niestety nie skończyło się na jednym kawałku tortu choć bardzo się staralam. W niedziele wpadli jeszcze kolejni goscie, bylo ciasto, cukierki (mieszanka wedlowska) i to wlasnie byl mój skok do wody. Gosieńka nadgryzała po kolei wszystkie czekoladki i oddawała mamusi, a ja GŁUPIA je jadłam.
Obrzarłam się niemiłośiernie, bo i naleśniki musiałam po niej skończyć i wczoraj czułam się jak balon. deprecha ;/
musze wziąć się w garść. teraz okazji do ciasta i innych slodkosci nie bedzie (Paskudniak ma za tydzien urodziny, ale imprezy nie planujemy, tylko wyjazd, wiec pokus nie bedzie).
Jedynym, za to ogromnym plusem było to, że Gosieńka była przeszczęsliwa :) udały się jej urodzinki :)
Przyjechały jej ukochane babcie, które zadręczała czytaniem książeczek, dostała piękne prezenty (płaczącą lalkę, zestaw do ciastoliny i telefon z którego dzwoni się do różnych zwierzątek ;p). Cały weekend była zaaferowana. Tort bardzo jej się p[odobał (zresztą sama wybierała) i zdmuchnęła za pierwszym razem obie świeczki :) hehe
No i cała sobotę co chwilę motywowała nas do śpiewania jej sto lat :) ale miała frajdę :)
Wracam na dobrtą ścieżkę. buziaki ;*
Integra
2 października 2012, 10:07niech ten mały upadek wzmocni Cię w walce o samą siebie :)
pojedyncza
2 października 2012, 09:16:-) kochana dojadanie po dziecku to taki nawyk, no bo przeeciez sie nie moze zmarnowac. W pewnym momencie sie ocknełam i powiedziałam dosc. Teraz wole wyrzucic niz zjesc . No trudno. jkabys sobie przeliczyła kalorie z tych dodatkowych obiadkow i deserkow to wyszłaby norma jak dla górnika :-)
bOMbelek69
2 października 2012, 08:41Juz dwie swieczki? Juz dwa latka? Jak ten czas leci!!! A Ty Mamusia sie nie daj wciagac w dojadanie po corci, bo ani Tobie ani jej to do niczego nie potrzebne;) super, ze urodziny sie udaly!!! Pozdrowienia :*
YoungLady
2 października 2012, 08:30musicie kupić sobie psa :) u nas Maja jak czegoś nie chce idzie wrzuca do miski psiej i jest spokój a ja nie muszę po niej dojadać bo to przecież jedzenie i szkoda wyrzucać :) za to pies co raz grubszy :P
Mageena
2 października 2012, 08:19witamy z powrotem kochana! Ja tez sie mecze na diecie a slodkosci moga rowniez pociagnac mnie na dno. Trzymam kciuki!:*