Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
poniedziałek


Przeżyłam jakoś ten dzień, choć jeszcze się nie skończył muszę go zaliczyć do udanych. W pracy w biegu, ale czas za to szybko zleciał, prosto po pracy do klubu na ćwiczenia. Kiedy jechałam autobusem próbowałam ułożyć sobie plan zajęć w głowie, ale nie bardzo mi to wychodziło. Ale już po przybyciu wszystko się poukładało, najpierw bieżnia 45 min, później kolejne starcie z orbitrekiem, kurczę blade wciąż przegrywam tę bitwę  niestety nie wytrzymuję na nim dłużej jak 12 minut. Źle ze mną, ale nie poddam się, jutro kolejne podejście .
Kiedy czekałam w kolejce do rowerka, porozmawiałam sobie z Pauliną trenerką, bardzo fajna osoba, upewniłam się, że dobrze postępuję i mam trzymać tak dalej. To po raz kolejny dało mi kopa. Bardzo lubię jej grupowe zajęcia, zawsze daje nam w kość tak, że pot leci po "tyłku". Na koniec rowerek kolejne 40 min. 
Po treningu tylko owoc, a wieczorem odżywka białkowa.
Jeszcze tylko przygotować obiad na jutro i wolne.
Na koniec dnia książka albo ulubiony serial 
Lubię takie dni...