Witajcie!
No i nastało to, czego tak się obawiałam... Nie skończyło się na jednym dniu zajadania - zajadłam też w piątek i w sobotę. Jadłam jak nakręcona...
Skutek: waga dziś - 66,5 kg . Jest mi strasznie wstyd, jestem zła na siebie, bardzo siebie zawiodłam i mam nadzieję, że znów "złapię wiatr w żagle" i znów moja motywacja będzie wielka, a wola jeszcze większa...
Jak na razie dziś się trzymam i w ramach kary zrobiłam dziś podwójny trening - killera i ćwiczenia na brzuch na macie.
Sorry, ale nie mam siły więcej pisać... Trzymajcie za mnie kciuki, bo jak na razie to porażka....
vicki267
13 kwietnia 2014, 15:13Dasz rade sie pozbierac, niestety kazda z nas ma te gorsze
agulina30
13 kwietnia 2014, 15:22wiem, ale ja się tak dzielnie trzymałam :( a teraz znowu dopada mnie niemoc...
Gacaz
13 kwietnia 2014, 15:04Nie ma co płakać nad rozlanym mlekiem, stało się, ale jutro jest nowy dzień, nowa szansa. Zaczynamy od nowa. Pozdrawiam.
agulina30
13 kwietnia 2014, 15:12ale myśl, że jestem beznadziejna pozostaje...
marmat1990
13 kwietnia 2014, 14:11Kochana damy radę! Dwa dni to nie tydzień jak u mnie! ;)
agulina30
13 kwietnia 2014, 14:14w sumie trzy - jeszcze była środa :(
marmat1990
13 kwietnia 2014, 14:54Dasz rade. Dziś już jest poprawa i tak zostanie :) Sobie tłumaczę że jestem tylko człowiekiem, tyle wytrzymałam, wiec miałam prawo do lekkiego załamania...
agulina30
13 kwietnia 2014, 14:55ok. biorę się w garść. trza znów walczyć :/