Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
meeeecz+ zapowiedź


Hej chudzinki:) Co u Was slychać? U mnie sesja pełna parą, dlatego się nie odzywam, we wtorek kolejny poważny egzamin, jak narazie nic na niego nie umiem;/ ale plus jest taki że jak do tej pory wszystko mam pozaliczane/pozdawane i narazie zero poprawek, oby tak dalej:)

W domu względny spokój, rodzice oczywiście nadal działaja mi na nerwy ale jak narazie jest w miare spokojnie. Po ostatniej kłótni o której Wam pisałam to matka zaczeła pierwsza się do mnie odzywać, potem kiedy przyjechał mój brat też było małe spięcie.....Bo widzicie on też ostatnio sporo przytył, ale nie w tłuszcz a w mase, w każdym razie kiedy założył garnitur kupywany w zeszlym roku wyglądał dość komicznie, zwłaszcza spodnie, były meega opięte, więc ja troszke się z niego powyśmiewałam ale oczywiście on nie pozostał bierny i powiedział mi że na studniówce wyglądałam jak maciora.....zabolało.....bo wiem że ważyłam dużo więcej, ale mimo wszystko uważam że z wagą 62kg przy 165cm wzrostu nie wyglądałam jak "maciora". Ok wiem że wyglądałam źle i tak samo się czułam, no ale mimo wszystko może nie aż tak tragicznie......zabolało. Ale potem nie powiem bo brat zaskoczył mnie pozytywnie, bo oczywiście matka przyczepiła się od razu do tego jak teraz wyglądam i ile waże a on stanął w mojej obronie, powiedział że teraz wyglądam dobrze i to tez spowodowało że matka spuściła z tonu i na jakiś czas odpuściła. Oczywiście na krótki bo to co zrobiła 2 dni temu przebiło wszystko.....pisałam kiedyś że kiedy rodzicielka gotuje obiad to proszę ją czasami żeby odłożyła mi zupe przed zatrzepaniem, mięso przed smażeniem itd. I ostatnio matka gotowała ogórkową, sama zapoponowała że zupe mi odłoży, cieszyłam się że mam już gotowy obiad i nie musze sama gotować Zupe dla reszty rodziny zatrzepywała mąką, śmiataną i ttłuszczem tradycyjnie......I zasiadamy do stołu, nalałam sobie zupy ale widze wielkie oczka tłuszczu....troche dziwne skoro w składzie powinna mieć, ogórki ziemniaki, marchew i przyprawy.... no więc zapytałam czy mama dodawała coś do niej....oczywiście zaprzeczyła, w zywe oczy powiedziała że zupe gotowała na samej wodzie ze ten tłuszcz to pewnie z tej przyprawy "kucharek".....jaaaasne, ale kiedy ją przycisnełam powiedziała że zupe gotowała na rosole...no zatkalo mnie. U mnie dziewczyny rosół jest zawsze mega tłusty aż niesmaczny dlatego ja go nie jem od pewnego czasu, a tu okazuje się że zupka zrobiona na tym super tłuściutkim rosole....Dobrze że zjadłam go tylko troche a nie zapytalam dopiero po zjedzeniu całej miski:) No i widzicie ja popostu nie moge jej ufać nawet w tak dennych kwestiach, to jest paranoja....Dzisiaj stwierdziłam że czuje do niej nienawiść....może to za mocne słowo...sama nie wiem...ale tak chyba jest...a przeciez to moja matka.....przeciez kiedyś między nami było ok. Miałam z rodzicami bardzo dobry kontakt kiedy byłam im w 100% podpożądkowana, a z momentem kiedy zaczełam miec własne zdanie zaczeło się psuć.....

 

Dobra koniec smęcenia, jeśli ktoś dotarł do tego momentu toooo:) zapraszam na zdjęcia mojego dzisiejszego jedzonka i fotki mojej sylwetki robione dzisiaj. Zdjęcia już jutro....albo może jeszcze dzisiaj jesli się wyrobie:D hmmm....

ps. oglądałyście meczyk???:)

  • Kenzo1976

    Kenzo1976

    8 czerwca 2012, 20:37

    Mój brat też zawsze stawał w mojej obronie :)* meczyk oglądałam, podabał mi się :)*