Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Hm...jestem tu kolejny raz...więc chyba jestem silna :-)))

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 19089
Komentarzy: 105
Założony: 27 grudnia 2012
Ostatni wpis: 23 września 2016

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
xxlka74

kobieta, 50 lat, Wodzisław Śląski

165 cm, 92.00 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

12 sierpnia 2014 , Komentarze (2)

Otwieram pamiętnik na nowo, bo smutno mi tu samej ;)))  Jakoś nie chce mi się pisać, gdy Was nie ma .

Odliczanie znowu szlag trafił, a zmiany nastąpiły i to takie, których bym się nie spodziewała. Dawno mnie tu nie było i jak się pewnie domyślacie nic się nie zadziało w moim odchudzaniu. Tym razem jednak mam trochę na swoje usprawiedliwienie. 

Okazało się,że moja córka jest w ciąży i pewnie byłabym zachwycona , gdyby nie trudna sytuacja mojej córki. Trudna, bo zawaliła ostatnią klasę liceum i teraz od września zaczyna nową szkołę, tym razem dla dorosłych. ( kolejne 3 lata ! ) . I ciąża, a później dziecko raczej jej tego nie ułatwi. Ojciec dziecka to człowiek, który nie jest materiałem na męża a co dopiero na ojca. I to nie jest czepianie się "przyszłej teściowej" ( mam nadzieję niedoszłej) , ale fakty. Choć bardzo chciałabym, aby moje dziecko było rozsądne to z bólem serca muszę przyznać,że nie jest i gdy pomyślę o przyszłości to widzę dość ciemne scenariusze, by nie napisać  czarne. Ech, życie.

Druga sprawa to nasz ( tj, mój i męża) spontaniczny zakup działki rekreacyjnej, tak zwane RODOS ;))) Nadarzyła się okazja by za dość małe pieniądze ją kupić, więc jakoś tak wyszło , heh. Teraz od dwóch tygodni zapieprzamy na działce jak małe motorki, choć moja waga tego zdaje się nie zauważać.

Reasumując : dzieje się ;). Dlatego nie mam czasu na odchudzanie i jakoś nawet weny brak. Teraz za kilka dni zaczynam dłuższy urlop, który spędzę na RODOS dalej zapieprzając i na remoncie, bo przecież trzeba przygotować pokój córki na przyjście malucha. A właśnie....będę babcią, heh. Jakoś to dziwnie brzmi :D. Termin : marzec 2015.

Jestem raczej realistką i wiecie co ? To wcale nie ułatwia. Choć widzę czarne strony różnych sytuacji , widzę też dobre i w zasadzie one się bilansują tylko wiele zależy , którą z dróg wybierzemy. Jednak nie mamy niestety wpływu na innych ludzi i na ich losy. Tak jest w przypadku mojej córki, nad czym bardzo ubolewam. Już dawno przestała liczyć się z moim zdaniem i raczej "dobre rady" jej nie interesują, heh. Chyba dobrze, że mam tylko jedno dziecko, bo  wychowywanie raczej nie jest moją domeną, heh.

Hm...tak, jestem niekonsekwentna. Kiedyś napisałam,że tutaj powinniśmy się skupiać tylko na odchudzaniu, heh. Jednak dzisiejsza notka jest bardziej moim usprawiedliwieniem  a raczej , jak zawsze, wymówką ;))

Ale koniec z tym. Czuję i widzę,że muszę wziąć się za siebie, bo jestem jakaś napuchnięta. Waga niby w normie, ale czuję się grubsza. Jestem już po @ , więc to nie może być woda...niestety.

Realia na dzisiaj są takie : jestem wciąż gruba i leniwa !.

Nie wiem kiedy dam radę zacząć jakąś sportową aktywność, bo wciąż nie mam czasu. Pracuję ostatnio dość dużo, a po pracy ogarniam działkę lub dom. Wracam padnięta. Muszę znów popracować nad dietą i być konsekwentna, może to choć trochę pomoże :)

Trzymajcie, kciuki. Może w końcu się uda ;)

Miłego dnia wszystkim !!!

                                   

1 lipca 2014 , Skomentuj

Hm..już siódmy dzień, a ja się jeszcze nie pozbierałam. Owszem męczy mnie PMS i pogoda sprawia,że wciąż myślę o spaniu. Wiem, to wymówki ]:>. Jednak to wszystko powoduje,że nie daję rady od strony fizycznej, więc skupię się na diecie. Ostatnio biorę do pracy w pośpiechu często nie to co bym chciała i później cały dzień jest do d...

