Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Kto stawia sobie za cel doskonałość , osiąga więcej niż przeciętność, a kto stawia sobie za cel przeciętność , nie osiągnie nawet tyle.

Archiwum

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 3554
Komentarzy: 12
Założony: 25 lipca 2014
Ostatni wpis: 10 sierpnia 2014

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
ajsee

kobieta, 33 lat, Warszawa

164 cm, 89.80 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

10 sierpnia 2014 , Komentarze (5)

Miałam potrzebę sporządzenia takiej notatki - dla samej siebie. Żebym zawsze gdy najdzie mnie ochota na zjedzenie WSZYSTKIEGO, albo kiedy dopadnie mnie LEŃ i nie będę miała ochoty wstać z łóżka i poświęcić chociaż 15 min na zrobienie CZEGOKOLWIEK dla swojej dużej D, żebym mogła tu wrócić i przypomnieć sobie dlaczego tu jestem.

Zacznijmy od tego, że jestem GRUBASEM

Nie jestem brzydka, naprawdę prawie wszystkie rzeczy które mi się we mnie nie podobają są związane z moją WAGĄ:

Po pierwsze - podbródek i pełne policzki - nienawidzę ich.

Po drugie - monstrualne ramiona, przez które nie mogę założyć żadnej pięknej sukienki z odkrytymi ramionami, żadnej bluzki na ramiączkach, bo wygląda to po prostu nieestetycznie. 

Po trzecie - pulchne dłonie, które w dodatku pocą się i puchną, przez co zawsze je chowam jak tylko mogę, nie noszę pierścionków, paznokcie maluję tak, by nie rzucały się w oczy, unikam też podawania ręki, nienawidzę chodzić za rękę ze swoim lubym.

Po czwarte - brzuch. Gdyby on był tylko i wyłącznie DUŻY, nie byłoby takiego problemu, ale on jest po prostu obleśny. Mam 2 oponki, które wyglądają wręcz komicznie. Trzęsą się jak galareta i trudno je ukryć. 

Po piąte - nogi wraz z tyłkiem. Jak na gruszkę przystało - największa moja zmora. Nie noszę spódnic, spodenek w ogóle. Chociaż bardzo o tym marzę. Chodzę w legginsach, bo nie mam wyjścia. Nawet z zakupem jakichkolwiek spodni mam problem. Bo czy ktoś ma lub w ogóle zna osobę, która tak jak ja ma 49cm w łydce? Halo!! Ktoś widział takie? Pół metra. Tyle co niejedna z Was ma w talii, no dobra... w udzie. Ale w łydce????!! Damn.

Jak widzicie, i jak już wspominałam wszystkie te moje "mankamenty" związane są z WAGĄ

Nie, nie z tą WAGĄ

I z tą też nie.

Tylko i wyłącznie z masą mojego ciała

A więc, żeby czuć się dobrze w swoim ciele, i z uśmiechem patrzeć w lustro

Żeby czuć się jak księżniczka przy swoim Księciu,

Móc kupować takie ciuchy jakie chcę, takie jakie mi się podobają, a nie takie jakie mogę i takie jakie akurat są dostępne w moim ROZMIARZE

Aby kupować w końcu kozaczki, a nie babcine botki:

Aby w nie chować się od błysku fleszy i kamer :D

Aby czuć się pewnie, i nie chować się już w cieniu innych

muszę po prostu 

SCHUDNĄĆ.

cdn.

25 lipca 2014 , Komentarze (7)

Nie wiem który już raz postanawiam zmierzyć się z moją OTYŁOŚCIĄ. Nie będę Wam opisywać miliona moich podejść, sukcesów i porażek. Powiem tylko, że pierwszy raz w życiu ważę AŻ tyle, wyglądam AŻ tak źle. A wszystko to przez moje obżarstwo, bo ja po prostu uwielbiam jeść. Nie potrafię odmówić niczego, nigdy. Nawet jeśli nie jestem specjalnie głodna mogę zjeść dwa obiady, dwie kolacje i jeszcze wstać w nocy i przekąsić coś na szybko bo mnie po prostu ssie. Mój żołądek nie ma dna. Do tego wszystkiego jestem asportowa, nienawidzę się męczyć. Te dwie rzeczy doprowadziły mnie do obecnego stanu. Jestem tego wszystkiego świadoma. Mam dość, ale nie potrafię sobie z tym poradzić. Tylko, że to już przestało być śmieszne, zaczyna się robić poważnie, bo boli mnie kręgosłup, bolą mnie kolana, czuję się po prostu jak GRUBAS - ciężko, źle, niepewnie. Zamykam się w domu, szczególnie teraz w te koszmarne upały... Nie założę przecież szortów ani bluzki na ramiączkach, bo nie mogę na siebie patrzeć. Ubieram się w worki, zakrywam wszystko, co się da i chowam się przed światem jak tylko mogę. Nie chcę już tak. Muszę coś ze sobą zrobić bo UMRĘ.

Chce mi się płakać, szczególnie kiedy muszę się ubrać, ale wszystko jest za małe. Spakowałam już wielki wór ciuchów z czasów 70kg i nie zostało mi w szafie prawie nic. To mnie boli najbardziej, bo lubię dobrze wyglądać. Lubię ubierać się modnie, ale po prostu NIE MOGĘ. 

Czuję się też źle w stosunku do mojego chłopaka. Zaczęliśmy być razem kiedy ważyłam 65-70kg, a teraz kiedy ważę 25kg więcej nie wierzę po prostu nie wierzę, że mogę mu się podobać. On oczywiście jest bardzo miły i nie daje mi odczuć, że jest coś ze mną nie tak.. ale nie chcę by w końcu było za późno.

To jest ostatni dzwonek. Większego ciężaru już nie udźwignę. 

Pomocy, proszę.