Tego dnia przypadała 6 rocznica od naszego pierwszego spotkania ;)
Nie mieliśmy żadnych szczególnych planów w związku z tym dniem.
Baa.. dzieliło nas wówczas 230 km i mieliśmy się widzieć dopiero za kilka dni!
Dlatego dzień mijał leniwie i dość spokojnie, niczym się nie wyróżniał od innych.
Te same obowiązki, taki sam schemat dnia i taki sam kontakt telefoniczny z R.
Koło 19 zadzwonił do mnie, wypytał co porabiam, jakie mam plany na wieczór. Akurat wskoczyłam w dresy i zamierzałam iść na rower.
Pogadaliśmy chwilę, na koniec R. powiedział, że ma do mnie prośbę - muszę pilnie pojechać w pewne miejsce, bo ktoś tam coś dla mnie zostawił..
R. lubi mi robić niespodzianki i w pierwszej chwili pomyślałam, że pewnie zaangażował kogoś z moich znajomych w tą akcję i że czeka tam na mnie jakiś prezent z okazji tej naszej rocznicy.
Wsiadłam więc na rower, już chciałam ruszać w drogę, ale okazało się, że mam kapeć w tylnej oponie.. Nieco poirytowana dopadłam mój stary (komunijny) rower, który jest niezłym złomem, ale o dziwo jeszcze jeździ i ruszyłam we wskazane miejsce.
Nie jest to specjalnie daleko od mojego domu, ale trzeba było wjechać pod wieeeelką górę, co okazało się dość dużym wyzwaniem na tym sprzęcie.
No, ale w końcu się udało. Dotarłam na miejsce, ale nikogo ani niczego tam nie było. Chwyciłam więc za telefon i już chciałam dzwonić do R., gdy w oddali za pokaźnymi trawskami dostrzegłam jego samochód..
Po krótkiej chwili zobaczyłam R. zmierzającego w moim kierunku. Domyśliłam co się święci, bo miał na sobie nowiutki garnitur, a w ręku trzymał bukiet kwiatów.
Zaczęłam się śmiać i płakać jednocześnie ;)
Uklęknął przede mną i zadał mi jedno krótkie pytanie.
W odpowiedzi usłyszał ode mnie jeszcze krótsze "tak" ;)
Dostałam od R. zapewnienie o Jego miłości do mnie i piękny pierścionek, który w 100% trafia w mój gust.
Było pięknie! Za plecami mieliśmy łąki i lasy, a przed sobą panoramę mojego miasteczka.
Już sama nie wiem czy to wiatr czy wzruszenie wycisnęło ze mnie tyle łez.
Ale uśmiech ani na chwilę nie schodził mi z twarzy. Było dokładnie tak jak sobie to wymarzyłam. R. jest wspaniały w planowaniu niespodzianek! Nikomu nie powiedział o swoich planach.
Potem pojechaliśmy do mnie do domu i nastąpiła ta bardziej oficjalna część, czyli kwiaty dla mojej Mamy, itp.
Jestem bardzo szczęśliwa..
Obydwoje jesteśmy bardzo szczęśliwi ;)
Edit: Dziękuję za wszystkie gratulacje;)
Behemotkot
28 czerwca 2013, 08:59Gratuluję i zazdroszczę ;)
joannakowalska123
28 czerwca 2013, 08:38jakie to piękne :)
m1992
28 czerwca 2013, 08:38Wow normalnie jak z bajki :-) Gratulacje
aisab35
28 czerwca 2013, 08:13Gratuluję...i życzę dużo takich szczęśliwych chwil w Waszym wspólnym życiu...pozdrawiam!!
AnikaBdg
28 czerwca 2013, 07:55Aż zazdroszczę Ci... szkoda ze takich facetów jest tak malutko na świecie:) Jesteś mega szczęściarą:)
elammm
28 czerwca 2013, 07:14gratulacje:) bardzo romantyczny facet;)
misskitten
27 czerwca 2013, 23:07Pięknie;-)Jesteście zgraną parą;-D
TynaFitDziewczyna
27 czerwca 2013, 22:40Szczęścia! ;) A pierścionek śliczny taki delikatny ahh ;)
vitaliowalady
27 czerwca 2013, 17:30ooo!normalnie dreszcz mnie przeszedł i oczy mi sie zaszkliły! a ja myslalam ze juz takie historie się nie zdarzają;) Gratu;acje! mój to zrobił w Walentynki i niestety w domu...nie czułam tej magii i powiem szczerze ze troche zazdrość pzrezemnie przemawia;) ale życzę Wam jak najlepiej;)! pozdrawiam
mamuska1984
27 czerwca 2013, 16:34GRATULUJĘ Ci kochana z całego serducha i życzę Wam wieeeeeelu lat szczęścia :)
chubbyann
27 czerwca 2013, 15:36Po raz kolejny wielkie gratulacje!
pyzia1980 (moderator Vitalia.pl)
27 czerwca 2013, 14:08Gratuluje :-) Jak dla mnie Twoje oświadczyny to bajka bo p[pełen romantyzm i zaskoczenie:-) Czytając od Tobie/Was przypomniałam sobie mój wielki dzień.....Akurat tego dnia siedziałam sama w domu i zabrałam się za porządki - włosy miałam w nieładzie ,rozciągnięty dres :D:D:D A tu ktoś wali do drzwi.Patrze i ....nie poznałam mojego "miśka" .A to wszystko za sprawką jego włosów ! Jeszcze rano miał długie włosy .....a tu nagle krótkie ,w rękach trzymał dwa bukiety.Padł na kolana :D Przedmowę walnął na pół godziny :P a potem długo czekał na moja mamę byle tylko spytać się czy "odda swoją córkę " .... A moja mama ze śmiechem " A bierz sobie tą moją "zołzę " ....tylko ostrzegam ona gotować nie potrafi" :D .Na co mój powiedział " Nie szkodzi, będę do mamy na obiadek przychodził " :D
Filigree
27 czerwca 2013, 13:12Gratulacje, duuuużo miłości ! :*****
psychol90
27 czerwca 2013, 12:25Jejciu! Ale to musi być szczęśliwa chwila!!! Gratuluję!!!:)
magma007
27 czerwca 2013, 12:10Jestem stara baba i też się wzruszyłam jak to przeczytałam.
laauraa
27 czerwca 2013, 12:00czytałam to z wielkim uśmiechem na twarzy! naprawdę fajnie to sobie wymyślił! Obyście zawsze byli tacy szczęśliwi jak Ty teraz!!! :)
aszeczka
27 czerwca 2013, 11:55aż mnie ciarki ze wzruszenia przeszły :) gratuluje :)
agacik1988
27 czerwca 2013, 11:36ale się wzruszyłam czytając Twój wpis :) Od moich zaręczyn minęły 3 tygodnie. Jeszcze ciągle myślę o tamtej chwili i domyślam się jak się teraz czujesz ;) Szczęścia i dużo miłości życzę :)
tacjana1987
27 czerwca 2013, 11:32Gratuluje! Szczęścia i wspaniałego wspólnego życia ;)
nomada
27 czerwca 2013, 11:16Super zaręczyny :D