Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Mam sporo zainteresowań między innymi: ezoteryka, reiki, astrologia, anioły, uzdrawianie itp, czytanie, rysowanie, malowanie itp, pisanie/książki,blogi/ poezja w tym haiku a ostatnio przysłowia i aforyzmy, filmy, grafika, joga, układanie krzyzówek. Ogólnie kocham wieś, dom, ciszę, spokój, pozytyne emocje i nie znoszę wysiłku fizycznego... A odchudzam się bo miałam problemy z poruszaniem się i bóle kręgosłupa o zadyszce nie wspomnę a przy stadzie kotów i psie nachodzić się trzeba... Cel na ten rok 79 kg

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 1505984
Komentarzy: 54653
Założony: 12 kwietnia 2011
Ostatni wpis: 26 listopada 2024

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
araksol

kobieta, 60 lat, Będzin

163 cm, 83.00 kg więcej o mnie

Postanowienie noworoczne: do końca XII 2024 - 79kg

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Masa ciała

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

25 marca 2014 , Komentarze (2)

Mijający dzień był bardzo pracowity i owocny, bo znalazłam wreszcie pomoc czyli pana, który zgodził się to i owo koło mojego domu zrobić i panią, która umyje mi okna i pomoże sprzątać mieszkanie. Uf ulżyło mi, bo już mnie to zaniedbanie w domu i otoczeniu domu bardzo męczyło. Poza tym w pracy też mi wszystko wyszło tak jak trzeba. Jutro będzie też niemało pracy no i wyjazd do centrum też będzie. Mam zamiar wreszcie kupić te nasiona i nawóz, bo zasilanie najwyższy czas skończyć...

Dzisiejsze menu: jogurt, mandarynka, zupa jarzynowa, bułka z kiełbasą szynkową, sałatka grecka. No i kilka ptasich mleczek...

Zmykam na medytację z kartą tarota- Pustelnik...

25 marca 2014 , Komentarze (2)

Dzisiejszy dzień był bardzo pracowity i na nic nie miałam czasu tak, że poza krótkim spotkaniem z mamą i drzemką prawie cały czas pisałam. Jutro też tak pewnie będzie, bo dostałam dodatkowe zlecenie. Dziś napisałam ponad 16 tekstów o różnej długości. To ostatnie zlecenie to pisanie postów na forach, a później wstawianie linków. Praca jest ciekawa i dobrze płatna z tym, że trochę ryzykowna, ponieważ linki mogą usunąć moderatorzy, a wtedy trzeba pracę zaczynać od początku. Jutro też będę je czyli zlecenie realizować, a oprócz tego muszę napisać teksty z synonimami/tym razem ,,trudne" firmy/ i newsy na portale z pożyczkami. Współpracowników mam fajnych i niby mi nie narzucają wyśrubowanych terminów wykonania zadań, ale ja wolę skończyć wcześniej i wcześniej wziąć następne zlecenia. Pieniędzy nigdy dość w moim przypadku. Zwłaszcza teraz gdy wysiadła pralka i jeszcze odkurzacz zaczął wywalać korki. Odkurzacz ma z 20 lat i czas by już kupić nowy. W dodatku telewizor coś szwankuje i sam się włącza albo wyłącza. Był niezawodny, ale ma już ponad 15 lat i nie wiadomo jak długo jeszcze posłuży.

Teraz siedzę i odpoczywam zadowolona z dobrze wykonanej pracy i śledzę Krzyśka, który wściekły szuka Rozy po wszystkich kątach. Rozunia musi być na noc zamykana w ganku, bo potrafi otworzyć drzwi do sypialni, a spać z nami nie może, ponieważ nie śpi całą noc tylko szaleje i wspina się po firankach i meblach. Roza oczywiście zamykana być nie chce i chowa się już wczesnym wieczorem. I tak co wieczór...


Dieta była i tak dziś zjadłam: gruszkę, jogurt, 3 paluszki rybne z surówką z marchwi i selera i ziemniakami oraz 2 kromki chleba z ogórkiem świeżym. I jestem głodna...



