Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
moja poraszka, zgrubłam! pomocy ratunku! miałam
napad!


Dla szczekających: tytuł to nie błąd. Błedem nazywamy coś, co człowiek robi nieświadomie. 

Nie uwierzycie* co się stało! Ostatni tydzień nie ćwiczyłam i miałam napad za napadem! Jadłam i oglądałam telewizję - stałam się przeciętną* kobietą antysukcesu. Jedzenie, telewizja, gotowanie, jedzenie, marudzenie. Jeszcze dziecka płaczącego i męża alkoholika brak.
Do cleo83: nawet takie zorganizowane osoby jak ja chorują. Żal mi Ciebie, że takiego wpisu się chwytasz, żeby udowodnić swoją rację. 

Teraz już na poważnie, po tygodniu takiego życia (a może nalepiej to nazwać egzystowaniem?) mam go serdecznie po dziurki w nosie. Mój brzuch pokazuje, że potrafi się powiększać i wiem, że to nie od razu tona tłuszczu ale i tak źle się z tym czuję.

Nie wiem jakim cudem wytrzymują tak kobiety, które nie pracują. Znam kilka takich, na które pracuje mąż, ich dzieci mają od 5 do nawet 14 (sic! poważnie, 14letni syn a ona musi się nim zajmować, on nie jest upośledzony) lat a one nie idą do pracy bo należy im się zasiłek i jakieś inne takie i muszą się zajmować dzieckiem. Albo mąż pracuje. I generalnie klepią biedę bo do pierwszego nawet na parówkach nie wystarcza.

Dlaczego część babeczek tak bardzo boi się iść do pracy? Albo zupełnie im się nie chce? Nie chcą poprawić swojego bytu i wolą całymi dniami zajmować się domem - ok, jak jeszcze ten dom jakoś wygląda. Część jest taka co pod pozorem zajmowania się domem spią do 12, później zrobią szybki obiad, w domu zajwsze bajzel a one przed telewizorem. Autentyk! Na własne oczy widziałam, znam takie dwie. 

*Słowa na czerwono poprawione dzięki uprzejmości jednej z komentatorek, purystki językowej która znajdzie każdy błąd ortograficzny. 

Za zgodą Hebe34 umieszczam jej komentarz, z lekką korektą tak zwanych brzydkich słów:
zgadzam się . I mnie to w******a ,ze takim leserkom należa się bezpłatne przedszkola dla dzieci podczas gdy pracujace kobiety zasuwają z dzieckiem autobusem przez całe miasto ,bo w tym blizszym zabrakło miejsca. Ja rozumiem,ze pierwsze lata zycia dziecka sa najwazniejsze ale skoro dzieciak jest w wieku szkolnym , ona siedzi w domu i się za przeproszeniem opier***a a żyją w długach po uszy to sorry.

Czyli nie tylko ja mam takie spostrzeżenia. Zapraszam do dyskusji.
  • mery90

    mery90

    5 stycznia 2013, 19:22

    Niektórzy wolą takie życie, jeśli chcą tak egzystować, to ich strata. Ja też nie mogłabym cały czas siedzieć i obijać się. Trzymaj się, od jutra będzie lepiej!