Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Upał, upał, upał i dzień na dworzu...


Dziś na dworzu 4,5h od 11:00 do 15:30, nie myślałam że dziś będzie aż taki upał. Byłyśmy w parku i na placu zabaw, piaskownica w samym słońcu ale ze cały plac w piasku to poszłysmy w cień i można było siedzieć, upał mnie powalił az uciekłyśmy w końcu do domu. Ostatni raz tak wcześnie wyszłyśmy, będzie ciężko bo będzie ryk i wyk ale niestety w upał dopiero chyba od 15/16 będziemy wychodzic, zbyt duże narażania się:). Moja córa nawet teraz już marudzi że chce wyjśc na spacer ehhh to dziecko nigdy nie ma dość:)

Rano na śniadanko zjadłam fasolkę, na spacerze jadłam śliwki, wafle ryżowe w domu zjadłam troche fasolki, kilka czereśni, 2 winogrona zbyt słodkie aby zjeść 3 kulki, zupkę wiśniową z makaronem uwaga, uwaga makaron DORA :D czułam sie jak mała dzidzia gdy przełykałam gwiazdeczki i małego Butka:D ale cóż. Wczoraj zrobiłam dla dzieci zupę, przygotowałam makaron ( Dora) a one nie chciały jeść wiec dzis jem ja :P

Dziś chyba jeszcze pójdziemy na spacer:) nie odpuści mi ta mała zmora:P ale na dobre mi to zrobi:) Pamietam jak sie kiedys odchudzałam rezultat -20(pare)kg to wychodziłam aby wyjśc, nawet po głupie torebki do biedronki do pakowania mrożonek, nieistotne czy zbyteczne czy nie aby tylko iść:)