23 marca 2014 , Komentarze (3)

Dziś pogoda kiepska, bo od rana pada i jakoś tak ponuro jest choć powietrze rześkie. Siedzę więc w domu przy piecu i powoli planuję co posadzę w ogrodzie. Potrzeby mam spore, a miejsca mało, bo jesienią nie pomyślałam między innymi o rabatce z ziołami. Chcę wysiać zioła wieloletnie zimujące w gruncie o smacznych na zielono listkach, a więc estragon, oregano, macierzanka, tymianek z tym, że niemiecki bo ponoć odporny i nie wymarza. Marzy mi się też dziurawiec (mój się zniszczył) nagietek i rumianek i więcej mięty, bo lubię napój miętowo- jabłkowy. Oprócz tego nie pomyślałam o szczawiu, rabarbarze i chrzanie. Przydałby się też ogórecznik. Muszą być też dynie i rzodkiew. No i gdzie to wszystko zmieścić. Planuję wszystko, bo jutro chyba pojadę na zakupy do sklepu ogrodniczego, a nie lubię podejmować decyzji bez rozważenia za i przeciw. Muszę się też skonsultować z Krzyśkiem i z mamą. Pracy będzie sporo i nie bardzo wiem jak sobie z nią poradzę z moim chorym kręgosłupem, a plewienia w dodatku nie znoszę. Zobaczymy. Na razie robię sobie zabiegi Reiki z intencją uziemienia i nabrania werwy. Postanowiłam też wzmocnić nieco kręgosłup serią zabiegów bioterapii, a konkretnie uzdrawiania pranicznego. 

Moje dzisiejsze menu: jogurt, gruszka, kanapka z ogórkiem i zupa grochowa z majerankiem, ale bez mięsa 2 talerze/niepełne/

Zmykam do malowania...Miłej niedzieli...



22 marca 2014 , Komentarze (6)

Cieszy mnie wiosna, ciepło, kolory i światło. Dziś znowu siedziałam z kawą przed domem i znowu doceniłam, że mieszkam we własnym domu, a nie w blokach. Tak sobie myślę, że w blokach by mi było ciasno i duszno choć wiem, że wygodniej zwłaszcza zimą. Pogoda jest piękna, a przed domem coraz więcej kwiatów. Na razie kwitną krokusy, przebiśniegi, kwiatki na skalniaku/białe i niebieskie/, hiacynty. Tulipany  i liliowce też już wychodzą z ziemi. Forsycja okryła się żółcią. Jaki ten świat piękny i jakie bogactwo oferuje.

Dzisiejszy dzień, a raczej popołudnie spędziłam na pracy czyli pisaniu. Zawzięłam się i biorę dużo zleceń, bo bardzo potrzebuję pieniędzy. Teraz w zasadzie już się odrobiłam, ale tak sobie myślę, że można by napisać parę tekstów dodatkowo, a może uda się je sprzedać kiedyś. Mogę też pomyszkować i znaleźć jakieś dodatkowe teksty do napisania. Z drugiej strony ciągnie mnie do malowania. Chodzą za mną maki. Znowu maki. Tym razem chcę je namalować na papierze plakatówkami. Marzy mi się też jakiś pejzażyk, może z brzózką. taki skromny i bezpretensjonalny. 

Dzisiejsze menu: jogurt, jabłko, gruszka, ziemniaki z sosem myśliwskim z bardzo chudego mięsa, grzanka z bułki z jajecznicą ze szczypiorkiem.


Ostatni obraz. No i gdzie te kolory, gdzie złocenia, połysk i brokat?Tylko u mnie na ścianie...

21 marca 2014 , Komentarze (5)

Czuć wiosnę coraz więcej kwiatków kwitnie, a i trawa już rośnie i pączki na gałązkach drzew z dnia na dzień coraz większe. Dzisiaj byłam chwilę na dworze z mamą, żeby przejrzeć co trzeba zrobić, bo mi się osoba chętna do pracy zgłosiła dzisiaj na Oferii. Jutro zadzwonię do niej i ustalimy szczegóły. Pracy będzie sporo, ale rozłożę ją na raty, bo pieniądze muszę po trochu zbierać. A tu remont łazienki mi się kłania i na dodatek siadła pralka. Niby pierze, ale nie wiruje i wodę trzeba wlewać prysznicem. no i trzeba kupić nową, bo naprawiać nie mam zamiaru- staruszka ma już 14 lat i pewnie nawet części do niej nie ma. Muszę też zaklepać termin u znajomego na ocieplanie ściany i naprawę rynny. Powinnam też poszukać kamieniarza, ponieważ na grobie pradziadków popękały tablice i trzeba by zrobić nowe. Kurczę nie odłożę w tym roku ani grosza, a miałam zamiar zbierać pieniądze na nowe meble do sypialni. Pomarzyć tylko mogę...

