Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
szukam mieszkania..../zdj. jedzenia


Nie ja tego dłużej nie zniosę...nie wiem co zrobie, nie wiem jak, gdzie i za co ale wiem że dłużej pod jednym dachem z nimi nie wytrzymam i musze zrobić wszystko żeby sie wyprowadzić. Nie wiem pojde w wakacje do pracy, nie wiem poprostu nie wiem.....Ja juz nie daje rady, wróciłam z uczelni z dobrym humorem bo zaliczyłam jeden przedmiot na 5, chciałam być miła, chciałam się pochwalić. Ale nie pozwolili mi....od progu zaczał się atak na mnie że jestem za chuda.....Awantura na całą kamienice. Matka powiedziała że nie będzie mi gotowac specjalnych obiadków, bo do tej pory jak smażyła wszystkim mięso, to ja sobie moją porcje gotowałam, jak zatrzepywała zupę, śmietaną, mąką i na koniec tłuszczem to ja też przed tym zatrzepaniem sobie odlewałam porcje....Nie wiem jak to teraz będzie, będe sobie sama gotować jakieś zupki albo cos takiego, albo będe zyla na jajecznicy, żytnim chlebie, jabłkach, owsiance, serkach wiejskich i jogurtach......Ale wiem jedno jakoś sobie poradzę, bo jeśli matka myśli że przez to że "nie będzie mi gotować" zmusi mnie do jedzenia ich tłustych zup, smażonego mięsa, i zmieniaków polanych tłuszczem itd. to się grubo myli. Kurwa mać tak źle nie było od czasu kiedy ważyłam 46kg i byłam na pograniczu anoreksji.....oni są POJEBANI i przyko mi że musze tak mówić o mich rodzicach. Aaa no i oczywiście matka kazała mi wejść na wage przy niej, bo stwierdziła że napewno nie waże 50kg. Weszłam bo wiem że moja przeukochana mamusia nie grzeszy inteligencją i uwierzy w to co tam zobaczy...waga pokazała 51,2kg ale to oczywiste bo jest połowa dnia, zjadłam już śniadanie i coś co można nazwać obiadem, oprócz tego pije wode i jestem w ciuchach, więc wynik nie mógł być mniejszy;) Gorzej gdyby kazała mi się zważyć rano bo wtedy nie wiem czy 50kg by było. Tzn. gorzej dla niej a nie dla mnie:D Za jakiś czas zrobie sobie fotki i same zobaczycie że nie jestem za chuda, właśnie teraz waga ruszyła po tylu miesiącach walki i męczarni i jestem z siebie dumna, powiem więcej będe dążyć do jeszcze lepszej sylwetki, będe dalej ćwiczyć i jeść tyle ile teraz. I mam w dupie to co oni o mnie mówią, ale ja nic nie zmienie za dużo mnie to kosztowało. Amen!

Swoją drogą powiedziałam "mamusi" że za to ona niedługo dobije do setki

Leciało troche więcej niemilych słów do matki...ale wiecie co? wisi mi to, nie żałuje!!!

Ide na uczelnie teraz bo mam jeszcze jedno zaliczenie, a potem na jakieś zakupy bo przeciez coś do konca dnia musze jeść a do kuchni raczej dzisiaj nie wejde bo nie chce patrzeć na matkę;/ A po powrocie co będe robić? Bede ćwiczyć! Hula hop, i rowerek!! na bieżnie nie wejde, bo stoi w przedpokoju więc matka od razu by się przyczepiła;/ no trudno najwyżej zrobie więcej innych ćwiczeń. Ide;) Może odezwe sie wieczorem. Wrzucam jeszcze fotki mojego jedzenia w ostatnich dniach:

 

I nieszczęsne galaretki z wczoraj.

Napisze to jeszcze raz -byly ohydne, ale ale jednak dam im jeszcze jedną szanse, nastepnym razem posłodze herbatki i zobaczymy czy będą lepsze:) Biegne;*

  • olik123a

    olik123a

    30 maja 2012, 14:51

    aa no jak nie posłodziłaś to już się nie dziwie dlaczego były niedobre;p