Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Mam sporo zainteresowań między innymi: ezoteryka, reiki, astrologia, anioły, uzdrawianie itp, czytanie, rysowanie, malowanie itp, pisanie/książki,blogi/ poezja w tym haiku a ostatnio przysłowia i aforyzmy, filmy, grafika, joga, układanie krzyzówek. Ogólnie kocham wieś, dom, ciszę, spokój, pozytyne emocje i nie znoszę wysiłku fizycznego... A odchudzam się bo miałam problemy z poruszaniem się i bóle kręgosłupa o zadyszce nie wspomnę a przy stadzie kotów i psie nachodzić się trzeba... Cel na ten rok 79 kg

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 1489392
Komentarzy: 54555
Założony: 12 kwietnia 2011
Ostatni wpis: 20 listopada 2024

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
araksol

kobieta, 60 lat, Będzin

163 cm, 83.00 kg więcej o mnie

Postanowienie noworoczne: do końca XII 2024 - 79kg

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Masa ciała

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

6 grudnia 2013 , Komentarze (45)

Nie przytyłam czyli jest dobrze. Nadal jestem na diecie 1200 kalorii i nadal będę mimo, że dużo dziewczyn mi tą dietę odradza, a zwłaszcza dziewczyny młode, które chudną szybko i nie biorą pod uwagę ani mojego wieku /klimakterium/ani bardzo zmniejszonej przez odchudzanie i wiek przemiany materii, ani schorzeń /tarczyca/ani tego, że nie mogę wprowadzić większej dawki ruchu, bo nie jestem w pełni sprawna i mam problem nawet z codzienną egzystencją. Mam według nich zjadać 1500-1800 kalorii i przytyć na 100 albo więcej kilogramów w tydzień chyba, ale to będzie prawidłowa ilość kalorii według tabelek, kalkulatorów itp. to będzie zdrowe. Mam ćwiczyć, żeby móc zjeść więcej, mimo bólu... Dziwne to podejście według mnie...Nastawione na stereotypy nie na indywidualne potrzeby organizmu, bo jak można wyliczyć dzienne zapotrzebowanie nie znając ani trybu życia ani przeszłości ani schorzeń danej osoby itp. Jak można porównywać kobietę 49 letnią i 23 letnią w zakresie przemiany materii. Jak można porównywać kobietę energiczną, wysportowaną do tej, która nigdy w życiu nie ćwiczyła/nawet w szkole/i całe życie, nie tylko wysiłku ale wręcz, ruchu unikała...To tyle na ten temat, bo czuję, że już mi ciśnienie skoczyło...
Dziś na śniadanie był ser z tuńczykiem, na obiad będzie ryba z ziemniakiem i surówką z marchwi i kapusty kiszonej a  na kolację kawałeczek ciasta czyli sernika, bo w końcu są mikołajki i mąż swoje prawa ma i o ciasto się upomina, a ja nie potrafię upiec i nie zjeść...
Wiatr u mnie był i jeszcze jest solidny. Wczoraj wieczorem zgasło na kilka godzin światło i musiałam wygasić w pieco-kuchni, bo pompa przestała działać. Rozpaliłam bardziej w kominku, zapaliłam kilka świec i odpoczywałam w spokoju bez telewizji i komputera. Zrelaksowałam się i chyba tego typu seanse w ciszy i przy świecach będę sobie serwować częściej...




5 grudnia 2013 , Komentarze (32)

Od wczoraj jestem na diecie 1200 kalorii i nic nie przytyłam, co mnie bardzo cieszy. Dzisiaj zjadłam na śniadanie ser z tuńczykiem, na obiad będzie makaron z fasolą i z warzywami, a na kolację placuszki dukana, bo otręby jem i będę jeść nadal. Mam zamiar też raz w tygodniu jeść tylko potrawy dozwolone na fazie protal. Zobaczymy rezultaty. Myszy do komputera nadal nie mam i przez to z pisaniem mam problemy. Kiedy kupię nie wiem, bo nie planuję na razie jechać do centrum z powodu braku czasu. Zabrałam się za sprzątanie, ale i tak wszystkiego nie zdołam zrobić przed świętami i część zaplanowanych prac przełożę na styczeń. Dziś mam umyć okno co z pewnością wykończy mój biedny kręgosłup i spowoduje, że przez co najmniej dwa dni nie będę zdolna do niczego. Nic to zabiegi uzdrawiania pranicznego znieczulą ból...

