Cześć.
Jestem na diecie już 6 dzień. Najgorsze jest to, że jestem w tym sama, bo mój mąż ma odwrotny problem. Chce przytyć. Więc kupuje różne słodkości i mówi przy tym "Przecież nie musisz jeść. Trenuj silną wolę". Haha. Łatwo mu powiedzieć. Nigdy nie miał problemów z nadmiarem wagi. Jak przemówić mu do rozsądku, żeby zrozumiał, że jest mi ciężko patrzeć jak zajada smakołyki,a ja nie mogę. Motywuje mnie tylko to, że im szybciej zrzucę te 15 kg (oczywiście w rozsądnym tempie) tym szybciej zjem jakąś słodycz. Narazie się trzymam.
Dziś plan zrealizowany w 100 %
Śniadanie 8.00 kanapka z szynką z indyka i papryką, herbatka
II śniadanie 11.00 kefir 200 g i kromka chleba chrupkiego, herbata
13,00 jabłko
14,00 musli z mlekiem (szklanka)
18,00 makaron razowy z kurczakiem w sosie ketchupowym i groszkiem
21.00 kanapka z pasztetem,chrzanem i ogórkiem, herbata
do tego 1,5 l wody
Poza tym ruch. Godzinka stepu i parę dodatkowych kalorii spalonych.