Skonczyla się laba, czas świętowania i folgowania. Nie mam problemu ze słodyczami, tylko ciężko się wziąć za pilnowanie diety. Wczoraj np do wieczora było pięknie, a wieczorem już wszyscy gotowi do spania a mnie się przypomniało że mąż zakupił jeszcze chipsy, które tak będą kusić cały tydzień. Więc razem z dziećmi je spałaszowalismy :-) W sumie byłam dumna że sama ich nie zjadłam... I pełna nadziei dziś z przygotowanymi posiłkami idę do pracy. będzie git! Wracam do domu późno, zostanie mi przygotować w sumie największy obiadowy posiłek, trzymajcie za mnie kciuki :-) Powodzenia w nowym roku! :-)
jamida
2 stycznia 2017, 21:39powodzenia!
dens71
2 stycznia 2017, 10:02:D Uwielbiam twoje wpisy :) Te chipsy dla dzieci w ramach kolacji to przebój dnia :D:D:D Zazdroszczę, że mimo tak dobrej wagi dalej masz motywację i walczysz o siebie. Mam nadzieję, że i mi się uda. Trzymam kciuki :)
agataweronika
2 stycznia 2017, 21:39Kurde, jakoś z tą motywacją u mnie ostatnio kiepsko. Dałam dziś oczywiście wieczorem ciała. Skończy się ma tym że kilogramy wrócą i będzie płacz...
dens71
2 stycznia 2017, 22:04Po paru chipsach raczej nie ;) Musiałabyś bardziej zgrzeszyć :)
New.For.29
2 stycznia 2017, 09:25Powodzenia, kciuki trzymam :)