Wczoraj malowałam i powstał bardzo fajny obraz według zasad vedic art. Obraz jest bez tytułu i taką nazwę właśnie nosi. Jest srebrno- złoto- pomarańczowo- czerwono- żółty i odzwierciedla intensywną pracę umysłową oraz energię głównie czakry splotu słonecznego choć nie tylko, bo srebra w tej czakrze nie ma. Wczoraj pokryłam też gruntem czyli po prostu zamalowałam dwa moje obrazy, które zupełnie przestały mi się podobać. Może stworzę coś lepszego. Jeszcze trochę, a trzeba będzie zamówić partię podobrazi, gwasze i kilka pędzli, bo tych nigdy dość...

Dieta była i tak zjadłam dzisiaj jogurt, 2 śledzie w śmietanie, jabłko, gruszkę i kapustę z ziemniakami.


20 marca 2014 , Komentarze (3)

Dziś od rana tak pięknie świeciło słońce, że postanowiłam wyjść trochę na dwór. Jak postanowiłam tak zrobiłam i po obiedzie byłam już z kawą na dworze. Posiedziałam trochę na schodach od strony podwórka w słońcu, zasiliłam parę drzew i krzewów, narwałam forsycji do wazonów i wróciłam zadowolona do domu. Było ciepło i bardzo przyjemnie jak na tak wczesną porę. Powinnam jednak znaleźć kogoś do pomocy w ogrodzie i przed domem i to szybko, bo podwórko jest tak zaniedbane, że odechciewa mi się wychodzić. W tej chwili trzeba by sprzątnąć stertę gałęzi, bo przeszkadza agrestom i porzeczkom oraz uporządkować rabatkę wzdłuż ulicy. Trzeba by też rozgarnąć kopczyki usypane wokół pni młodych drzewek, ale to już zrobię sama. Po niedzieli muszę też już pomyśleć o nasionach i nawozie, bo nie wszystkie drzewa zasiliłam.


Teraz już jestem oczywiście w domu i odpoczywam. Mam zamiar wieczorem namalować obraz typu vedic art, bo jest na tyle ciepło, że w pracowni wytrzymam. Nareszcie...

Dzisiejsze menu: jogurt, nadziewane mięsem pieczarki z ziemniakami i ogórkiem konserwowym, jajecznica ze szczypiorkiem i budyń cytrynowy z sokiem.

20 marca 2014 , Komentarze (2)

Dziękuję za wczorajsze wsparcie było mi bardzo potrzebne. Dziś już jest lepiej i trochę inaczej patrzę na wczorajsze przeżycia bardziej trzeźwo, ale radości życia jeszcze nie odzyskałam. No bo jakoś tak mi się śmiać wcale nie chce skoro bliski mi człowiek wplątał się w kłopoty, które prędko nie miną.

Dzisiaj miałam masę zajęć. I tak przede wszystkim praca czyli pisanie tekstów na różne tematy w tym bankowe typu kredyty itp. i teksty z synonimami oraz realizacja nowego zlecenia. Później była dalsza nauka tarota. Dziś to była karta 10 kii. Była też medytacja i zabieg Reiki z intencją oraz dłuższe plotki z mamą i chwila zadumy, bo dziś imieniny mojego taty, a wczoraj były dziadka. Mama dziś miała ochotę na wspomnienia i sporo o przeszłości mojej rodziny mi wyjawiła. Kiedyś podobno w naszym domu gościło szczęście, a ludzie byli na co dzień uśmiechnięci i zadowoleni z życia. Wciąż się cieszyli i wszystko w domu układało się bardzo dobrze, a dom był  zasobny i bardzo zadbany. To niestety przeszłość. Dom wymaga generalnego remontu, którego nie ma kto przeprowadzić, bo wciąż brakuje pieniędzy, a ludzie w nim mieszkający są schorowani i nie w pełni sprawni. No i radość odeszła wraz z tymi, którzy ją rozsiewali. Dziś zdałam sobie sprawę, że mój dom umiera i raczej nic tego nie powstrzyma. Szkoda, bo to historia mojej rodziny. Jestem już 5 pokoleniem żyjącym w tym domu, kocham ten dom i bardzo mi smutno gdy widzę jego upadek, ale tak bywa. Pozostały tylko wspomnienia i fotografie...

