Dziś już 4 dzień bez ćwiczeń. Czuje się koszmarnie, przeglądam sobie rózne blogi, strony, fanpage o fitnessie, czytam wpisy Ewki na fb; nie poddawajcie się, wasze ćwiczenia to nawyk, jesteście wspaniałe, dzisiaj kolejny dzień wyzwania. A ja co? A ja siedze i pilnuje, by moja stopa dochodziła do siebie.. Wczoraj stwierdziłam, że jestem gotowa na ćwiczenia.. wytrzymałam 3 min. stopa była jakaś dziwna, ociężała, przy każdym podskoku znowu czułam ból, każde zgięcie powodowało nieprzyjemne uczucie. Najchętniej bym założyła buty i wybiegła na pół godziny o świcie pobiegać.. ale nie mogę :( Próbuje codziennie jak najwięcej spacerować i przedłużać trasę każdego wyjscia, nawet po chleb do piekarni okrężną drogą. Niestety wiem, że stopa powinna odpoczywać, a w ten sposób jeszcze bardziej ją przeciążam.. Ale co? Boję się starsznie każdego dodatkowego grama na wadze, trzymam dietę, ale jesc niestety muszę. Mam nadzieję, że w przyszłym tygodniu stopa bedzie w pełni sprawna, bo bez codziennego treningu czuje się jakaś niepełna i coraz bardziej zła na siebie, bo przecież powinnam spalać tłuszczyk, a zamiast tego oglądam "Dlaczego ja". :( Czas na 2 śniadanie; pół jabłka i łyżka jogurtu 0%. Smacznego Natasza. ;)