Jeszcze 5,6 kg temu czułam się masą ciała, która narzuca na siebie namioty pseudo sukienek, czy spodni i tylko czeka, aby zrzucić z siebie to i w męskich spodniach dresowych znaleźć wygodę w dreptaniu po domu. Najwięcej zrzuciłam w talii i ona zaczyna kręcić moja kobiecością. Nie wiem jak otoczenie, ale ja już czuję się jakbym na nowo rozkwitała. Od ostatniego dołka dziś jestem nad chmurami. Buziaki przesyłam :)