19 marca 2014 , Komentarze (6)

Dzień taki sobie z jednej strony dobry, bo zdobyłam następne zlecenia, a z drugiej nie ominęło mnie bardzo przykre doznanie o którym nie chcę pisać. Muszę się z emocjami uporać, przetrwać, ponieważ nie mam innego wyjścia. Takie jest życie, a ja za innych nie odpowiadam i za nich życia nie przeżyję. Już dawno sobie uzmysłowiłam, że wybory, których dokonują moi bliscy są nieraz dla nich zgubne, ale to ich wybory i ja nie mam na nie wpływu. Tylko, że niestety czasem przychodzą takie chwile, że i oni cierpią, a ja z nimi choć obiecywałam sobie, że przejmować się nie będę. To tyle na ten temat...Smutno mi...

17 marca 2014 , Komentarze (6)

Po wczorajszym spokoju dziś ani śladu nie zostało to znaczy w południe, ponieważ byłam w ,,mieście". Musiałam wyjechać na dwie godziny, bo nazbierało się sporo spraw do załatwienia. Byłam w banku, na poczcie, w kantorze, w aptece i w saloniku prasowym i wszędzie musiałam odstać swoje w kolejkach. Przyjechałam zmęczona psychicznie i załatwianiem i ruchem. Teraz już trochę odżyłam, ale jeszcze nie całkiem, a mam jeszcze trochę spraw do załatwienia np. obiad. Dziś mają być kluski śląskie z sosem z pieczarek, cebuli i ogórka kiszonego z dodatkiem ziaren jałowca czyli coś w rodzaju sosu myśliwskiego. Powinna być jeszcze kiełbasa, ale nie jem takiej kupionej w sklepie. Wieczorem posiedzę chwilę nad tarotem i może opanuję następną kartę. Nauka mi nawet idzie z tym, że nie uczę się wszystkiego jak leci z książki, a staram się zapamiętać ogólne przesłanie oraz ,,posłuchać"co karta chce mi przekazać za pomocą np. barw. Analizuję też rysunki i staram się  każdą kartę wyczuć. Często też pytam kart o radę czy wyciągam po jednej karcie np. z pytaniem jaki będzie dzisiejszy dzień. Karty mnie nie kłamią i odpowiadają zaskakująco trafnie czyli jest dobrze. Oby tak dalej.

Jadłam dziś mało, bo tylko 1 bułkę plus 5 małych klusek z sosem. I nic więcej nie zjem...


16 marca 2014 , Komentarze (6)

Spokojna niedziela mi się przytrafiła jak większość zresztą. Trochę pracy i pozostałe godziny wolne. Postanowiłam je dzisiaj poświęcić głównie poezji, bo brakowało mi bardzo tych delikatnych, miękkich fluidów. Pobuszowałam więc po moich ulubionych portalach, napisałam dwa wiersze i wstawiłam jeden na portal a teraz siedzę, a właściwie leżę na kanapie w towarzystwie pana i władcy i stada kotów oraz Pikusia. W domu błoga cisza, bo Krzysiek czyta albo rozwiązuje krzyżówki. To jest życie. Nie wyobrażam sobie ruchu w domu, gości i krzyków. To dla mnie nie oznaka życia w domu ale piekła. U mnie w domu zawsze było raczej cicho i to nawet wtedy gdy żył jeszcze tata, babcia, dziadek i obie ciocie. Wszyscy chodzili spokojnie, starali się nie hałasować i nie zakłócać innym spokoju. W takim domu wyrosłam i taki mi się podoba. Gwar, podniesione głosy, głośna muzyka czy rozbawione dzieci to zdecydowanie nie moje klimaty. Taka atmosfera mnie wykańcza bardzo szybko i sprawia, że nie mogę zebrać myśli. To horror, którego nie chciałabym zaznać ani na co dzień ani od święta.


Wiosna i ty

nie mów

że wiosna nie rozgrzała myśli

nie roznieciła ognia w sercu


nie narzekaj

na chłód dłoni

i samotność


popatrz

już krokusy

ścielą się kobiercem

pod stopami

a ptaki zakładają gniazda


posłuchaj

deszczu pieszczącego trawę

i pączki na gałęziach magnolii


uśmiechnij się i żyj

a radość weźmie cię w ramiona

i otuli ciepłem istnienia


Teraz dopieszczę jeszcze kilka napisanych ostatnio haiku a później zajmę się tarotem i tak niedziela minie...

Dieta dzisiaj była utrzymana cały dzień.Jadłam mało, bo wieczorem chcę zjeść galaretkę ze śmietaną i bakaliami, którą przygotował Krzysiek...