo mam szczuple nogi i masywna górę. Nie wiem według czego mam się kierować. Moje wymiary to 122/95/122... Chyba jestem zbyt otyła by stwierdzic... Zgroza... Kiedyś klepsydrą faktycznie byłam... Jeszcze choć 10 kg. Moze jeszcze w tym roku z 7 chociaż..:)