Koniec z tym. Od dzisiaj robię sobie lunch wieczorem, na spokojnie i to co należy.

Dzisiejsze menu :

śniadanie I : 1/2 ciemnej bułki z ziarnami z  cieniutko posmarowaną margaryną do pieczywa, 1/2 plasterka sera twarogowego , dużo sałaty, kilka pomidorków koktajlowych.

śniadanie II : j.w., ale zamiast pomidorków jedno jabłko

obiad: 1/2 woreczka ryżu basmati, 1/2 piersi z kurczaka z grilla, sałata ze śmietaną.

kolacja : rukola, natka pietruszki, 4 pomidory suszone ( za dużo), ser feta kilka kosteczek, kilka świderków makaronu wieloziarnistego, sos : 1 łyżeczka oliwy z oliwek, 2 łyżeczki soku z cytryny, sól, pieprz. Zielona herbata.

Miałam dzisiaj ochotę na coś kwaskowatego stąd taki sos do sałatki. Choc te pomidory suszone wystarczyłyby dwa to i tak było pycha ! Tego było mi trzeba.

29 czerwca 2014 , Skomentuj

Bieganie rano znów nie wypaliło. Mówię znów, bo już kiedys próbowalam i z takim samym rezultatem. Po prostu jestem okropnie niewyspana i słaba i trening nie jest dobrym pomysłem. Z tej pozycji więc rezygnujemy.

Jednak kijki uskuteczniam systematycznie co drugi dzień średnio 5 km. 

Wciąż nie umiem scalić diety, znam zasady, ale to jest nieco haotyczne na razie. Wciąż jest to do dopracowania.

Na razie waga i cm bez zmian.

26 czerwca 2014 , Skomentuj

Dzisiaj poranne bieganie się nie udało, bo lało jak z cebra ;) Nie jestem jeszcze tak zmotywowana i zapalona by biegać w deszcz i to taki ! :).Jednak wieczorne kijki ( ok 5 km, czas: 01h 06min.) udały się i było super.

Jeszcze tylko dieta kuleje, ale jakoś nie umiem się sprężyć.

25 czerwca 2014 , Komentarze (5)

Tak, zmiany. Doszłam do wniosku,że juz dość marazmu, w którym się znajduję. Trzeba na poważnie i naprawdę ruszyć dupsko z kanapy. Lata lecą a waga wciąż do góry zamiast w dół. Moje zdrowie coraz bardziej daje mi we znaki, więc trzeba definitywnie wziąć się za siebie.

Na Vitalii jestem od kilku, choć w trakcie zmieniłam profil. I co ? I jestem grubsza niż te parę lat temu, a powinno być na odwrót. Wniosek : jestem leniwa ! Owszem, mam sporo obowiązków na głowie, stresującą pracę, która czasem pochłania mnie mocno, ale i tak jestem zwyczajnie leniwa. 

Mam problemy z chronicznym zmęczeniem, tzn lekarz tego nie powiedział, ale tak czuję . Wyniki badań mam dobre, więc przyczyna jest inna. Mam stmę, która mocno utrudnia odchudzanie, bo i leki sterydowe i często problemy z wykonywaniem aktywności fizycznej. Jednak to nie powód by nic nie robić. 

Po wielu porażkach mam zamiar więcej uprawiać sportu, bo za dużo siedzę. Nie bardzo idzie mi dieta, tzn odzywiam się zdrowo tylko chyba jednak wciąż jem za dużo niż powinna...ale inaczej wciąż jestem głodna. Dlatego muszę postawić na ruch !

Plan : codziennie rano (5:00) bieganie, po południu nordic walking lub ćwiczenia "dywanówki". Będzie bolało, bo ani rano nie mam siły ani po pracy, heh. Tzn nordic walking całkiem dobrze mi idzie od dwóch miesięcy, ale poza tym to jest ciężko. 

Jednak zawsze warto próbować, może w końcu dam radę. Zaczynam od jutra.

Zaknęłam pamiętnik. Zamknęłam , bo robię to dla siebie. Jeśli uda mi się wytrwać i mój plan zadziała otworzę znów pamiętnik dla wszystkich. Jeśli jednak tak się nie stanie, nie ma sensu być demotywatorem dla innych i wciąż robić z gęby cholwę.

Działamy , nie gadamy !