Witam Was dziewczynki, ostatnio nie pisałam bo nie chcialam Was zanudzać moimi problemami. Fakty sa takie że załamałam sie kompletnie, od mojego ostatniego wpisu codziennie mam kompulsy, codziennie jem ok. 5000kcal. Napisałam około ponieważ nie mam ani siły ani ochoty na liczenie i przypominanie sobie tego co pochłonęłam. Czuje się wstrętnie, jest mi niedobrze i wogóle wszystko się sypie, szkoła(już pierwsze banieczki w dzienniku), brak kasy-pracy, brak czasu na cokolwiek, brak chłopaka;/ Wiem że niektóre z Was takie problemy moga śmieszyć ale mnie to naprawde wszystko przerasta. Jeszcze na dodatek te kompulsy, ja nie potrafie o tym z nikim porozmawiać, chyba boje się że ktoś może mnie wyśmiać, boję sie powiedziec o tym własnej mamie bo zapewne mi nie uwierzy, powie że coś sobie wymysliłam. Muszę sobie sama z tym poradzić, nie wiem jak ale te wszystkie problemy musze jakos rozwiązać. Chciałam zatopic wszystkie smutki w jedzeniu, i przez kilka ostatnich dni nie robiłam nic innego tylko jadłam - efekt? waga prawie wyjściowa- ok56? nawet nie wiem dokladnie bo nie ważyłam sie, zrobie to jutro rano....prawie 40 dni diety, i męczarni zmarnowane na kilkudniowym obżarstwie, i znowu zaczynaj wszystko od nowa- ja już nie mam siły. Czuje się strasznie samotna..nie mam takiej naprawde zaufanej osoby, przyjaciółki, przyjaciela, chlopaka....Chyba najbardziej ostatnio brakuje mi tego ostatniego, chcialabym miec tego jedynego do którego moge sie przytulić, któremu podobałabym ssie z ochudzaniem czy bez, któremu mogłabym o wszystkim powiedzieć, paradoksalnie- z którym mogłabym pójść na studniówkę- wiem żenujące ale naprawde mam z tym dylemat. Ciężkie mam życie, takie porozwalane, niezorganizowane, już się w tym wszystkim gubie i nie potrafie zorganizować a co dopiero będzie bliżej matury, kiedy będe miała mnstwo nauki- chociaż już mam, już się pogrążam. Ok kończę te moje wywody, jeśli ktoś czyta co tam czasem nasmaruje to wielki ukłon ode mnie.;P
ps. co do diety i dalszego odchudzania, dzisiaj troszkę się otrząsnełam- chociaż z kompulsów;/ od jutra zaczynam 1000kcal i 2h kręcenia hula hopem dziennie- co o tym sądzicie??
nataliaaa777
30 września 2010, 22:46Polecam Ci skakankę - daje lepsze rezultaty.
sylwusiek86
30 września 2010, 00:53ja dzisiaj też miałam dzień załamania... już dawno nie miałam komulsów, a tu nagle taki, że masakra, obżarstwo do bólu... właśnie próbowałam zwymiotować i tylko gardło mnie boli... jakoś nie potrafię ;/ ale od jutra opamiętanie!!! bądźmy dobrej myśli. będzie dobrze :)
MoiLolita
28 września 2010, 21:37..mam to samo.Po prostu identiko.Nie chcę mówić o tym rodzicom,a oni dziwią się,że mimo "diety" (która jest przeplatana kompulsami) zamiast chudnąc-tyję.Brak chłopaka..staram się jakoś żyć.Stres przed maturą..studniówką..strach przed porażką...i kompulsy gotowe. Chcemy schudnąć tyle samo.Nie poddawajmy się. Co do Twojej diety-HH jest b.dobre,ale dołącz do tego jakieś brzuszki i np bieganie :).Pozdrawiam:*
sunnivaa
28 września 2010, 20:34Kochana jutro podam Ci wymiary, bo dzisiaj po calym dniu jedzenia to beda nieciekawe :) I nie poddawaj się!
sandra1411
28 września 2010, 18:02Kurcze... jak czytałam to wszystko, to tak jakbym czytała o sobie. Też nie mam w sumie nikogo takiego bliskiego. Brakuje nie tylko chłopaka, ale też przyjaciół. Z rodziną też różnie bywa, wiadomo, że są kłótnie. Po śmierci mojego chłopaka strasznie się załamałam i w sumie chyba do dziś nie pozbierałam się do reszty. Wszystko to odcisnęło się na moim ogólnym samopoczuciu, ale także odchudzaniu. Teraz się wzięłam do roboty. Mam nadzieję, że Tobie też się uda. Powodzenia! :*
wiruss
28 września 2010, 11:42Dobrze rozumiem jak się czujesz, bo niedawno miałam tak samo. Ale czas wziąć się za siebie !! Poza tym wszystko się ułoży, zamiast jeść ucz się, a zamiast użalać się że nie masz chłopaka, ciesz się że nie ma kto CI przynosić i kusić czekoladkami etc :P A co to 1000 kcal, to radziłabym więcej. Oragnizm źle zareaguje od razu na tak małą ilośc i będzie Ci ciężko, więc może podwyższ przynajmniej o te 400 kcal ? a hula hop, dobry pomysł :D tez zamierzam, ale najpierw musze je kupić :/
amy166
28 września 2010, 00:37Tak bywa, gdy wpadnie się w ciąg kompulsów potem bardzo trudno się wyzwolić... Nie wiem jak Tobie, ale z doświadczenia mogę powiedzieć że mi pomogło kompletne zignorowanie tematu jedzenia. Do tego momentu trwałam w kompletnej beznadziei, przeplatając 10 dni kompulsów z 1 dniem restrykcyjnej diety - a tak postanowiłam wreszcie: nie myślę o kaloriach. Po prostu. To wymagało pracy, oszukiwania własnego umysłu, bo jak się okazuje panowanie nad ciałem to fraszka przy próbie opanowania własnego umysłu;) ale naprawdę da się. Zjesz tabliczkę czekolady - ok, ale nie skończy się na mega ilościach i wyjadaniu cukru z cukiernicy. 1000 to duża restrykcja nawet dla osób nie cierpiących na BED, a 2h hulahopu to jedynie spalanie kalorii, ale jako tako ciału nie daje nic - jednostajny wysiłek aerobowy jest bardzo nieefektywny, niestety. Lepiej zrobić 1h sesję na całe ciało, trochę brzuszków, skłonów, rozciągania, ćwiczeń z obciążeniem etc., głównie te ostatnie pozwalają przyspieszyć metabolizm i chudnąć. Także proponuję Ci mniej się ograniczać, a może i wizyta u psychologa (choćby szkolnego) dobrze by Ci zrobiła.
ilovevogue
27 września 2010, 23:48ja też zaczynam od nowa. dasz radę, trzymam kciuki. :)
monitaaaaa
27 września 2010, 23:03Oj to smutne że nie masz nikogo z kim mogłabyś porozmawiać .Dobrze że ruszasz na nowo nie poddawaj się ważne że wróciłaś i Jesteś :) Hula -hop to super pomysł :) Tak świetnie Ci szło :) Jestem z Tobą :)
Anka1990
27 września 2010, 22:59Też mam problem z kompulsami...:/ Dzisiaj pochłonęłam jakieś magiczne ilości jedzenia, masakra:/ Strasznie mi niedobrze teraz;( Chciałabym się raz na zawsze tego pozbyć...:( Powodzenia kochana, trzymaj się!:*