Pamiętnik odchudzania użytkownika:
menevagoriel

kobieta, 38 lat, Olsztyn

170 cm, 105.00 kg więcej o mnie

Postanowienie noworoczne: każdego dnia być piękną i zadowoloną z siebie!!

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

2 marca 2020 , Komentarze (40)

Profilowego zdjęcia na razie nie zmieniam - podobają mi się moje 21-letnie plecki :) hehe aż patrzę na nie ze wzruszeniem - jak bardzo się wtedy nie akceptowałam, jak chciałam być "lepsza", piękniejsza, szczuplejsza. Jak wytykałam sobie za grube uda, boczki i to tam sobie mogłam jeszcze wymyślić. Ważyłam wtedy mniej niż 50 kg (przy 170cm)- pamiętam, bo musiałam podwyższać wagę, aby mi Vitalia dostępu do konta nie zablokowała. :P

Teraz patrzę na siebie z tamtych lat i myślę sobie, ale ty dziewczyno byłaś piękna, szkoda że w lustrze tego nie widziałaś.

Całe szczęście uczę się na błędach, wiec teraz patrzę na siebie z miłością, a nie w okularach perfekcjonistki. 

I wreszcie jestem piękna.

Pozdrawiam, Joanna

2 marca 2020 , Komentarze (21)

Ale mnie dawno nie było, 

Lata minęły.

Jak pisałam tutaj pamiętnik dopiero rozstałam się właśnie z ostatnim "poważnym" chłopakiem, przeżywałam perypetie miłosne i poznałam swojego przyszłego męża.

A potem praca, studia, podróże i wyzwania i minęło...

Prawie 13 lat później hehe

Brakowało mi tego pisania o pierdołach w moim pamiętniczku, tego miejsca spotkań z tak różnymi dziewczynami.

I pomyślałam sobie, kurcze wracam. 

Ja - ta sama i odmieniona zarazem.

Mama, żona, terapeutka, koleżanka, szefowa... kobieta :)

Ahh, jakie to fajne uczucie wrócić, a jednak zobaczyć coś zupełnie nowego :)

Pozdrawiam, Joanna

9 grudnia 2013 , Komentarze (11)

Hej Dziewczyny,
ostatnio miałam trochę więcej czasu i pomyślałam że zajrzę do Waszych pamiętników i powiem Wam, że nie ogarniam zmian :) za długo mnie nie było. Pozakładałyście rodziny, jesteście w nowych związkach, macie swoje małe pociechy. Zmiany, zmiany zmiany. Wszystkie bardzo się zmieniłyśmy przez te 3 lata i zdałam sobie sprawę, że na Vitalię chyba już nie wrócę. Przed ten okres zawsze myślałam, że jak przyjdzie luźniejszy czas to Vitalia będzie czekać, ale teraz czuję się jakbym spotkała dobrą koleżankę z podstawówki, której od tamtego czasu nie widziałam i chociaż pamiętam że bardzo ją lubiłam, to teraz nie mamy o czym ze sobą rozmawiać...Trochę szkoda, ale chyba tak to jest w życiu, coś się kończy coś zaczyna.

Pytałyście co u mnie, więc jeszcze jedną relację dla Was zdam :) ze spraw Vitaliowych - udało mi się do tej pory zrzucić 15 kg i dalej walczę. Co ważniejsze moja niunia dzielnie i radośnie chodzi do przedszkola, rośnie jak na drożdżach. Jest mądrą dziewuszką, uwielbia zwierzątka i książeczki - szczególnie Piękna i Bestię. Z Paskudniakiem wspólnie prowadzimy firmę i jeszcze się nie pozabijaliśmy, więc jest dobrze :D dodatkowym plusem są kanapki do pracy, których sama nie muszę robić ;D Właśnie przyjechała dostawa, więc muszę kończyć swój ostatni wpis w tym publicznym pamiętniku.
dziękuję Wam wszystkim i każdej z osobna i życzę wszystkiego najlepszego moje Kochane. :) spełnienia marzeń.

5 grudnia 2013 , Komentarze (8)



Pozdrawiam

2 października 2012 , Komentarze (28)

ale nie daleko przynajmniej ;)
niestety nie skończyło się na jednym kawałku tortu choć bardzo się staralam. W niedziele wpadli jeszcze kolejni goscie, bylo ciasto, cukierki (mieszanka wedlowska) i to wlasnie byl mój skok do wody. Gosieńka nadgryzała po kolei wszystkie czekoladki i oddawała mamusi, a ja GŁUPIA je jadłam. 
Obrzarłam się niemiłośiernie, bo i naleśniki musiałam po niej skończyć i wczoraj czułam się jak balon. deprecha ;/
musze wziąć się w garść. teraz okazji do ciasta i innych slodkosci nie bedzie (Paskudniak ma za tydzien urodziny, ale imprezy nie planujemy, tylko wyjazd, wiec pokus nie bedzie).

