Na co?!?!? Od 3 dni miałam już 63,50 a dzisiaj wlazłam na francę i pokazała 64,00. W pracy walczyłam z chęcią zjedzenia słodkiego i uległam!!!! A ponieważ od rana byłam na wagę wkurzona po zajęciach rehabilitacyjnych złamanej ręki przyszłam do domu i z pełną premedytacją zeżarłam 2 skibki chleba razowego ze smalcem własnej roboty, zagryzłam wafelkiem po czym pożarłam 4 cukierki czekoladowe i??? Jestem cholernie zadowolona. Niech się waga buja Mam w d - - -e dietę. Przestaję kombinować z żarłem bo im więcej kombinuję tym bardziej pada mi na mózgownicę. Modelka się znalazła. Co, czy ja biorę udział w pokazach na wybiegu czy cuś takiego? Nie, nie moje drogie tyć nie zamierzam, ale koniec z fiksowaniem na temat żarła. Od jutra rana zaczynam normalnie funkcjonować i spoko póki co:
- ciśnienie mam w normie
- endorfiny szczęścia w odpowiedniej ilości
- w styczniu zaliczyłam 35 h ćwiczeń i w lutym też nie odpuszczę
a co z tego wyniknie wkrótce napiszę.
No to złażę z obłoków na ziemię.
Rozpędzam chmury i czas na słońce .Są dwa uda, uda się albo nie uda, ale teraz mam totalny luzik zobaczymy dokąd mnie zaprowadzi, he, he.
Buziaczki
Anna1997
1 lutego 2011, 20:32Nie zdziwilabym sie, jakbys jutro miala mniej na wadze :) Czego z calego serca zycze :)
keli1979
1 lutego 2011, 19:59oj widzę, że dzisiaj wszystkie miałyśmy ciężki dzień ... czytam kolejny pamiętnik i kolejny zły dzionek - to jakieś złe wiry :) albo halny na nizinach :)
baja1953
1 lutego 2011, 19:51Ale się uśmiałam...Mieciu, Mieciu, każda tak ma!!! ja miałam takie dni w grudniu...I powiem Ci na ucho, że jednak tak do końca zadowolona nie byłam, jak po tym eksperymencie przytyło mi się 4 kg....;) Niech ten jeden dzień eksperymentu Ci wystarczy...:) Cmok, Pyro;;)