O mnie

Z głową w chmurach, dumą na pierwszym planie i chorymi ambicjami za którymi nie nadąża ciało. Żona, nauczyciel terapeuta, studentka, amatorka fotografii, architekt życia.

Archiwum

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 644
Komentarzy: 10
Założony: 10 marca 2015
Ostatni wpis: 17 marca 2015

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
Karin.Sharnel

kobieta, 33 lat, Warszawa

165 cm, 66.50 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

17 marca 2015 , Komentarze (2)

Myślałam, że przeprowadzka wiele zmieni na lepsze. I niby trochę zmieniła, ale nie to na czym mi najbardziej zależało.. Chciałam się odciąć od chorych zachowań moich teściów, którzy powoli niszczyli moje małżeństwo, a także zdrowie psychiczne moje i mojego eM. Efekt jest taki, że mój Mąż ma wyrzuty sumienia, że chce zacząć normalne życie, ponieważ jego rodzice zmiękli i nagle jesteśmy dla nich najważniejsi na świecie. A że są mistrzami w graniu na emocjach to niestety punkt dla nich.. Mam beznadziejnego dola i to cholerne poczucie bezsilności.. Może małymi kroczkami jakoś to się ułoży. Na razie perspektywy są lekko mówiąc słabe.

Ja sama wróciłam do starego życia za którym tak tęskniłam, wróciło poczucie bezpieczeństwa, swoboda.. Więc niby ok, gdyby nie to, że teściowie zawracają nam dalej dupe i tworzą kolejne patologiczne sytuacje tak żebyśmy przypadkiem nie byli za spokojni. 

Ale jest też (mały bo mały) ale sukces. 1,5 kg na minusie. Zawsze jakiś kroczek do przodu. Chociaż jak było zamieszanie z przeprowadzką to ciężko było jeść regularnie i znaleźć czas na trening. 

Mimo tego chaosu mam wrażenie, że zaczynam od nowa.

14 marca 2015 , Komentarze (3)

Heloł,

Okej, maszyna ruszyła! W życie weszła dieta i garść ruch. Mam nadzieję, że wytrwam w tych wszystkich postanowieniach, a moje samopoczucie się znacznie poprawi. Wyznaczyłam sobie "deadline" - czyli granice czasowe do których zamierzam osiągnąć cel! 

Ogólny zarys mojej diety wygląda mniej-więcej tak:
- jestem na diecie bezglutenowej wegańskiej
- jem pięć posiłków dziennie o stałych porach +/- 30 minut
- piję maksymalnie dwie kawy dziennie
- codziennie pije siemię lniane i drożdże
- omijam szerokim łukiem słodycze, alkohol, napoje kolorowe
- nie omijam posiłków
- układam plany na kolejne dni
- piję domowe soki warzywne i owocowe

Dosyć logiczne i proste ;). Dokładne przykłady moich codziennych posiłków będziecie mieli okazję zobaczyć w następnej notce.

Aktywność fizyczna:
- biegam minimum 4 razy w tygodniu
- codziennie rano przez 30 minut ćwiczę yogę
- minimum 4 razy w tygodniu trenuję w domu z obciążeniem

Zabrzmi to śmiesznie, ale być może ćwiczenia zacznę dopiero od poniedziałku, ponieważ trochę skomplikowała mi się sytuacja życiowa. Szykuje się burzliwy, nerwowy i trudny weekend - z Mężem przeprowadzamy się od jego rodziców do moich rodziców.. Czyli od teściów do teściów. Miało być nieco inaczej, a okoliczności naszej wyprowadzki są bardzo nieprzyjemne i towarzyszą temu stałe kłótnie eM. z moim teściem, histeria teściowej i wyzwiska których jeszcze nie słyszałam, rzucanie przedmiotami.. Tak więc patologia do kwadratu (o której można by spokojnie trylogię napisać). Ale opłaca się przetrwać dwa dni nerwówki, żeby odzyskać nieco spokoju, odciąć się od tego co toksyczne i niszczące. Mam nadzieję, że przeżyje..

Idę pakować zabawki!

Buziaki
K.S.

10 marca 2015 , Komentarze (5)

Cześć, jestem Nowa.

Siedem miesięcy temu moje życie się kompletnie zmieniło - wzięłam ślub, zaczęłam nową pracę (30 km od miejsca zamieszkania - dojazd w jedną stronę komunikacją zajmuje mi 2,5 h + 8 h spędzonych w pracy) musiałam się przeprowadzić do rodziców mojego Męża, podjęłam studia drugiego stopnia... Musiałam wskoczyć na najwyższe obroty żeby to wszystko jakkolwiek ze sobą pogodzić: obowiązki żony, obowiązki domowe, prace na studia, rozwój zawodowy.. Ucierpiały na tym moje kontakty towarzyskie i oczywiście dieta i wygląd.. Nie starczało mi czasu na gotowanie, treningi i ... Coraz gorzej czuję się w swoim ciele, jestem zła na samą siebie, że doprowadziłam do takiej sytuacji i całą sobą pragnę to zmienić! I zmienię. Innej możliwości nie przewiduje!

No to czas na drobne podsumowanie moich grzeszków. Aby coś zmienić najpierw trzeba znaleźć błędy.

1. Brak śniadań - tak, to jest coś z czym stale walczę i staram się jak mogę ale jedyne co mi przechodzi przez usta o 4 rano to kawa.. Funkcjonuję tak od paru lat, a jak wiadomo ciężko jest zmienić stare nawyki.

2. Duże ilości kawy - jestem fanka kawy, ale chyba 4 - 5 dziennie to przesada i to zazwyczaj na pusty żołądek.

3. Brak ruchu - moje ulubione tłumaczenie: nie mam czasu, jestem zmęczona. Niestety nie jest to tylko puste gadanie, bo mój tryb życia, obowiązki nie zostawiają mi zbyt wiele czasu w ciągu dnia. 

4. Jedzenie na wieczór - często w dzień nie mam kiedy jeść więc wieczorem nadrabiam.

5. Posiłki szybkie i mało wartościowe - bułka i baton pochłonięte w autobusie, szybkie i tanie posiłki zapychające żołądek, byle szybciej byle więcej. 

6. Słodycze - czekolada! Chyba nie trzeba tłumaczyć..

7. Sen - albo zbyt krótki, albo zbyt długi, albo dosypianie po pobudce. Efekt: ciągła senność, zmęczenie. 

Pomysł - jest, plan - jest.. Trzeba go "tylko" wcielić w życie.