w sobotę i niedzielę jak zwykle nagrzeszyłam obżarstwem ale był dłuuuuuugi spacer z psem i do piątku do ważenia trochę czasu więc myślę że przybliżę się do długo wyczekiwanych bałwanków. Pozdrawiam i życzę wszystkiego najlepszego z okazji Dnia Dziecka (wszyscy jesteśmy dziećmi niektórz tylko trochę więcej są więcej wyrośnięci) miłego tygodnia.
Motylek odleciał na lewo a ja obiecuje sobie i wszystkim że juz nie będę odstawiać lewizny i prosta drogą będę szła do przodu czego sobie życzę. Dziękuję za słowa wsparcia i wspierajcie mnie dalej . wszystkim życzę bez takich lewizn kroczyc do przodu .
Motylek jutro odleci na lewo nie na prawo tych grzechów nazbierało się za dużo dalej ciężko opanować chęć jedzenia(nie głód) w chwilach zdenerwowania najgorzej gdy pod ręką jest jedzenie które kusi. Zwłaszcza wczoraj cały talerz malaronu z sosem po godzinie 21 długo to będzie pokutować . Ale nie wolno się załamywać tylko walczyć dalej . Na pamięci mam ,że już nie raz w czasie poprzednich prób odchudzania przychodziły takie chwile i wszystko dawało w łeb a nawet odrabiałam z nawiazka i dzisiaj są tego efekty. Teraz tego niue moę powtórzyć mam motywację i pomału byle do celu. Wiem że swojego postanowienia nie osiagnę 85 kg do końca czerwca ale będę siestarać. Jutro staję na wagę i zobaczymy. Pozdrawiam wszystkich a przedewwszystkim wszystkich co mnie wspierają.
Tak mała róznica między poprzednim ważeniem a dzisiaj ale co się dziwic jak po drodze było takie obżarstwo . Obserwuje inne pamietniki i widzę że nie jestem osamotniona w tym trzeba się przyzwyczaić że juz zawsze będzie trzeba trzymać rękę n a pulsie i myśleć co sie je kiedy i ile . Podejrzewam że jakby nie Vitalia dawno bym zrezygnowała a to cotygodniowe ważenie i taki prestiz aby było mniej niz poprzedniego tygodnia daje pewnego kopa i motywację dobre i 0,5 kg byle mniej. Pozdrawiam wszystkie i życzę każdej kroczek po kroczku zmniejszać to co na wadze.
Tylko troche stresów i nerwów i już w lodówce drzwi sie nie zamykają . już myślałam że opanowałam tą swoją chorobę ale widzę że jeszcze długo ędę musoiała z nia walczyc . A jeszcze wczoraj wyjscie z koleżnaką na miasto do odstresowania i dzisiaj rano waga pokazała 94,7 makabra .Pociesza mnie myśl że do piątku jeszcze chwila i będzie większa mobilizacja by nie stracić tego co sie zyskało a może jeszcze więcej.Myślę żwe wy jesteście silniejsze i mądrzejsze widząc wasze paski i nawetróznicę po kilkadziesiąt kg mniej to zazdroszczę i poidziwiam. Z drugiej strony daje mi to motywację dlaczego ja nie mogę i że też dam rady byle sie nie załamywać a mam dobry cel. Pozdrawiam z nowym tygodniem.
I znów po pobycie w domu między kuchnią a lodówką i znów waga w górę dobrze że wazenie w piątek jest czas pozbyć się tego balastu a może jeszcze troszkę więcej . ale przyjemnie sie odpoczywało pogoda piękna to i spacerki były a i w domu trochę zaległej pracy sie odrobiło myśle że wy też poodpoczywałyscie i dalej do następnego wolnego a moze jakiś urlopik jeszcze sie zdarzy. Pozdrawiam
Cały tydzien dobrze a w niedzielę to coś słodkiego (wprawdzie4 tylko koktajl ale z cukrem) a to piwko a top inne pyszności i aż strach wchodzić na wagę dobrze że ważenie w piątek może jakos się to rozmyje do piątku co sie nagrzeszyło w niedzielę