Tak jak mówiłam w niedzielę jadam słodkie. Miałam zacne plany. Skończyło się w sumie na dwóch cukierkach z adwokatem i kawałkiem marcepanu i powiem Wam że nawet mi specjalnie nie smakowało. Marcepan miałam z połowę kulki i po zjedzeniu kawałka wielkości łyżeczki stwierdziłam że jest to strasznie słodkie. Czułam się jakbym jadła łyżką cukier namoczony wodą...ble :) Cieszy mnie to :) W poniedziałek wybrałam się na trening rano! Dawno tego nie robiłam, ale zauważyłam że zaczyna mi zależeć na treningach tak jak dawniej. Trening rano był udany, nie zbyt ciężkie robię teraz treningi co powoduje że mam do nich lepsze nastawienie. Dieta całkiem dobrze, ciągnęło mnie żeby jeść zdrowo. Po powrocie z pracy jechałam do nowego domu wieszać szafki kuchenne z teściami. Szafki bardzo mi się podobają i czuje że efekt końcowy będzie zadowalający. Dużo jeszcze w tym domu jest do zrobienia a coraz mniej czasu, jednak co swoje te swoje, co nasze to nasze. W domu z powrotem byłam o 22.30 i padłam jak długa nawet nie wiem kiedy.
angelisia69
16 lutego 2016, 14:11ja nie znosze marcepanu,dla mnie to ulepa :P
Kamila914
16 lutego 2016, 12:06Noo to fajnie, że słodycze już Ci tak nie smakują :D He he :)
Rayen
16 lutego 2016, 11:14Wbrew pozorom, po zdrowym jedzonku, słodycze przestają smakować tak dobrze jak dawniej ;) Powodzenia!
chrupkaaaa
16 lutego 2016, 09:55Hej Pracusiu świetnie się trzymasz :) Ja nie wyobrażam sobie dnia bez orbitreka i tak - to prawda lżejsze treningi powodują, że chcemy do nich wracać. Miłego dnia