3 grudnia 2013 , Komentarze (22)

Tyję coraz bardziej mimo, że wczoraj rygorystycznie trzymałam się diety i nawet tyle to jedzenie nie ważyło ile przytyłam. Łącznie na dukanie schudłam 3 kg z czego już 1,5 wróciło. Dziś ostatni dzień fazy z warzywami i nie wiem co dalej. Czy dukan ma sens skoro tak szybko się nabiera. Może kobiety w okresie klimakterium powinny jednak wybierać inną dietę? Tak mi radzi koleżanka, która na dukanie przez rok schudła 23 kg a później na fazie stabilizacji nabrała  wszystko z powrotem. Tyła z powietrza po 1 kg dziennie, jedząc przy tym minimalne porcje i tylko dozwolone produkty. A może jednak dieta 1200 jest lepsza dla mnie skoro po jej zakończeniu efekt jojo nie występuje, tylko to powolne chudnięcie tak mnie denerwuje bo ile lat mam trzymać dietę, żeby te kilogramy, które mam do zrzucenia, stracić. Trochę to wszystko na mnie źle wpływa i tracę motywację, bo ile w końcu mam jeść, żeby schudnąć 1 jogurt, czy i to za dużo? A co potem po zakończeniu diety?

2 grudnia 2013 , Komentarze (11)

No i następna zwyżka na wadze a do tego zepsuta od wczoraj mysz do komputera, a tą w laptopie ciężko się pracuje. Najgorsze jednak jest to, że sprzątanie na święta wcale mi nie idzie i ledwie się ślimaczy. Dziś posprzątałam tylko 1 półkę, a miałam posprzątać 3. Dobre wieści to te, że książka już jest przepisana i powoli nanoszę poprawki. I oby do przodu.
Ostatnio coś jestem jakaś taka nieswoja i spać mi się chce. Śpię w ciągu dnia po 2 godziny, a i noce przesypiam. Rozleniwiłam się albo jestem bardziej zmęczona, bo w końcu codziennie pedałuję po 6 kilometrów. Ciągle mi brakuje na wszystko czasu i po prostu się nie wyrabiam. Na dodatek Krzysiek ma urlop i jeszcze mnie do spania w dzień namawia i sam przesypia wczesne popołudnia. Złości mnie to, bo planowałam sporo pracy wykonać właśnie z Krzyśkiem, a tu nic prawie nie zrobione. Mieliśmy posprzątać w sieni i w szafie oraz zepchnąć trochę na strychu. Planowałam wysypanie nawozu pod drzewa i obwiązanie słomą pnia brzoskwini. Chciałam posprzątać w spiżarni. I nic na razie z tego nie wyszło. Krzysiek śpi i czyta a ja śpię i piszę i tak prawie całe dnie schodzą, a urlop wiecznie trwać nie będzie i do świąt też coraz bliżej...Ech samo życie...

30 listopada 2013 , Komentarze (13)

Przytyłam co mnie wcale nie dziwi po tych wczorajszych grzeszkach. Miał być oprócz dozwolonych warzyw, tylko jeden ziemniak a były dwa i ryba w panierce i jeszcze na dodatek kromka chleba z domowym dżemem na kolację. No i mam. Zmartwiona specjalnie nie jestem bo to tylko 20 dkg. Zobaczymy jutro. Dziś na śniadanie była jajecznica z pieczarkami i cebulą, na obiad będzie surówka z kapusty kiszonej i marchwi, na podwieczorek będzie jogurt ale niedozwolony bo z owocami a na kolację też coś niedozwolonego bo mały kotlecik z chleba z dodatkiem majonezu dukana. Odstępstwa od diety są celowe bo po pierwsze chcę mój organizm wyczuć i zorientować się jak reaguje a po drugie dukana bardzo się boję/zakwaszenie/ i dlatego przez te 5 dni fazy II postanowiłam jeść prawie normalnie ale mało, tak by organizm od diety odpoczął. Zobaczymy czy to się sprawdzi.
Dziś wstałam o dziesiątej, wypiłam kawę, którą przygotował Krzysiek i zabrałam się za przepisywanie książki. Mam zamiar trochę pracę podgonić bo jeszcze druga książka na przepisywanie czeka a niedługo saturn wchodzi mi do  I domu to wszystko w moim życiu przyhamuje i pojawią się przeszkody. Czas się przygotować na bieg z przeszkodami a raczej na powolne pełzanie...
Od jutra Adwent, czas wyciszenia, oczyszczenia i zajęcia się sprawami duchowymi a także swoim wnętrzem. Mam zamiar i w tym roku przesyłać sobie częściej Reiki z intencją by praca nad sobą przebiegała sprawniej.  

