Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Przygotowania w toku


Na zakupy pojechaliśmy bladym świtem heh o 7 30 rano parking jeszcze był prawie pusty a godzine później jak wychodziliśmy ze sklepu to już wszystko żyło w pełni. Byłam bardzo zadowolona że my już po zakupach, bo te tłumy to nie dla mnie. Nie cierpię kolejek na warzywach w kauflandzie brrr staruszki motają się przy ważeniu i wszystko stoi. Przydałaby się jakaś pani z obsługi która rach ciach i poważy ludziom towar. Chociaż przy jednej wadze mogła by któraś stanąć. Usprawniło by to wszystkim zakupy. Przy kasie poszło nam już całkiem sprawnie.

Wczoraj zrobiłam już śledzie, dwa rodzaje. Jedne po sułtańsku ( na słodko) i jedne w oleju z ziołami prowansalskimi i cytryną mniam. Dziś od nara rybka po grecku była grana i wstawiłam już kapuste kiszoną do gotowania, jutro jeszcze ją pomęcze a w niedzielę dorzuce słodkiej kapusty i skończe bigos śliweczką i grzybkami. Szynki i boczek już gotowe, dziś w nocy mąż uwędzi, a ja z rana zajme się sałatką jarzynową i ciastem. w tym roku kopiec kreta. Jakoś się wyrabiam, chociaż z dwulatkiem przy nodze czasem bywa irytująco. Aaaa no i karpia przyprawiłam żeby dobrze wciagnął smaczki, a jutro zawozimy to do mojej babci już razem z flaszką i prezentami...właśnie prezenty... jak ja się cieszę, że ja wszystko planuję sobie z wyprzedzeniem i pewne rzeczy rozkładam w czasie. Jakbym miała wszystko pakować w niedzielę to był ocipciałłłaaa - to pewne.

Na niedzielę pozostaną mi mięsiwa, zrazy, gołąbki ale wigilię już mąż ma wolną to małego odciągnie od mojej nogi heh :) Ojj będę się miała z czego odchudzać od nowego roku :P

  • theSnorkMaiden

    theSnorkMaiden

    23 grudnia 2017, 10:56

    Wow ale pysznosci narobilas