Potwornie jestem poruszona i wzruszona, przeczytałam każdy komentarz nie omijając żadnego. Przepraszam że nie odpiszę na każdy bo jest ich naprawdę dużo, a wszystkim Wam chce napisać jedno i to samo- dziękuje!. Nie spodziewałam się, że dostanę kiedyś tyle miłych ciepłych słów od obcych mi osób biorąc pod uwagę fakt jak postrzegają mnie ludzie z bliskiego otoczenia.. Wasze komentarze pełne ciepłych słów, zrozumienia, wsparcia uświadomiły mi, że robię dobrze, że nie mogę się poddać, ze mogę zmienić swoje życie na lepsze. Tyle komentarzy, tyle przemiłych słów, zaproszeń, dodania mnie do ulubionych, nie wiem czym sobie na to zasłużyłam kochane!
Piszecie że mam super mamę, wierzcie mi że tak jest, rozumiemy się bez słów, z tatą tak samo, ale to jednak facet:) Mam jest przeukochana, chociaż nie miała lekkiego życia, sama miała niezaciekawe dzieciństwo, ciąża w wieku 16 lat.. Dzięki Bogu tata nie zwiał jak ostatni palant i stworzyli udany duet :)
Dzisiaj mama wróciła z pracy wcześniej i od wejścia zaczęła mi opowiadać jakie to w pracy powymyślała sposoby na to, żeby z normalnych tuczących dań zrobić dania fit itd, widzę jak ją cieszy to, że może mi pomóc i że ja zdecydowałam się zmianę swojego życia:)
Pierwszy dzień mojej diety wciąż trwa, nie jest najgorzej, bo jestem najedzona że aż miło, pierwsze dni są chyba najtrudniejsze, ale u mnie wyjątkowo nie jest źle, może w końcu zrozumiałam że robię to dla siebie:) Niestety jeszcze rowerek nie przyszedł ale pospacerowałam sobie u mnie na podwórku ( mam ogromne piękne zielone podwórko pełne kwiatów drzewek i krzewów) i tak spędziłam 30 min. Trochę się tym zmęczyłam, aż mnie zadyszka złapała, ale przecież po latach siedzenia na tyłku, jeżdżenia do szkoły samochodem, po latach obżarstwa i leniuchowania przed tv lub laptopem nie mogło być inaczej.
Kryzys przyjdzie pewnie wieczorem, bo zaprosiłam moje przyjaciółki na nocowanie, co zawsze wiązało się z górą kanapek, ciastek, chipsów i gazowanych napojów, ale już zaczęłam i nie mogę polec pierwszego dnia. :) Tutaj dobrze któraś koleżanka podsunęła pomysł żeby zachęcić moje przyjaciółki do odchudzania, myślałam o tym, byłoby mi łatwiej, a one też by na tym skorzystały:) Ale to już zależy tylko od nich, wyślę potem tatę żeby pojechał do marketu i zaopatrzył lodówkę w colę light i wodę niegazowaną.
Dzisiaj bardzo dużo myślałam dziewczyny i to mi uzmysłowiło wszystko jak bardzo musiałam być nieszczęśliwa. Widząc szczupłe dziewczyny, piękne opalone blondi w krókich szortach zazdrościłam im tak bardzo, że to niewyobrażalne. Ja chyba bardzo potrzebowałam pomocy kogoś, żeby zachęcił mnie do diety, bo sama myślałam, że 'a może nie jest tak źle'. Jest źle i chcę to zmienić, żeby za kilka miesięcy pokazać się tym wszystkim zepsutym ludziom, którzy doprowadzali mnie do łez. Ja takich ludzi skreśliłam już dawno tak jak oni skreślili mnie!
Dzisiejsze wejście na wagę- 134 kg żywej wagi, dziewczyna 19 lat. A tyle zmarnowanych dni i nocy, przepłakanych chwil. WYbierałam jedzenie, żeby się pocieszyć wieczorami, niż próbować rozwiązać mój problem.
Już nie będę uciekać przed życiem. Nie chcę być uśmiechniętą grubaską która w głębi jest nieszczęsliwym człowiekiem.
Mam już dość szycia ubrań u krawcowej, bo nie ma na mnie ciuchów w normalnych sklepach, w takich w jakich wy kupujecie swoje. Co z tego że macie rozmiar 40, 42, 46. Na mnie w tych sklepach nie ma ciuchów tak jakby tacy ludzie nie istnieli!
A ja nie jestem jedyna!