29 listopada 2013 , Komentarze (26)

Schudłam następne 20 dkg co mnie cieszy ale od dziś przez 5 dni spadków już nie będzie bo przechodzę na fazę z warzywami. I tak na śniadanie był omlet z pieczarkami, na obiad będzie ryba z surówką z marchwi i selera, a na kolację 1 ziemniak pieczony z ziołami. Wiem, że nie wolno ale ja bez węglowodanów żyć nie mogę i ten jeden grzeszek popełnię i to świadomie, wiedząc, że jutro na wadze będzie troszkę więcej. Będzie też oczywiście ruch czyli co najmniej 6 kilometrów na rowerku stacjonarnym.
Od kilku dni uczę się chodzić wcześniej spać i dzięki temu wcześniej wstawać. Dziś wstałam po 9 ale to nie budzik mnie obudził tylko sąsiad, który tuż za moim domem remontuje sobie drogę używając jakiś ciężkich maszyn. Wibracje są takie, że dom się trzęsie a od hałasu głowa boli. Trochę się obawiam o mój dom czy to wszystko wytrzyma bo dom stary...

A na koniec wiersz/ekfraza/ do obrazu Bończy Rutkowskiego Księżycowa noc


Księżycowa noc

nie zasypiaj jeszcze nie

księżycowa noc

śle zaproszenie


czuję tchnienie wsi

jej rytm i wszechobecną ciszę


popatrz

niebo w granat ubrane

tuli w ramionach szarość

miękką jak jedwabny szal

a gwiazdy pławiące się w sadzawce

wyciągają roziskrzone dłonie


między jednym a drugim

drgnienie powiek

obejmuję drzewa

nurkuję w jasności chaty


wyrwij z ram czasu

cząstkę wspomnień

i zachowaj w sercu


czy już śnię

28 listopada 2013 , Komentarze (5)

Waga dziś ani drgnęła i tak sobie myślę, że spadnie jutro. Często tak mam, że spada co drugi dzień ale dobre i to. Dzisiaj jeszcze ostatni dzień fazy protal a jutro już warzywka i pewnie parę grzeszków typu 1 malutki ziemniaczek popełnię. Na śniadanie zjadłam bułkę według przepisu dukana, na obiad będzie ryba a na kolację ser z tuńczykiem i cebulą. Na jutro kupiłam trochę warzyw na surówki i pieczarki, które mam zamiar zjeść z jajecznicą. Zrobię też pieczarki nadziewane jajkiem i upiekę w piekarniku , tylko farsz zrobię z otrębami zamiast z bułką tartą. Powinny wyjść to i Krzysiek zje.
Dieta mi idzie za to sprzątanie na święta ani myśli, czyli ślimaczy się i pracy nie ubywa. Zupełnie nie chce mi się porządków robić ani okien myć. A co będzie z gotowaniem skoro jestem na diecie i jeść za dużo nie powinnam?
Wczoraj zabrałam się za pisanie  następnej książki. Tym razem to proza w formie pamiętnika- dziennika. Będzie w niej trochę o codziennych sprawach, trochę o Reiki itp, astrologii, magii i spokojnym, skromnym życiu w zgodzie z rytmami przyrody. Znajdą się w niej też przepisy na ziołowe leki, nalewki i kosmetyki naturalne...Przewiduję sporo stron, więc trochę czasu pisanie mi zajmie, tym bardziej, że jednocześnie piszę przecież wiersze i aforyzmy...

Śnieg wciąż leży a dzisiejsza noc była bardzo mroźna i Pikuś rano drżał jak wrócił z dworu. Nic dziwnego to pierwsze zimne dni a on ma krótką sierść i prawie łysy brzuszek...

27 listopada 2013 , Komentarze (8)

Schudłam aż 40 dkg i już zmieniłam na pasku a więc dukan działa co mnie baaradzo cieszy. Jeszcze dwa dni fazy protal tym razem i faza z warzywami, łatwiejsza do zniesienia bo posiłki urozmaicone i bardziej smaczne. Dziś na śniadanie miałam ser z tuńczykiem, ogórkiem kiszonym i cebulką, na obiad będzie ryba z foli obsypana ziołami i z czosnkiem, na kolację będą bułeczki dukana z otrębami według przepisu od Gildy. Oprócz diety przestrzegam też aby codziennie serwować sobie co najmniej 6 km ,,jazdy" na rowerze. I jest dobrze i oby tak dalej. 
,,Gimnastyki" mi ostatnio nie brakuje bo zaczęłam porządki przedświąteczne. Na razie sprzątam w szafkach i innych zakamarkach, myję też po kolei wszystkie okna.
Dzisiaj będę porządkowała spiżarnię i regał z książkami. Mus to mus ale nie znoszę takiej pracy. Zasapie się człowiek, spoci, przykurzy a za kilka dni trzeba by czynność powtórzyć, żeby efekt utrzymać. Nie dla mnie to, o nie. Zdecydowanie bardziej wolę zajęcia twórcze typu pisanie, malowanie, dzierganie itp.
Zima u mnie chwyciła i trzyma, śnieg na podwórku nie topnieje i jest chłodno. W lesie jest biało i urokliwie. Lubię ten czas gdy trochę bieli zdobi ale mróz siarczysty nie doskwiera...Napisałam wiersz...

