Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Dzień 7 i 8


Kto nie idzie do przodu, ten się cofa. 

Niestety cofam się... 
Niedzielne obżarstwo mi nie służy. 
Mam wielką ochotę na dużo tych mniej zdrowych rzeczy. 
I na podjadanie. 
Porażka. 
Wiele wysiłku mnie kosztuje żeby się pilnować i marnie mi to wychodzi. 
Za dużo jem. Moje posiłki zrobiły się znowu większe, bardziej śmieciowe. 
Oprócz spacerów-marszów do pracy nie ćwiczę, nie ruszam się dodatkowo. 
Kryzys po prostu. 

Dziś dzień 9. 
Mam dużo sprzątania, potem praca 
i jak wrócę to będę robić obiad i zajmować się dzieckiem. 
I skąd tu wytrzasnąć czas na siłownię? Ech...

Jestem już po śniadaniu:
3 kanapki posmarowane musztardą, z szynką drobiową i jajkiem na twardo. 
(Nie smaruję chleba żadnym tłuszczem. Używam musztardę lub ketchup.)