Jedynym, za to ogromnym plusem było to, że Gosieńka była przeszczęsliwa :) udały się jej urodzinki :)
Przyjechały jej ukochane babcie, które zadręczała czytaniem książeczek, dostała piękne prezenty (płaczącą lalkę, zestaw do ciastoliny i telefon z którego dzwoni się do różnych zwierzątek ;p). Cały weekend była zaaferowana. Tort bardzo jej się p[odobał (zresztą sama wybierała) i zdmuchnęła za pierwszym razem obie świeczki :) hehe
No i cała sobotę co chwilę motywowała nas do śpiewania jej sto lat :) ale miała frajdę :)

Wracam na dobrtą ścieżkę. buziaki ;*

27 września 2012 , Komentarze (17)

przez ostatnie 17 dni schudłam 2,4 kg. Dzisiaj na wadze ukazało się 84,6 :)
na początku zawsze łatwo idzie - wiem o tym, ale i tak uśmiech zagościł na mej okrągłej buźce :)
W sobotę jednak czeka mnie wielki grzech - tort śmietankowy :)
Moja ukochana Gosieńka kończy 2 latka :) i wybrała sobie śliczny biało-różowy torcik z kotkiem :) i go dostanie :)
Kawałek zjem, to pewne, ale proszę trzymajcie kciuki żebym nie popłynęła....

19 września 2012 , Komentarze (34)

Kochane,
czytam książkę o alternatywnym leczeniu - tzn naturalnymi składnikami i wyczytałam, że ocet jabłkowy doskonale przyspiesza przemianę materii.
Podeszłam do tego raczej sceptycznie, natomiast moja mama całkowicie się do tego zapaliła. Mamy ogród, więc z jabłek nastawiła taki ocet.
Piła go (2 łyżki przed obiadem) przez 2 tygodnie i w tym czasie schudła 3 kg!!!! jest to ogromna różnica zważając na to, że nic innego w swoim trybie życia czy żywienia nie zmieniła.
Poszłam więc w ślady mojej mamy i też robię taki ocet. Piję go od wczoraj (smakuje trochę jak tanie wino :D). Zobaczymy jakie będą efekty.
Dziś waga 86,2 kg.

Edit:
przepis na ocet :)
Skórki od jabłek (można całe jabłka ale wtedy trzeba filtrowac - wiecej roboty z tym) wrzucam do duzego sloika. Zalewam zimna przegotowana woda z cukrem (10 dag cukru na litr wody). przykrywam gazą (nie zakrecaj pokrywka bo wybuchnie :D) i odstawiam na 11-14 dni. Potem przelewam do butelki już bez tych skórek i gotowe.
Gotowy ocet przechowuję w lodówce aby nie sfermentował. 

Ten samodzielnie robiony nie jest taki ostry jak te kupowane, do ktorych czesto dolewany jest ocet spirytusowy. No i jest przez to zdrowszy

15 września 2012 , Komentarze (19)

Kochane,
jakbyście zobaczyły na co sobie na tej mojej pokutniczej diecie pozwalam, to byscie mi zazdroscily, ze sobie mogę jeść :D
a tak serio, to jestem dumna, że WRESZCIE mam taką motywację.
Ale nie od razu Kraków zbudowano i ja się z dnia na dzień laską nie stanę. Muszę się powolutku ograniczać, bo jakbym zeszłą z 10tys kal na 1tys to bym tynk ze scian wtryniala hehe
Wprowadzilam kilka podstawowych zasad. 0 slodyczy, 0 podjadania, 0 jedzenia wieczorami. Kalorycznie sie nie zakuwam w kajdany. na razie tez jem ile chce - bez objadania sie, ale bez niedojadania, bo musze zapanowac nad przemozna checia na slodkie. Myśle, że za 2-3 tygodnie zacznę redukowac porcje.
No i mozliwie duzo ruchu.

Gosienka chora. Nosek zatkany, oddychac biedulinka nie moze. My sie jakos trzymamy, mimo ze w okolo wszyscy chorzy.
Buziaki Kochane ;*

13 września 2012 , Komentarze (30)

waga 87 kg
ramie 34 cm
biust 106
pod biustem 85 cm
talia 89 cm
brzuch 110 cm
tyłek 115 cm
udo 65
łydka 44 cm

8 września 2012 , Komentarze (46)

Kochane ;)
wracam na vitalie i to na dłużej i częsciej.
Ostatnie 2 lata dietkowo zmarnowałam. nie wiem ile waze, ale jest źle.
mam wymowke, ze musialam zadbac o swoje zdrowie, a problemow bylo duzo. Ale sama przyznaję, to tylko wymówka. Zajadałam problemy słodyczami, zajadałam zmęczenie słodyczami. Kazdy problem to kolejna czekolada
Kończę z tym. Raz na zawsze i definitywnie.
Jestem teraz na wyjezdzie, ale po powrocie staje na wage, mierze wszystkie swoje fałdy i biorę sie za siebie, bo wreszcie mam energię!!! (wszystkie paski i pomiary nieaktualne)
Pokaże Wam że dam radę się zmienić.
Ta spowiedzia przekreslam to wszystko co bylo gruba kreska i patrzę przed siebie. Mam duzo do zrobienia
Zyczcie mi powodzenia (bedzie mi potrzebne)