Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

6 stycznia 2014 - 64,1 kg obecnie - 55 kg cel - 53 kg

Archiwum

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 2247
Komentarzy: 25
Założony: 13 marca 2014
Ostatni wpis: 26 marca 2014

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
bulimiczka25

kobieta, 36 lat, Kraków

162 cm, 54.40 kg więcej o mnie

Wpisy w pamiętniku

14 marca 2014 , Komentarze (3)

Obiecałam sobie, że do końca tygodnia już nie dopuszczę do napadu (zostały 3 dni a póki co w każdy dzień od początku tygodnia mam wpadki...), bo chcę widzieć efekty na wadze w poniedziałek. Wiem, że mnie to zmotywuje,  zmobilizuje, ucieszy i poprawi nastrój i w jakimś sensie wymaże z pamięci moje napady, po których mam doła.

Zaczęłam więc spacerkiem do Biedronki (trochę podbiegłam), gdzie kupiłam produkty na zdrowe dieteyczne śniadanko. Po powrocie zjadłam kromkę chleba pełne ziarno i białym serkiem granulowanym i grubym plastrem pomidora. Do tego zjadłam połowę pomarańczy.

Zdaję sobie sprawę z tego, że moja dieta steruje moim życiem. Wzięłam dzisiaj nawet dzień na żądanie w pracy, bo chciałam się jakoś doprowadzić do porządku po napadach. Poza tym boję się, że znowu bym się objadała w pracy ze stresu tak jak wczoraj. Zaczęło się właśnie w pracy... Postanowiłam, że zrobię sobie dzisiaj wolne, zaliczę 3 zajęcia fitness. Nie wiem, czy uda mi się zaliczyć wszystkie 3, które zaplanowałam, ale najważniejsze jest dla mnie dzisiaj to, abym nie miała napadu, nie jadła słodyczy, jadła regularnie, zdrowo i w małych ilościach, bo chcę w poniedziałek być zadowolona z wyniku na wadze.

O 10:00 idę na stretching. Czuję, że mi tego bardzo brakuje. Muszę porozciągać wszystkie mięśnie. 

Tak naprawdę planuję wszystko z chwili na chwilę. To tak jak z moimi napadami. W jednej chwili mogę być w skowronkach i cieszyć się z tego, ile już schudłam, a zaraz mam atak, bo nagle łapię doła.

Powodzenia Dziewczyny w dzisiejszym dniu!

13 marca 2014 , Komentarze (4)

Niedobrze mi... dzisiaj miałam znowu napad bulimiczny. Oprócz śniadania i II śniadania, które były zdrowe i dietetyczne, zjadłam:

- pączka z lukrem

- całą czekoladę mleczną nadziewaną (truskawkową) Wedla

- 2 czekoladowe cukierki Mieszko

- 2/3 paczki ciasteczek zbożowych Bonitki (z Biedronki)

- 1 żelka

- wypiłam kawę latte z mlekiem 2% i 1 kostką cukru. 

Od 16:30 nic nie jadłam, przeszłam 14,2 km z pracy do domu (szybkim krokiem, wplatając w marsz niekiedy biegi interwałowe), w pracy w czasie ataku, międzyczasie też spacerowałam.

Dziś już nie nie jem. Jestem wykończona. Piję tylko zieloną herbatkę z mlekiem oolong i wodę.

Mam nadzieję, że dzisiejszą aktywnością fizyczną spaliłam to śmieciowe jedzenie.