Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Zawsze byłam drobną kobietką kochającą życie. Co prawda nigdy nie byłam chuda, zawsze miałam brzuszek, z którym zawsze walczyłam i spory biust. Ale generalnie lubiłam siebie i swoje ciało, a moja waga nigdy nie przekroczyła 58 kg. No i wtedy zaszłam w ciążę... Straciłam nad sobą kontrolę i waga skoczyła 20+. Pragnę zrzucić wszystkie zbędne kilogramy, zmienić swój stan psychiczny i fizyczny, nie chcę aby moje dziecko się mnie wstydziło, gdy pójdzie do szkoły, no i chcę ponownie wzbudzić w moim facecie chociażby małą zaborczość o mnie :) Jestem młoda i szkoda czasu na życie z tyloma zbędnymi kg!

Archiwum

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 359
Komentarzy: 2
Założony: 6 lutego 2013
Ostatni wpis: 11 kwietnia 2015

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
adelka89

kobieta, 35 lat, Warszawa

160 cm, 71.50 kg więcej o mnie

Wpisy w pamiętniku

11 kwietnia 2015 , Skomentuj

Bardzo ale to bardzo bardzo bałam się tych świąt...Dlaczego? Bo obawiałam się, że wszystkie moje blokady i hamulce przed objadaniem się, nie wytrzymają próby świąt.... No i owszem....pozwoliłam sobie na to i tamto, ale reasumując po świętach waga stoi w miejscu ;) niestety nie schudłam 1 kg w tygodniu, tak jak było wcześniej, ale i nie przytyłam. A jestem szczęśliwa bo jadłam to co wszyscy i wcale nie zrujnowałam swojej diety :) 

Święta spędzałam u rodziny męża. Nie macie pojęcia ile pochwał tam na mnie czekało. Nie widziałam się z nimi od stycznia i każdy chwalił mnie że schudłam i ładnie wyglądam. Najlepsza nagroda za trud i wysiłek to taka, gdy ktoś to zauważa :D Oczywiście wszystkie pochwały zadziałały jak jedna mega motywacja do dalszego działania. Powyciągałam stare spodnie w rozm.38. Trzy pary weszły i dobrze w nich wyglądałam. Jedne tylko nie chciały się dopiąć...eh ten brzuch ( ale nie można mieć wszystkiego od razu). No i mam jeszcze kilka par w rozm.36 kiedy ważyłam 52 kg. Czekają :) Niektóre ubrania pozabierała mi moja siostra, ale już kazałam jej odłozyć je na boczek i przygotować do zwrotu ;) Tak więc w dalszym ciągu ograniczam kalorie każdego dnia. I biegam 3 razy w tygodniu. Będzie dobrze.

30 marca 2015 , Komentarze (2)

Na początek kilka słów o  moich problemach z wagą. Nigdy nie byłam chuda, ale czułam się ze sobą w sam raz. W liceum i zanim zaszłam w ciąży, moja waga wahała się między 54 a 58 kg przy 160 cm wzrostu. Lecz prawdziwe schody zaczęły się podczas ciąży. Powiem krótko: byłam GŁUPIA i dlatego utyłam. Kocham jedzenie. Zawsze kochałam. Uwielbiam czekoladę, mięso, mleko, pieczywo i owoce po prostu wszystko co jest pyszne. Myślę, że nie utyłam bo jadłam nie zdrowo, a dlatego, że jadłam za dużo i dałam się porwać każdej najmniejszej zachciance.... To jest błąd dziewczyny!! Podczas ciąży trzeba się bardzo pilnować gdyż to właśnie wtedy pod wpływem mieszanki hormonów, możemy stracić kontrolę nad wagą. 

W ostatnim dniu ciąży tuż przed porodem, waga pokazała moje wagowe apogeum: 80 kg..... Doigrałam się. Po porodzie spadło 5 kg i na tym się skończyło. Pomimo Karmienia piersią przez 5 miesięcy i lekkiej diety nie schudłam ani grama. Przez kolejny rok próbowałam różnych diet. Raz nawet udało mi się zrzucić 3 kg. Lecz szybko potem wróciło. Nie mogłam opanować się od niejedzenia słodyczy. Jadłam pożywne śniadania, dużo warzyw, ale słodycze nadal za mną chodziły i nawet po 3 tyg. niejedzenia cukru pod żadną postacią, to po upływie tego czasu rzucałam się na słodkie ze zdwojoną chcicą...... Nie umiałam wyjść z tego błędnego koła. I tak o to przez prawie 3 lata żyłam z wagą 76-77kg. Nie rozumiem siebie.... Dlaczego nie mogłam zawziąć się wcześniej....Tyle straconych lat....... Ciuchy w szafie w rozm. 36 i 38 złożone na dnie szafy......Nienawidziłam kupować sobie ciuchów. MOje dupsko nie mieściło się w nic fajnego..... Baaaardzo długo chodziłam tylko w tunikach i leginsach bo tak mi było najwygodniej.....Zresztą szkoda mi było pieniędzy na ciuchy w rozm.42.... Wzrok osób, które pamiętały mnie sprzed ciąży i gdy mnie zobaczyły po.......żenujące uczucie...... Przez 3 lata ukrywałam się przed wszelkimi aparatami fotograficznymi....Ale jak już mi się nie udało to potem chciało mi się płakać, gdy zobaczyłam siebie na zdjęciu.....

W końcu nadszedł ten dzień..... wraz z wielkim postem, przestałam jeść mięso, białe pieczywo, mleko tylko do porannej kawy...Oczywiście nie mogłam zrezygnować zupełnie ze słodyczy, ale wybrałam alternatywę. Nauczyłam się piec własne ciastka owsiane z migdałami lub z bananem, które są śmiesznie łatwe w wykonaniu, a są mega pożywne i smaczne. Bardzo je polubiłam i dzięki nim przechodzi mi ochota na inne wstrętne słodkie produkty ze sklepu....Do tego 1,5l wody dziennie + herbata zielona, czerwona, i najważniejsze to że nauczyłam się biegać. Teraz biegam po 5 km 3 razy w tyg. i dzięki temu spalam 1 kg tygodniowo. Oczywiście zaczynałam bieganie od 2 km,a w dodatku to był marszobieg. Juz po 100 metrach czułam, że mam dosyć biegania. Taak, początki zawsze są trudne. Nie ważne w jakiej dziedzinie. 

Niesamowite uczucie, gdy zakładasz jakiś ciuch i dostrzegasz, że zrobiło ci się w nim luźno :) Ja tego doświadczyłam wczoraj, gdy założyłam płaszcz w rozm. 42 i bez trudu się zapięłam i guziki wcale nie były napięte w okolicach biustu :D  Byłam taka prze szczęśliwa! A jeszcze bardziej się cieszę, że niedługo już pozbędę się tego płaszcza i kupię sobie nowy, mniejszy :D Moja obecna waga to 71,5 kg.... jestem na dobrej drodze do sukcesu :)