Kończę kochane zanudzać moje wywody, nawet nie wiecie ile radości sprawiły mi wasze słowa, czuję, że warto, że może byc ciężko, szczególnie gdy pójdą pierwsze kilosy a zacznie się trudniejsza jazda, oporna nawet, ale uda się.
Jak zejdę do setki, będę skakać pod sufit....
irenka1973
18 sierpnia 2010, 11:13bede skakac pod ten sufit razem z Toba:) z takim podejsciem szybko to osiagniesz:)
triola
18 sierpnia 2010, 11:11za zdecydowanie i życzę mega sukcesu. Wyobraź sobie, że za parę miesięcy będziesz mogła wstawić fotki porównawcze i być motywacją dla innych walczących z kiloskami. Bardzo mocno Ci kibicuję i życzę wytrwałości. Pozdrów swoją wspaniałą mamusię...
grapefruitek
18 sierpnia 2010, 10:56ujął mnie Twój post i ogromna siła, trzymaj się, razem bedzie nam łatwiej, poradzisz cobie, a niedługo kilogramy zaczną lecieć w dół :)
hermanita1982
18 sierpnia 2010, 10:31na pewno dasz radę, z naszą pomocą będzie ci łatwiej. Jesteś niesamowitą, ciepłą osobą, przyjemnie się czyta twój pamiętnik. Bardzo ci kibicuję i wierze ogromnie że osiągniesz wymarzony cel!!!! Pozdrawiam cieplutko
malaczarnazuzanna
18 sierpnia 2010, 10:24Dodaje do ulubionych i zapraszam do znajomych. Uwierz mi liceum wspominam podobnie, ale ja nawet nie miałam ani pół przyjaciółki ech. Na pewno Ci się uda, jestem z Tobą całym sercem ;*
zaneta00005
18 sierpnia 2010, 10:00nie będzie to dzisiaj czy jutro,ale uwierz.....dasz radę!
helawopalach
18 sierpnia 2010, 09:59jak Ciebie czytam - to przypominam się sobie ja... zagubiona, samotna... często niepotrzebna.... Tym bardziej jestem z Tobą... Pamiętaj, zawsze jesteśmy tu by Ci pomóc... wszystkie Ciebie rozumiemy... Pozdrawiam :-)))
sylwiachac
18 sierpnia 2010, 09:53wreszcie sie cos dzieje,pierwsze trudne decyzje i postanowienia za Toba a wiec pierwszy krok juz zrobilas:) mam nadzieje ze wczoraj wieczorem nie poleglas!!! wytrwalosci zycze !!!!!!!!!!! i pozdrawiam!
annastachowiak1
18 sierpnia 2010, 09:45To taki zart.A ja Ci mówię,ze jak zaczniesz to szybko poczujesz efekty,bo tak jest,ze im kto grubszy tym szybciej na początku zrzuca kilogramy....Choć ja sama mam ich też dużo(79) i nie jest mi wcale łatwo.Super ,ze ruszyłaś tyłek z kanapy! I zachęć swoje przyjaciółki do odchudzania-razem na pewno będzie Wam łatwiej!Serdecznie pozdrawiam.
klusencja
18 sierpnia 2010, 09:32Mój brat jeszcze na początku czerwca ważył 134kg. Podsunęłam mu dietę Dukana i dzisiaj ma na koncie przeszło 20 zrzuconych kilogramów. Wiem, że ta dieta ma sporo przeciwników, ale jeśli podchodzić do niej z głową (czyli racjonalnie, bez szaleństw), to można osiągnąć upragniony rezultat. Dietetycy co prawda wypinają się na nią, ale nie ma się co dziwić - dieta ma kilka prostych zasad i nie wymaga cotygodniowej, czy comiesięcznej wizyty u dietetyka (co wiąże się z pieniążkami). Znam wiele osób, które tej diecie zaufało i pożegnało wiele kilogramów. Sama stosuję taką lekko zmodyfikowaną jej wersję i mogę się pochwalić ładną sumką zrzuconych kg. A przez ostatnie 3, 4 lata byłam przekonana, że jestem skazana na wieczne tycie i na żywot odrażającego grubasa.. Wysłałam Ci zaproszenie do znajomych, jeśli masz ochotę - zapraszam do wspólnej walki o lżejsze jutro :) Pozdrawiam! :)
malatajemnica
18 sierpnia 2010, 09:25Wszystkie trzymamy za Ciebie kciuki
doder25
18 sierpnia 2010, 09:23Trzymam kciuki, jesteś rozsądną dziewczyną, więc na pewno Ci się uda !!!!
