Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Parszywy poniedziałek


Witam was wszystkie :) Vitalia to dziś jedyny miły plus tego dnia. Jak zwykle miałam naszykowane jedzonko do pracy oczywiście dietetyczne.Jak już pisałam rozchorowała mi się Honoratka czyli moja córka. Po wczorajszym ciężkim dniu i nocy bo astma nie pozwoliła jej za dobrze spać.Nie poszła do szkoły ja niestety nie mogłam się zwolnić z pracy więc poprosiłam bratową żeby ją wzieła do lekarza bo miała jechać ze swoją pociechą , mamy tego samego lekarza wiec się zgodziła. Niestety pan doktor gdy bratowa zadzwoniła żeby je zarejestrować oświadczył że bardzo mu przykro ale ma tylu pacjentów że mojego dziecka nie przyjmie.Oświadczył że mamy jej dać leki które mam w domu a jak coś to mam dzwonić po pogotowie ewentualnie. Jak to usłyszałam to myślałam że mnie coś trafi. Już kiedyś przerabiałam pogotowie wiec wiem jak to działa odsyłają do lekarza rodzinnego. Dałam jej lekarstwa jakie mogłam i trochę jej przeszło łaskawy pan doktor jutro ją przyjmie z samego rana aż się boję.I w ten sposób z nerwów zjadłam 3 cukierki i kilka paluszków.Po  prostu brakło mi sił wiem że to nie wytłumaczenie .Przed chwilą skończyłam ćwiczyć trochę się odstresowałam wytrzymałam 60 minut. Na jutro mam już gotowe śniadanie grahamek i jogurt i banan ,obiad gotowana fasolka zielona i kalafior oraz filet z kurczaka z wody.Podwieczorek pomarańcza grahamek z szynką z indyka kolacja jogurt Na dokładkę 2-3 litry wody i zielona herbata. Jak zawsze czekam na wasze uwagi i spostrzeżenia i za wszystkie dziekuję