siedzę i obmyślam strategię mojego "wielkiego planu". jakos wyjątkowo przy tej diecie z tymi wszystkimi wpisami itd, czuję się jakbym opracowywała tajną akcję na skalę międzynarodową. dieta na jutro mocno szczupła, żadnego ciasteczka ani zimniutkiego lodzika ani lodowatego piweczka cytrynowego
. co ja pocznę biedny żuczek? co? co?
no ale cóż powiedziało się a, resztę znacie. tak bym chciała ale mi się nie chce.
czyz nie macie tak że tyłeczki i brzuszki rosną nam z samych przyjemności? a przy odchudzaniu to juz musimy sie napocić, prawda?
i ta rzepa jutro, ach rzepa...........
mlenna31
10 sierpnia 2014, 21:00Mi po okolo dwuch tygodniach zmieniaja sie kubki smakowe i juz nie tesknie do smieci :) mam nadzieje ze i u Ciebie tak bedzie. A co do lodow to zrob sobie pysznego owocowego sorbeta :) powodzenia
ksiezniczka
10 sierpnia 2014, 20:47plan to podstawa))) Będzie dobrze, jeśli się chce można wszystko. Powodzenia
igaa79
10 sierpnia 2014, 20:41też bym chciała;) ...ale damy rade, nie poddawaj się