 Śnieżnie

listopad pod koniec miękkim puchem sypnął

pobielił nim lasy jarzębinę przykrył

przysypał też ścieżki uwięził obcasy

twarz chłodem zmroził jak w zimowy czas


zmarznięte gołębie stroszą siwe piórka

pies tropy zostawia omija kałuże

tyle tego śniegu wciąż wiruje jeszcze

srebrna szadź też czeka puka do drzwi



26 listopada 2013 , Komentarze (12)


4 dzień fazy protal a zniżki wagi nie zanotowałam. Trudno poczekam jeszcze te dwa dni i wprowadzam jak planowałam warzywa znowu na kilka dni. A potem zobaczę co dalej bo wprawdzie czuję się bardzo dobrze ale dieta dukana jest bardzo szkodliwa z powodu zakwaszania organizmu a więc nie powinno się być na niej długo a ja jestem już ponad dwa tygodnie. Nie wiem co dalej czy pociągnąć jeszcze z tydzień czy odpuścić tym razem i przejść już na fazę stabilizacji. A później poszukać innej diety, mniej obciążającej organizm. Z drugiej strony chudnę bardzo opornie  czyli np. na diecie 1200 kalorii zrzucam mniej niż 0,5 kg tygodniowo co mnie bardzo frustruje a i denerwuje czasem. Teraz chciałabym jeszcze zrzucić w miarę szybko 3 kilogramy a później odpocząć od diet przez kilka miesięcy w celu podkręcenia metabolizmu.
Dziś czeka mnie raczej ciężki dzień bo jadę do ,,miasta"a później mam zamiar skończyć na tip top książkę z aforyzmami i przesłać plik do wydawnictwa. Powinnam też wstawić na allegro antologię haiku bo już wczoraj kurier przyniósł z wydawnictwa paczkę z egzemplarzami autorskimi a za kilka dni przyjdzie druga antologia tym razem z wierszami o tematyce świątecznej z płytą z kolędami.



A na koniec link do bardzo ciekawych artykułów na temat zdrowego trybu życia...

Miłego dnia

25 listopada 2013 , Komentarze (15)

Po drugim dniu fazy protal jest spadek 20 dkg i tak ma być, to mnie cieszy i motywuje do dalszego wysiłku. Dzisiaj będą znowu trzy posiłki czyli jajka z majonezem dukana, ryba z foli smarowa serkiem i obsypana ziołami oraz placuszki z otrąb. Na przekąski będą ogórki kiszone albo same albo z majonezem i z cebulką. Będzie tez ruch czyli 6 kilometrów na rowerku stacjonarnym. Dieta mnie już trochę męczy i bardzo mi brakuje normalnego, zwykłego jedzenia typu ziemniaki i sosem  czy kluski. Zjadłabym też kawałeczek domowego ciasta oczywiście bez kremu bo ja na co dzień bez diety gotuję raczej zdrowo czyli mało tłusto i mało słodko. Sosy np. robię tylko na wodzie i odrobinie oleju z mlekiem nisko tłuszczowym/najczęściej/ podobnie jak zupy. Śmietany używam rzadko bo obawiam się cholesterolu. Ciasta też piekę raczej lekkie bez tłustych maślanych kremów. Poczekam jeszcze kilka dni aż minie faza protal i może wreszcie zjem ziemniaka z sosem np. koperkowym czy grzybowym albo z 2 pierogi. Grzeszek to grzeszek ale trudno mnie bez węglowodanów jest okropnie ciężko a od 1 ziemniaka przecież nie przytyję.
Pomału zabrałam się za przygotowanie do świąt czyli sprzątanie głównie w kątach w szafkach i mycie okien a wczoraj przygotowałam też jadłospis na święta i Nowy Rok. Będzie raczej skromnie bo nie chcę się przejeść a gości mieć nie będę. Potraw na Wigilie będzie tylko 7 a nie 12 bo u mnie nie ma kto 12 potraw zjeść. Wszystkie potrawy wigilijne przygotuję w większej ilości, żeby w święta nie gotować. Tak było zawsze u mnie w domu i tak będzie bo to już tradycja. Pamiętam od dziecka wielkie gary stojące w sieni z, których każdy gdy zgłodniał brał sobie jedzenie i sam przygrzewał, żeby babci nie zawracać głowy. Tej tradycji przestrzegała też moja mama i teraz przestrzegam ja z tym, że przeważnie jednak mojemu panu przygrzewam...
Spadł pierwszy śnieg co mnie cieszy bo już mnie ta szarość zmęczyła i przygnębiła. Moje gołębie za to ze śniegu się nie cieszą i ze strachem w nim brodzą, podnosząc wysoko nóżki...Cóż nie wszystkie pewnie śnieg pamiętają....