Ostatnio dodane zdjęcia

O mnie

hej:) coś o mnie... krótko i zwięźle:) Żona niesamowitego przystojniaka(=nieeees
amowita
szczęśćiara!!!) i mama dwójki szkrabów (=oooooogromna szczęśćiara!!!) Z dużego miasta 'wysiedlona' w odludną część świata nad Notecią...eeehhh....nu
uudy
się porobiły:)

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 2855
Komentarzy: 14
Założony: 15 stycznia 2012
Ostatni wpis: 24 marca 2014

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
Saphire84

kobieta, 40 lat, Zamość

165 cm, 93.00 kg więcej o mnie

Wpisy w pamiętniku

21 stycznia 2012 , Skomentuj

Witam ponownie:) Co nowego? Wiecie, uwielbiam jeść:) Uwielbiam  pichcić i piec. Od kiedy przestałam być studentką, a zaczęłam być gospodynią domową mam na to mnóstwo czasu:) No ale teraz chcę to trochę zmienić. Próbuję gotować trochę inaczej. I postanowiłam zupełnie zrezygnowac z pieczenia. Słodyczy i jasnego pieczywa. Na początku myślałam, że będę piec moim chłopakom na weekendy(bo przedtem to piekłam non-stop:), ale jak w zeszłym tygodniu tak zrobiłam, to niestety nie mogłam się powstrzymać, żeby zjeść o wiele więcej niż powinnam:) Tak więc dziś sobota i nic nie upiekłam! :) Ale wciąż moim nałogiem jest przeglądanie przepisów na portalu kulinarnym durszlak.pl. No i kilka fajnych, bardziej dietetycznych przepisów już tam znalazłam. Bo kto powiedział, że jak się odchudzam, o muszę wcinać tylko piersi i rybki na parze a do tego jedną marchewkę? :) Albo, że nie mogę na podwieczorek zjeść czegoś słodkiego? :) Np dzisiaj na obiad zrobiłam sos ze zblendowanego brokuła z odpowiednimi przyprawami i podałam go z brązowym makaronem i upieczoną piersią:) A na podwieczorek zrobiłam koktajl szarlotkowy, czyli wrzuciłam do blendera jogurt naturalny i uprażone jabłko z cynamonem:) Można jeść smacznie i zdrowo. I fajnie, bo dzięki temu może dam radę:) Po niedzieli się zważę. Czyli dopiero po 2 tygodnich od kiedy postanowiłam wziąć się za siebie:) Dopiero teraz zaczynam sumiennie się ważyć, bo jak już pisałam ostatnio upiekłam ciasto na weekend i podjadałam czekolady świąteczne. Ale na szczęście jak słodyczy nie ma w domu to mnie do nich nie ciągnie:)W sklepie trochę się łza w oku kręci, ale jakoś jestem się wstanie bez problemów powstrzymać. Więc jak już mam słodycze za sobą, to spoko:) Na śniadania postanowiłam jeść płatki, kiedyś nie lubiłam, ale się teraz przekonałam:) Kupiłam sobie w tygodniu różne komponenty do homemade mieszanek, płatki takie, śmakie i owakie i bakalie różne:) Bo tym gotowym musli i granolom to ja nie ufam, kupiłam coś w biedronce, było pyszne, ale jak potem zobaczyłam- cukier zawiera. A ja sobie wolę miodem osłodzić, albo rodzynkami np:) Dobra, kończę na dzisiaj, bo ciągle mi ktoś przeszkadza, a to synek psoci, a to córeczka płacze, a to pies na dwór chce...fioła można dostać:) No to pa:)

20 stycznia 2012 , Komentarze (1)

:) Witam:) Jak pisałam w zakładce 'O SOBIE' nigdy jeszcze się nie odchudzałam:) To pierwsze podejście:) Wdrażam się, oswajam, dużo czytam, staram się ogarnąć o co chodzi:) A ponieważ mam trochę do zrzucenia to muszę tak konkretnie się za to wziąć:) Obecnie nie mamy kasy, żeby się wybrać do dietetyka, ale od wiosny, jak ruszy interes, to może się skuszę, zawsze pomoże:) Narazie staram się po prostu jeść i mniej i zdrowiej:) Przed pierwszą ciążą ważyłam coś ok 85 chyba, a było to latem 2009. Nigdy się nie ważyłam, a to dlatego, żeby się nikomu właśnie nie przyznać, że mam problem z wagą. Po ciąży była druga ciąża no i do tego wszystkiego jestem "z zawodu" gospodynią domową na swoim, więc dowoli mogę pichcić co chcę i z tym się muszę właśnie opanować:)). Od ok. tygodnia się staram, jeść "chudo" :) Dodatkowo kupiłam sobie kalendarz, w którym staram się planować tygodniowe menu...:) Jakoś do przodu:) Próbuję liczyć kalorie, ale to nie jest proste:) Albo jak jeść 5 posiłków dziennie, ale nie jeść po 18? Jak np zaczyna się ok 8? No nie wiem:) I jak są w domu słodycze, to zawsze jakoś musze się do nich przymierzyć:) Ale póki co zutylizowaliśmy z mężem i synkiem zapasy świątecznych czekolady i spoko. Niestety przed nami chrzciny Naszej Niuni za tydzień i trochę słodyczy trzeba postawić... Do tego mój małżonek może się obżerać dosłownie wszystkim, a ma zawsze BMI na granicy niedowagi, a wagi prawidłowej:) Kosmos, nie? I on tak lubi słodycze i mi tak żal, że on w solidarności ze mną nie będzie ich jadł...:)

OK, no to ja kończyć powoli będę ten wpis, zrobię sobie kolację, bo przez to, że tu usiadłam ominął mnie planowy podwieczorek:) Fajnie, że jest takie miejsce:) Zapraszam:)