106 DZIEŃ ŚRODA
10.10.2012r.
HEJ !
U mnie nadal nerwowo i dlatego dzisiaj postanowiłam jakoś rozładować te nerwy i poszłam pobiegać. Po 10 km od razu poczułam się lepiej z tym, że jestem strasznie padnięta. Posprzątałam w domu ale to było za mało, a skakanie też jakoś mi nie podeszło więc bieganie było idealne. Zmarzłam potwornie, ale było warto :)
ćwiczonka:
* BIEGANIE 10km - ponad godzinę
* ćwiczenia rozciągające
* kilka przysiadów
menu:
9:30 śniadanie
3 kanapki z wędliną + 1/2 papryki czerwonej i 1/2 żółtej
14:30 obiad
2 talerze pomidorówki z ryżem + jabłko
17:00 podwieczorek
ciacho owsiane + 1 krówka + 2 śliwki węgierki
20:00 kolacja
2 kanapki z wędliną + kubek pomidorówki
Dobrze, że zjadłam podwieczorek w domu bo popołudniu pojechaliśmy do babci, a babcia miała pączki. Jak ja kocham pączki. Naszczęście byłam najedzona. Natomiast mój mąż też wystawia mnie na próbę bo kupił sobie chipsy i colę. Ach ta moja kochana rodzinka :):):). Dobrze, że mam silną wolę i ... pełen żołądek bo inaczej mogłabym się skusić, a potem żałowałabym.
Może jutro zrobię sobie wolnw od ćwiczeń....................... pomyślę :)
marzenaduszczyk
11 października 2012, 08:08pięknie. Im częściej się opieramy pokusom tym potem łatwiej nam to przychodzi.
madzia1920
10 października 2012, 23:2210km ? WOW! super! a co do silnej woli to tylko zazdrościć :)
cambiolavita
10 października 2012, 21:46No naprawde masz silna wole! Gratuluje!
PannaGomez
10 października 2012, 21:27Hmm ...Bardzo fajny sposób na rozładowanie nerwów :D