Jest noc, 23.35 a ja zamowilam diete. I stalo sie, nie ma odwrotu - trzeba isc dalej. Dzisiaj juz stwierdzilam, ze to jest ten moment - bardzo dlugo na niego czekalam, nie umialam sie zmotywowac. Ale po ostatnich zdjeciach jakie zrobil moj maz w parku, mnie i dzieciom podczas zabawy liscmi, jak siebie zobaczylam - dostalam takiego kopa, ze chyba w koncu mi sie wszystko ustawilo w glowie jak nalezy - w zyciu nie zdawalam sobie sprawy z tego jak wygladam. To znaczy, oczywiscie mam lustro w domu, ale gdy sie w nie patrze, zawsze sie wyprostuje, wciagne brzuch, wypne piers do przodu (a mam co ) i jeszcze jak mam dobry humor to zakrece tyleczkiem - i wtedy to jakos inaczej wyglada. Szczerze powiem, ze ja siebie na tych zdjeciach nie poznalam!!!! Dotarlo do mnie, ze w srodku, w tym ciele, siedzi calkiem inna dziewczyna - tak, dziewczyna, bo mimo swoich skonczonych 30 lat, meza i dwojki dzieci, wciaz czuje sie jak zwariowana nastolatka. Tylko to cialo do mnie nie pasuje. Od dzis wiec, postanawiam to zmienic. Musze. Dla siebie i dla dzieci. I dla meza tez, chociaz on uwaza, ze jest okey i ze przesadzam. I nie wie, ze tu jestem - z Wami, w tym ''gangu'' Vitalii Ciesze sie, postawilam ten pierwszy krok. Wiem, ze latwo nie bedzie, ale mam nadzieje, poznam tu paru przyjaciol, ktos mnie wesprze, moze i mnie sie komus tez uda pomoc. Koncze... Maly budzi sie na mleko dobranoc, i do jutra... Ciekawe jak to bedzie...