Godzin może i nie liczę, ale lat na to odchudzanie pewnie kilka zmarnowałam... to ciągłe błędne koło... jem nie jem... było minęło.
Dzisiaj pięknie melduję wagę: 82,3kg
Jedzeniowo w miarę grzecznie, ale zdarzają się nie planowane słodkości. Staram się dawać z siebie 100 procent przy diecie, piciu wody oraz ćwiczeniach, więc uważam, że jak czasem coś słodkiego przemycę to nic się nie stanie. :)
W marcu z kijkami zrobiłam 121,85km, super bo najwięcej jak do tej pory.
Minus jest taki, że od dzisiaj jestem na kwarantannie... muszę wymyśleć jakiś inny sposób, żeby spalać te kalorie... nie wyobrażam sobie chodzić z kijkami w około domu przez 1,5h, chociaż kto wie...
Mam nadzieję, że to moje uziemienie w domu nie odbije się na diecie i ćwiczeniach.
Życzę Wam zdrówka i Wesołych Świąt Wielkanocnych ;)
Marcioszynka
31 marca 2021, 20:16ooo...ładnie wydreptałaś te km :) A jedzonko bardzo apetycznie się prezentuje - zdecydowanie moje klimaty kulinarne :)
dziaMa79
31 marca 2021, 19:06Gratuluję km, ja też staram się chodzić tylko bez kijków