Natsss
18 sierpnia 2010, 09:16Trzymam kciuki żeby ta motywacja trwała cały czas :* a co do wieczoru...jeżeli lubicie owoce morza itd to możecie urządzic sobie wieczor ze zdrową zywnością tak dla odmiany.np. owoce,bakalie albo własnie owoce morza ;) w biedronce można kupić mieszanke i nie jest droga a ma bardzo mało kcal i dużo wartości odzywczych.I możecie też tanczyć zawsze trochę kcal się spali :)) pozdrawiam :D
pragneschudnac2
18 sierpnia 2010, 09:12napewno sobie poradzisz! ja ciagle nie dowierzam kolezance ktora poznalam w klubie fitness, ktora przez cwiczenia chudła w oczach !!! z tego co mowila nie stosowala jakiejs specjalnej diety (tylko troche ograniczyla ilosci spozywanych pokarmow) ale zaczela cwiczyc duzo cwiczyc :) to czyni cuda !! teraz jest laska jak malowana
justyna025
18 sierpnia 2010, 09:11dodaję twój pamiętnik do ulubionych i będę Ci kibcowała!!!!! Powodzenia!!!
MagdaBG
18 sierpnia 2010, 08:45Na wieczór zamiast tych kanapek i przekąsek proponuję bakalie, owoce, albo moje ulubione: jabłka pokrojone w plastry, posypane cynamonem i suszone w piekarniku na niewielkiej temp. PYCHA! Albo szaszłyki owocowe polane sosem z soku z pomarańcza, miodu i cynamonu i zapiekane krótko w piekarniku. Możecie mieć niezłą zabawę z przygotowywania takich potraw.
czarnuszka88
18 sierpnia 2010, 08:20Dasz rade !!!!!!! trzymam za Ciebie kciuki i wierze w Ciebie !! masz swietne podejscie i ekstra mame!! moja tez mi swojego czasu pomogla schudnac , teraz licze na męża. Najwazniejsze to sie nie poddawac. Bedzie Ci sie chcialo jesc to spojrz na jakas laske , ochota minie. Buziaki
SlodkaBuleczka
18 sierpnia 2010, 07:56Coś Ci powiem, ja nigdy nie oceniałam ludzi po ich wyglądzie, wadze, wzroście, patrze na to co mają w sobie. Mój facet też do małych nie nalezy, ma 198cm wzrostu i jak sie poznaliśmy to wagę 135kg. Także też kawał chłopa z konkretnym brzuszkiem. Pokochałam go za osobowość, dobre serce, a to że w moich oczach jest przystojniakiem to inna bajka :) Razem się odchudzamy i już 10kg ma za sobą tak samo jak ja. Super że masz wsparcie w mamie, to jest coś czego u mnie w domu raczej nie było, bo tylko ciągle słyszałam narzekania "zrob cos ze soba bo fatalnie wygladasz" a gdy juz zaczelam sie odchudzac to pytali "czemu nie jesz ziemniakow, przeciez nie tucza? a co z chlebem? a dlaczego Ty tego nie jesz?" i tak w kolko bledne kolo. Takze wsparcia ze strony mamy - zazdroszcze! Na tyle na ile będę mogła będę Cie wspierała w Twojej walce! Dobrze, że teraz się na to zdecydowałaś, bo uwierz mi lepiej teraz niż później mając np 30 lat. Jeszcze masz całe życie przed sobą, jesteś młodą kobietą i jak teraz zrzucisz zbędny balast to jeszcze będziesz miała czas na imprezy, wyjazdy nad jezioro :))) Walcz Słoneczko o lepszą siebie, o lepsze zdrowsze zycie! :)
serithorn
18 sierpnia 2010, 07:49troszkę się spoźniłam zapewne z komentarzem ale na przyszłość na takei spotkania polecam marchewkę/ogórka/selera naciowego pokrojone w słupki i do tego dip czosnkowy na jogurcie naturalny. Hit każdej imprezy :)
Nila11
18 sierpnia 2010, 07:18sobie myśle że z takim wsparciem jakie masz nie może się nie udać:) ja nie mam dużo kg do zrzucenia ale nikt mnie nie wspiera mama ciągle kusi jakimś dobrym tuczącym jedzeniem a chłopak kupuje se chipsy, pizze itp. i uwierz mi trudno jest temu się tylko przygladać i nie zjeść. Może to tylko głupie tłumaczenie ale naprawde masz szczęście. Powodzenia 3mam kciuki:)