Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
w nic się nie mieszczę!!!


Zrobiłam wczoraj przegląd mojej wiosennej garderoby i... o zgrozo... z przerażeniem odkryłam, że nie mieszczę się w żadne moje spodnie i właściwie jedyną rzeczą, w jakiej mogę chodzić, są legginsy... choć ich rozciągliwość również kiedyś się skończy... i co potem??? ;-)

Na moim pasku wagi od kilku miesięcy uparcie widniała waga 75 kg, choć już od dawna była ona nieaktualna... ale tak sobie ciągle wmawiałam, że może to woda się nagromadziła, że może to wina @... i że za kilka dni waga spadnie... i tak sobie tyłam spokojnie... aż do wczoraj...

Od dziś biorę się za siebie... nie lubię stosować żadnych diet, ponieważ nie zawsze mam możliwość stosować się do nich i przygotowywać posiłki, które akurat danego dnia są wymagane... dlatego postaram się po prostu jeść mniej i zredukować do minimum słodycze - główną przyczynę moich nadprogramowych kilogramów... to moja zmora i słaby punkt, więc pewnie całkiem nie uda mi się z nich zrezygnować... ale postaram się je znacznie ograniczyć... postaram się też regularnie biegać, co akurat nie powinno być problemem, ponieważ uwielbiam to robić :) dołączę do tego basen przynajmniej raz, a najlepiej dwa razy w tygodniu...

Wieczorem wgram zdjęcia swojego cielska, żebym mogła na nie patrzeć i widzieć, jak nie chcę już więcej wyglądać...

miłego dnia Dziewczyny