witajcie...
mnie dziś ogarnął smutek. melancholia jakaś. nie wiem czy to z powodu przyjmowania małej ilości czy co. stan do diagnozy moi mili. ma ktoś jakieś opcje? w dodatku śpiąca non stop jestem i nie mam siły. ach jo-jakby to powiedział kretik.
a poza domniemaną depresją to mam wrażenie że ktos dobę skrócił, zabrał parę godzin tak dla jaj zebym mogła jeszcze szybciej popierniczać. już szybciej i więcej się nie da-dla wiadomości tego kogoś. a może to ja zwalniam???
z rzeczy biezących to powiem tylko tyle, że jest jeden dzien wolnego a pipole szaleją, rany co ja dziś widziałam; koleja w stokrocie ze az prawie do wejscia. tak ludzie za miechem stali. a tam juz prawie pusto. poszłam na biedre a tam zero schabu. hahaha! ciekawe ci bedzie jutro. pewnie apokalipsa. dobrze że zakupy mam za sobą
a w sobote też sklepy czynne proszę państwa....